Zanim zaczniecie czytać - przeżywam małe załamanie świata, więc dodaje rozdziały bardzo rzadko w ostatnim czasie. Jak tylko znajdę chwilę dodam pełno rozdziałów. Buziole ;3
Jake POV
Właśnie kroczyliśmy cmentarnymi ścieżkami. Ojciec Jasmine szedł pierwszy, gdyż tylko on znał drogę do grobu o którym była mowa. Zaczynałem pomału się niecierpliwić, szliśmy już od jakiegoś czasu, ciągle skręcaliśmy. Pogoda dzisiaj była fatalna, słońce schowało się za deszczowe chmury. Wiatr porywał kwiaty i gasił znicze. Ja jako zwolennik słonecznego lata, miałem stanowczo dość takich pogód. Jednak, co jak co, była idealna do sytuacji.
-To tutaj - rzekł po czasie Mathew. Stanął przy najbardziej zadbanym pomniku w okolicy. Na marmurowej tabliczce było wyryte imię i nazwisko biologicznego ojca Jass. Grób wyglądał na zwyczajny, nieruszany.
-Nic tutaj nie widzę - odpowiedział zza pleców Luke. Dokładnie zaczęliśmy chodzić wokół miejsca jednak nadal nic. Minuty mijały, a myśmy obmyślali czy aby na pewno to właściwe miejsce. Zimno powoli zaczęło nam doskwierać, przez co cała ta robota stała sie bardziej męczarnią. W pewnym momencie dostrzegłem że ławeczka na której siedzą pozostali ma w sobie wbudowaną skrytkę. Kucnąłem i sięgnąłem ręką wgłąb. Wymacałem, po czym wyłożyłem jakieś niewielkie pudełko, podobne do wcześniejszego, które znaleźliśmy w krzakach za restauracją. Niepewnie wyciągnąłem je ze skrzynki i uniosłem do góry ze zwycięskim bananem na twarzy. Chłopaki spojrzeli na mnie jak na boga, po czym wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Delikatnie rozpakowałem pudełko z papieru ozdobnego i rozwiązałem wstążkę. Lekko drżącymi dłońmi podniosłem wieczko..
Luke POV
Chłopak z przerażeniem odrzucił pudełko na bok, a sam przewrócił się do tyłu, tak, że upadł na tyłek. Doczołgał się jeszcze trochę do tyłu i szybko wstał. Wyglądał jak mały dzieciak którego ktoś śmiertelnie przeraził. Nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Oparł się na kolanach i wziął parę głębokich wdechów i wydechów. Odważyłem się podejść do otwartego pudełka. To co tam zobaczyłem wywołało u mnie odruch wymiotny. Jak najszybciej zamknąłem wieczko i odłożyłem opakowanie na posadzkę grobu. Zacząłem machać dłońmi w powietrzu łapczywie łapiąc każdy oddech. W środku znajdował się palec. Nie, nie żaden sztuczny. Palec który został odcięty od reszty ręki czymś niesamowicie ostrym.
-To niemożliwe - powiedziałem. Palec który widziałem należał do kobiety, owszem. Ale nie potrafiłem dopuścić do siebie, że był to palec tej dziewczyny - po prostu nas straszą - odpowiedziałem sam przekonując się do tego co właśnie padło z moich ust.
-Co jest w środku? - zapytał mężczyzna przygotowujący się do otwarcia pudełka
-Nie chce pan tego widzieć - odpowiedział Jake zakrywając buzie - lepiej będzie, gdy nie zobaczy pan wnętrza - nie zdążył powiedzieć, gdy Mathew podniósł wieczko. Jednak nie odrzucił pudełka, spokojnie mrużył oczy i przyglądał się palcu.. Mijały długie minuty, a on dokładnie oglądał zawartość. Co za człowiek..
-Wiele razy - zaczął załamującym się głosem - przyglądałem się dłoniom mojej żony. Zawsze dbała o swoje paznokcie, były takie kobiece - zacząłem pomału myśleć że facet ma bzika na punkcie damskich paznokci, a jednak - były długie i łamliwe. Wiele razy narzekała ze co nie zrobi to niszczy jej się paznokieć. Natomiast Jasmine miała paznokcie bardzo sztywne, rzadko kiedy doprowadzała do ich przełamywania. Identyczne jak tutaj - dotknął paznokcia co wywołało u mnie odruch wymiotny.
-Mat - odezwał się Mark. Tamten jednak go nie posłuchał. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie, zaczęliśmy myśleć, że człowiek popadł w jakąś obsesję. Że to wszystko - macierzyństwo w podeszłym wieku , dwa porwania córki.. że to go przerasta. Zapomnieliśmy jednakże o słowach Victorii, która powtarzała wiele razy iż Mathew jest człowiekiem niezmiernie mądrym i inteligentnym.
-Myślę, że tutaj jest coś jeszcze. Jednym obróceniem wyrzucił zawartość pudełka na ziemie. Wszyscy wstrzymali oddech, gdy wyleciała mała karteczka. Mężczyzna schylił się po nią i odczytał - Jesienne poranki, noce zimowe i ciepłe lata.
-Kolejna zagadka?- zapytał siedzący na ławce Kris - do cholery, kiedy to w końcu się skończy.
-Myślę że to dopiero się zaczęło stary - powiedziałem
-Stała huśtawka osamotniona. Nikt jej nie kochał. Jedynie powiew wiatru sprawiał, że bujała się wesoło do przodu i do tyłu - wyrecytował mężczyzna. Na jego twarzy dostrzegliśmy cień uśmiechu. Wpatrywał się w jeden punkt, cały czas kiwając głową do przodu i do tyłu.
-To jest jakiś wiersz? - zapytał Mark pocierając ręce z zimna. Pogoda robiła się coraz bardziej nieznośna. Wiatr wzmagał na sile, krople deszczu robiły się coraz większe.
-Nie jakiś - odpowiedział - nie jakiś... za każdym razem gdy Jasmine była małą dziewczynką czytałem jej na dobranoc przeróżne bajki, na samym końcu zawsze prosiła o wierszyk. Był to wiersz o huśtawce, który napisała dla niej babcia. Opowiadał on o osamotnionej huśtawce, której nikt nigdy nie odwiedzał, aż do czasu gdy narodziło się dziecko, dbało o tą huśtawkę, a później, gdy uciekło w świat zostawiło ją ponownie. Taka metafora ludzie nie będą przy nas wiecznie .
-Nie ma mowy żeby to nie było to - powiedziałem - miało to bezpośredni związek z Jasmine. Nie ma co czekać. Gdzie mamy jechać?
-Myślę że na ogródek domu - mruknął - z tyłu jest wspominana huśtawka.
Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. Wyszliśmy z cmentarza i wsiedliśmy do samochodów. Każdy z nas czuł presję czasu, towarzyszącą nam przez cały ten okres. Im dłużej zwlekaliśmy, tym więcej mogło przydarzyć się dziewczynie. Siedziałem oparty o szybę samochodu i wpatrywałem się w mijane budynki. Wszystko przypominało mi Jasmine, każda dziewczyna przechodząca przez jezdnie, wszystkie pary pobudzały moje szare komórki informujące o sytuacji. Nawet głupie drzewo na polanie odbierałem jako samotność mojej dziewczyny. Najchętniej to usiadłbym w kącie i po prostu rozpłakał się jak dziecko, które nie dostały wymarzonej zabawki na urodziny. To jeszcze nie ten czas..
CZYTASZ
Bezwarunkowa miłość - Porwana cz.2
Horror"Bezwarunkowa miłość" to kontynuacja książki "Dwa przeciwieństwa". Nie będzie ona tak długa jak poprzednia ,ale z pewnością bardziej zgrana i tajemnicza. W grę wchodzi kolejne porwanie, jednak tym razem, jest to gra na czas. Gra o życie jednego z...