Rozdział 11.

100 9 2
                                    

Jasmine POV

Nic nie widziałam. Obraz stale zamazywał się i  powracał do normy. Szare ściany powiększały się i zmniejszały. Złapałam się za głowę usiłując zatrzymać te całe zawroty, jednak nic nie pomogło. Obracałam głowę na różne strony, próbując rozeznać się po pomieszczeniu. Nagle powieki zrobiły się ciężkie, walczyłam aby nie zamykać oczu.. na marne.. odpłynęłam

Po jakimś czasie, straciłam już rachubę, obudziłam się ponownie. Tym razem wszystko było w normie, fundamenty stały, obraz się nie kręcił ani nie zamazywał, nie było tego cholernego szumu w oczach. Chwile tak siedziałam rozłożona pod ścianą ściskając własny nadgarstek. Chciałam mieć pewność, że to nie sen.. że żyję. 

Zaczęłam sobie wszystko przypominać. Byłam na spacerze z Luke'iem, prawdopodobnie rozmawialiśmy o czymś ważnym. Pamięć płatała mi figle. Potem przyszli jacyś mężczyźni, Luke zaczął się bić.. a potem.. potem nie pamiętam nic, oprócz czyjejś twarzy tuż przy mojej i kurczowo ściskanej broni tuż przy mojej tętnicy szyjnej.

Nagle wszystko do mnie dotarło. Wstałam z ziemi i podążyłam do najbliższych drzwi, naprzeciw mnie. Byłam prawie pewna że zastanę je zamknięte, a jednak. Pociągnęłam za klamkę i z łatwością się otworzyły. Ujrzałam długi korytarz, na końcu którego znajdowały się kolejne, lekko uchylone drzwi. Opierając się ściany i usiłując zmniejszyć ból głowy ruszyłam prosto przed siebie. Nogi pomału odmawiały mi posłuszeństwa, jednak nie pozwoliłam im się zatrzymać. Musiałam się stąd wydostać. Gdy doczłapałam do wejścia przeniosłam cały ciężar ciała na przód i naparłam na drzwi. 

-Witaj słońce - odezwał się kobiecy głos. Zrozumiałam, że nie byłam sama. Nadzieja matką głupich. Dokładnie zlustrowałam kobietę od góry do dołu. Wyglądała na dość młodą dziewczynę.. może 25 lat.. Jej blond włosy sięgały tuż do pasa, nogi miała bardzo długie, lepsze niż nie jedna modelka - co się tak gapisz? - zmieniła ton - siadaj - rozejrzałam się po pokoju i w kącie dostrzegłam drewniane krzesło. Postanowiłam wykonać jej polecenie, nie byłam przekonana do czego ona jest zdolna.

-Więc? - zaczęłam - co to za miejsce? - odpowiedziałam bezdusznie na co kobieta się zdziwiła. Podniosła wysoko brwi i otworzyła buzie.

-No no.. Nie zaczynasz od jakiś przekleństw, od zagrożeń że mam ci nic nie robić? - zapytała

-Byłam porywana już dwa razy, zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Mam na myśli traktowanie jako ostatnie ogniwo w łańcuchu. Tylko nadal nie rozumiem na czym to wszystko polega. Czy ktoś łaskawy mógłby mi to nareszcie wyjaśnić?! - krzyknęłam zdesperowana - kim ja takim jestem? Przecież moje ży.. - nie dokończyłam bo bezczelnie mi przerwano

-Niesamowite - odrzekła kucając przede mną. Odgarnęła moje włosy za ucho i podniosła mój podbródek do góry. Obróciła twarz na lewo i na prawo, po czym wstała - więc teraz.. zamierzam ci to wszystko wyjaśnić.. ee..

-Jasmine - mruknęłam - mam na imię Jasmine

-To wiem .. zastanawiam się od czego zacząć. Może od tego, po co to robimy. Widzisz, jest pewna osoba na świecie, która nie powinna mieć tego co ma. I ty właśnie jesteś kluczem do tego wszystkiego Jasmine.. Ale o tym odpowie ci on.. spokojnie, wszystko się dowiesz niebawem

-o kim mówisz? -zapytałam,jednak kobieta przewróciła oczami i kontynuowała swoją wypowiedź

-Zostawiamy ślady twojej lekko niedorozwiniętej paczce przyjaciół. Jak narazie wiecznie się kłócą o twoje względy, biedactwo.. 

-A ty niby skąd to wiesz? Przecież jesteś tutaj, nie tam.. co ty możesz wiedzieć? 

-Wiem więcej niż Ci się wydaje.. Każdy z nich jest śledzony, cały czas mamy dostęp do informacji co robią, jak się czują.. czy już wezwali wsparcie policji czy nie. I tak im tego nie powiesz, więc .. podsyłamy przypadkowych przechodniów, którzy dokładnie zdają nam relację z tego wszystkiego. Jakie to przykre widzieć ich tak nieświadomych..

-A to? Po co to wszystko? Co mi daliście?

-Ale spokojnie - zaśmiała się - kiedy cie porwaliśmy wstrzyknęliśmy ci pewien lek, który sprawił ze zasnęłaś na pare  godzin. To wystarczyło, żebyśmy odizolowali cie od innych i wysłali właśnie do tego miejsca.

-Co mi podaliście? - warknęłam, na co kobieta uderzyła mnie w twarz. Przyznam szczerze, że cholernie zabolało. Już dawno się odzwyczaiłam.

-To, że narazie jest przyjemnie, to nie oznacza, że będzie tak do końca. Tego pewnie nie pamiętasz, ale w drodze obudziłaś się, więc  zmuszeni byliśmy ci podać jakieś świństwo.

-To przez to te całe halucynacje? 

-Bystra dziewczynka - podsumowała - daliśmy cię do tamtego pokoju tylko dlatego , że nie wiedzieliśmy kiedy się obudzisz. Skoro byłaś w stanie przejść cały korytarz, to jest prawdopodobieństwo, że rozmawiasz ze mną świadomie. Mylę się?

-Nie - szepnęłam - cały czas mówisz w liczbie mnogiej "my". Kto jest w to zamieszany oprócz ciebie? Kto ma mi to wszystko wyjaśnić?

-W całą sprawę zamieszane jest wiele osób, jednak myślę, że chodzi ci o tą najważniejszą. Jasmine, muszę cie zmartwić, ale twoje życie obróci się znowu o 360 stopni. Znowu zaburzę ci cały system, jednak tak muszę. Chciałabym Ci kogoś przedstawić. To znaczy.. ty już go znasz ale nieświadomie - uśmiechnęła się 

W tym momencie, jakby zsynchronizowane, drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Nikogo mi nie przypominał. Zarost dodawał mu wieku.. a jego ciemne oczy utopione były z troską w moich.. Wszystko nie miało sensu.. dopóki się nie odezwał.

-Witaj córciu - powiedział i przechylił głowę na jedną stronę - ale ty urosłaś.

Bezwarunkowa miłość - Porwana cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz