Rozdział 5

507 41 2
                                    

- Długo jeszcze będziemy jechać? - niecierpliwił się mag lodu.

- Dopiero ruszyliśmy - odparła blondynka wpatrując się w okno. - Gdybyś nie kazał nam przyjść o godzinę za wcześnie już byśmy dojeżdżali.

- Więc to moja wina?!

- Tak - odparli wszyscy chórem a Gray spalił buraka na twarzy.

Przez następne pół godziny jechali w ciszy, którą nagle przerwała Erza.

- Pociąg zwalnia. Lucy czy to tutaj mamy się zatrzymać? - spojrzała na dziewczyne, która pokręciła głową.

- Jeszcze co najmniej czterdzieści minut.

- To dlaczego się zatrzymaliśmy? - spytała zdziwiona Wendy.

- Nie wiem ale zaraz się dowiem. - szkarłatnowłosa otwarła drzwi do przedziału z głośników odezwał się nieznajomy głos.

- Wasz pociąg został porwany. Niech każdy pasażer wyjmie wszystkie swoje kosztowności i położy je za drzwiami przedziału. Jeśli grzecznie wykonacie rozkaz nic wam się nie stanie.

Erza słysząc to odrazu rzuciła się w stronę lokomotywy. Dobrze wiedziała gdzie oni muszą się znajdować bo jedynie stamtąd można nadawać wiadomości przez głośniki. Biegnąc krzyknęła jeszcze do reszty.

- Uspokójcie ludzi! Ja się nimi zajmę!

Słysząc rozkaz szkarłatnowłosej także wybiegli z przedziału i poszli do innych gdzie ludzie krzyczeli i wykładali pieniądze za drzwi. Gray zobaczył jak jakiś biznesmen wykładał bardzo dużą sumę klejnotów za drzwi i szybko pobiegł w tamtym kierunku gdyż zobaczył bandytę, który chciał je o razu zabrać.  Chłopak wiedział, że nie zdąży więc postanowił użyć magii.

- Lodowe tworzenie! Lanca! - mag zaatakował mężczyznę z pozytywnym skutkiem... Tak jakby. Od siły uderzenia porywacz wyleciał przez okno. A oni znajdowali się na moście. Chłopakowi przeszło przez myśl czy tamten potrafi pływać ale nie zawracał sobie tym głowy. Kiedy dobiegł do drzwi przedziału gdzie leżały pieniądze kątem oka zauważył ruch przy oknie. Szybko się tam odwrócił ale nikogo tam nie zobaczył. Gdy podnosił pieniądze coś uderzyło go w plecy przez co z wielką siłą wpadł na drzwi, które aż wypadły z zawiasów i wylądował prosto na biznesmenie do którego należały pieniądze. Gray puścił pieniądze tak, że zostały na kolanach mężczyzny, który wyglądał jakby miał dostać zawału.

- Proszę nikomu ich nie oddawać. - rzekł ciemnowłosy mag. Następnie szybko się obrócił i chciał użyć magii gdy nagle oderwał w twarz aby potem zostać złapanym za rękę i przerzuconym na korytarz. Chłopak wydał z siebie zduszony jęk.

- Kim... ty... jes... teś...? - udało mu się wydukać. Ciężko oddychał i chyba ma złamane żebra.

Tamten nie odpowiedział. Podszedł tylko do maga leżącego na ziemi i zadał mu cios tak silny, że chłopak wyleciał przez wcześniej wybite okno. Gdy chłopak leciał przez korytarz zauważył na obojczyku tamtego znak. Znak mrocznej gildii. Wtedy jeszcze nie wiedział w jakie kłopoty właśnie się wpakowali.

*

Erza była już blisko. Gdy dobiegła na miejsce wyważyła drzwi nawet nie zwalniając.

W pomieszczeniu był mężczyzna i kobieta. Obydwoje obrócili się w jej stronę. Mężczyzna miał ciemną skórę, czarne włosy do ramion oraz brodę w tym samym kolorze. Ubrany był jedynie w czarne szerokie spodnie przewiązane w pasie czerwoną chustą. Kobieta zaś miała długie różowe warkocze, duże białe oczy, piegi oraz sadystyczny uśmiech. Ubrana była cała na biało poza długim czarnym płaszczem.

Death's Head Causus || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz