Rozdział 8

386 36 12
                                    

- Erza! - krzyknęli jednocześnie Lucy i Happy. Przeraził ich widok Erzy, Titani, najsilniejszej kobiety w fairy tail, magini rangi S zalanej krwią i ledwo przytomnej. Jeśli oni tak ją urządzili to jak mają ich pokonać?!

Szkarłatnowłosa upadłaby na ziemię gdyby nie to, że ktoś wszedł tam razem z nią, mocno trzymając za rękę. Był to pulchny mężczyzna z jaskrawo-pomarańczowymi włosami. Aż dziwne, że wcześniej go nie zauważyli. Chociaż jego ubranie było jeszcze dziwniejsze. Biały T-shirt z czerwonymi zakończeniami, ubrudzony jakimś sosem nie wyglądałby aż tak dziwnie gdyby nie było do tego błękitnych spodniach od piżamy i do tego jeszcze w paski. Całość wieńczyły japonki. Ten strój wogle nie komponował się z jego oczami w odcieniu pudrowego różu.

- O jaka piękna blondyneczka się nam trafiła. - zaśmiał się mag. - Może zechciałabyś się ze mną umówić? - pedofilsko poruszył brwiami. Całość powiedział tak zboczonym tonem, że blondynka myślała, że za chwilę zostanie zgwałcona. Na szczęście mężczyzna cofnął się i wyszedł z celi. Zamykając drzwi uśmiechnął się jeszcze uwodzicielsko do Lucy i powiedział

- Jeszcze się zobaczymy i to szybciej niż sądzisz.

Po czym wyszedł zostawiając Lucy, Happiego i nieprzytomną, zakrwawioną Erzę.

*

To był Amadeisu...

- Otwarte, a ty nadal tu siedzisz. Kpisz sobie z nas gówniarzu?! Myślisz, że jak zechcesz wyjść to zrobisz to od tak? - blondyn nie zawahał się przed uderzeniem Natsu. Mistrz jasno mówił, że nie można chłopaka ruszać, ale przecież mistrz tego nie widział. Nie do pomyślenia było, że Natsu mógł otworzyć takie drzwi. Nie działa na nie magia, a tym bardziej bez niej nie da się stąd wydostać, ale mroczny mag nie wiedział jednego - drzwi zostały otwarte od zewnątrz. Nie wiedział tego i nie mógł się dowiedzieć. Natsu złapał się za policzek, wiele znosił, ale tym razem już nie wytrzymał. Precyzyjnie wycelował atak, ale refleks przeciwnika był szybszy niż można było się spodziewać. Dragneel jak zwykle prowadził ataki bez pomyślunku, po prostu walił z wściekłością, a dla myślącego przeciwnika była to wręcz idealna sytuacja. Wystarczyło wykorzystać chwilę, ułamek sekundy, w którym zmęczony ciągłym prowadzeniem ataków chłopak zatrzyma się. Wtedy nie wiedząc nawet, kiedy mag Fairy Tail upadł na ziemie z głośnym jękiem. To nie był koniec. Amadeisu na znak swojej wyższości znęcał się nad Natsu. Stała nad nim postura królewska z uśmiechem na ustach. Na początku lekko nadepnął na brzuch leżącego i co sekundę przyciskał mocniej doprowadzając do tego, że łzy samowolnie leciały cierpiącemu po policzkach. W końcu odpuścił, przykucnął przy chłopaku trzymającym się mocno za obolałe miejsce i złapał bo za twarz. Uznał minę Natsu za uroczą i mocniej ścisnął jego policzki. Podniósł go odrobinę w górę, ale delikatnie jakby miał przekazać, że to już koniec, że zaraz go odłoży na podłogę i wyjdzie, ale nie... Cisnął z całej siły chłopakiem o najbliższą ścianę i dopiero opuścił pokój. Zaraz po tym spod łóżka pod, którym przez całe zdarzenia siedziała, wyszła kobieta.

- Kim pani jest?

- Natsu! Jestem twoją... matką. - tego ostatniego słowa nie usłyszał. Krew zalała mu całe czoło i zasnął...

*

-Gray muszę ci coś ważnego powiedzieć...

- Słucham cię, to co chcesz mi powiedzieć?

- Tak w zasadzie to są dwie rzeczy. Pierwsza to taka, że chyba wiem gdzie znajduje się siedziba gildii Death's Head Causus. A druga jest taka, że... - dziewczyna wzięła głęboki wdech. - pracuję dla rady magicznej. - zanim chłopak zdążył coś powiedzieć ona zaczęła dalej. - Ja wiem, że nie powinnam tego przed tobą ukrywać ale musiałam bo inaczej nie wziąłbyś mnie ze sobą i choć trafiłam na ciebie przypadkiem i nie miałam takiego polecenia to chciałam ci pomóc a ta gildia, którą teraz ścigamy zabiła moją siostrę i mamę więc powinieneś mnie zrozumieć, bo ty też straciłeś rodzinę i wiem o tobie całkiem dużo, bo w końcu wasza gildia cały czas jest pod nadzorem rady i chcę się zemścić za moją rodzinę tylko, że według zasad nikt z magicznej rady nie może ingerować w takie rzeczy ale mnie to nie obchodzi dlatego musimy się udać do naszej siedziby abym znalazła wszystkie potrzebne informacje i mogla ci pomóc o ile chcesz żebym ci pomogła. - powiedziała na jednym wdechu więc teraz cała zasapana zwróciła się jeszcze jeden raz do Graya.

- To jak zgadzasz się?

- Yoachi... Ty... - chłopak nie wiedział co powiedzieć. Musiał przetrawić mnóstwo informacji. Po chwili odezwał się stanowczym glosem. - Nie obchodzi mnie czy jesteś z rady czy nie. W twoich słowach wyczułem prawdziwą chęć pomocy. Udamy się do rady magicznej a następnie do fairy tail aby zebrać zespół do walki.

Dziewczyna skinęła głową. Była szczęśliwa, że chłopak jednak nie opuścił jej i nie udał się sam na pomoc przyjaciołom.

A więc kierunek rada magiczna! - krzyknęła uśmiechnięta.

___________________________________________

Witam serdecznie! Wiele się stało w tym rozdziale co? Ktoś spodziewał się takiego obrotu spraw? Jeśli ktoś jeszcze nie zauważył to ta opowieść ma nową okładkę! Wykonała ją Shoday-senpai! Jutro pojawią się one-shoty! Kto się cieszy? Miałam już wcześniej przygotowane cztery więc w wigilię pojawią się nie związane ze świętami. A pierwszego i drugiego dnia świąt będą świąteczne! Mam nadzieję, że się spodoba. Życzę wszystkim wesołych świąt i do następnego!

Death's Head Causus || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz