Rozdział 15

280 26 6
                                    



- Rodzinę? Przykro mi, nie zrozumiem nic z twoich słów, chociaż bym chciała. Nie miałam prawdziwej rodziny, ale muszę walczyć...dla gildii, dla pana Zerefa on mi pomógł, nie zawiodę go. - Kobieta ostatnie słowa wypowiadała z trudem. Była zmęczona, bańka w której uwięziła Lucy kosztowała wiele, wiele wysiłku.

- Nie zamierzam się poddać, ani się nad tobą litować. Chcę tylko abyś wiedziała, dlaczego nie zamierzam się poddać.

 - Powietrzne cięcie! - Tsuki nadal z pozycji siedzącej zaatakowała swoją magią. Nawet przy dużym obciążeniu wciąż była silna i szybka. Virgo nie zdążyła odeprzeć ataku. Z policzka Lucy zaczęła spływać stróżka krwi, niezbyt duża. To była tylko próbka, ten atak miał za zadanie przekazać Lucy, że to dopiero początek, że Tsuki jest stać na wiele...że nie zamierza przegrać. Heartfilia złapała się za policzek, a następnie jednym ruchem roztarła krew w stronę ucha po linii prostej. 

 - Zatem walczmy! 

 ***

 - Natsu?

 - Loke, co z Lucy?! - Natsu obserwował Izmira z bezpiecznej odległości, obaj parę razy próbowali podjąć walkę, jednak ognisty mag musiał być ostrożny. Mag z Death's Caucus próbował przejąć inicjatywę, jednak walczył wręcz, nie ujawnił jeszcze swojej magi. 

 - Jesteś Gwiezdnym duchem, prawda? - Izmir przeczesał dłonią swoje różowe włosy czekając ze spokojem na odpowiedź. Tak właśnie Fairy Tail wpadło w pułapkę. 

 - Tak, a tym kim jesteś? - Loke chciał podświadomie zmusić Izmira do ujawnienia czegoś co mogłoby się przydać jemu i Natsu, nie wiedząc, że to nie on będzie miał przewagę. Czuł się zbyt pewnie na nie swoim polu bitwy. 

 - Tylko magiem, jesteś Lwem zgadza się? Nigdy jeszcze nie widziałem gwiezdnego ducha w akcji, jestem zaszczycony, że chcesz ze mną walczyć... 

 - No proszę, widzę, że znasz się na zodiakach...

  - Chcesz ze mną walczyć, prawda? - To było ostatnie pytanie, jakie Izmir musiał zadać. Przewaga Fairy Tail z minuty na minutę spadała. 

- Walczmy! - Wokół podejrzanego maga zebrała się mgła, w trakcie paru minut zapełniła cały korytarz. Natsu niestety nieumiejętnie próbował zobaczyć cokolwiek. Wśród całkowitej ciszy usłyszał głośny krzyk Lokiego. Zionął ogniem żeby rozgonić tę dziwną mgłę. Nie było to przemyślane posunięcie, ale jednak dało efekt. 

Znów było widać zwykły korytarz oraz Lokiego...i drugiego Lokiego. Czy to możliwe, że to nie była zwykła mgła? Natsu zastanawiał się czy to widzi podwójnie. 

Przed nim stało kubek w kubek dwóch Lokich, a każdy oświadczający, że jest tym prawdziwym.  

- Coś ty zrobił?! - krzyknął różowowłosy.

- Ja nic nie zrobiłem! To on! - powiedzieli tamci w tym samym czasie. 

Przez nich chłopak miał mętlik w głowie. Musiał coś wymyślić aby dowiedzieć się, który jest prawdziwy. Lucy na pewno znalazłaby sposób... No właśnie! Lucy! 

Natsu odwrócił się i pobiegł w stronę zapachu blondynki. Tamci patrzyli na niego zdziwieni i nie wiedzieli co on próbuje zrobić. Tym lepiej. Jeśli, któryś zanim pobiegnie i go zaatakuje to będzie znaczyć, że to on jest nie prawdziwy.

Biegł szybko przed siebie. Nie czuł się zmęczony i czuł wyraźnie zapach dwóch dziewczyn. Można by powiedzieć, że mag ognia był w pełni sił.

Wybiegając za róg nie spodziewał się zobaczyć czegoś takiego. Dwie dziewczyny stały naprzeciw siebie ciężko dysząc. Jedna była blondynką a druga miała chyba białe włosy. Nie był tego pewien nawet ze swoimi wyostrzonymi zmysłami, gdyż obydwie były umorusane krwią. Białowłosa była już totalnie na wykończeniu co było po niej widać, ponieważ nie była już w stanie stać. Natomiast ta druga stała przed na wyraźnie skupiona na swojej przeciwniczce. Żadna nie zwróciła na niego uwagi.

- Lucy! - Chłopak truchtem podbiegł do swojej przyjaciółki.

- Natsu... Nie teraz. - wysapała dziewczyna. W tym właśnie momencie jej przeciwniczka użyła zaklęcia. Jedynego zaklęcia, na które starczyło jej jeszcze mocy.

- Powietrzne cięcie! - było szybkie ale jednak białowłosa wiedziała, że przegrała. Trafiła chłopaka jednak jej magia była już wyczerpana i ono ledwo rozcięło jego ubranie nie robiąc mu krzywdy. Padła na twarz nie będąc w stanie się podnieść.

- Za-zabij... mnie... - wyszeptała. 

- Członkowie Fairy Tail nie zabijają. - powiedziała Lucy. Odwróciła się i odeszła a Natsu chwilę po niej. Zostawili załamaną Tsuki samą, nie zdolną do wykonania jakiegokolwiek ruchu. 

- Luce mamy mały problem... - zaczął rozmowę chłopak.

- Jaki?

- Chodzi o to, że/

Nie dane było mu dokończyć, gdyż w tym właśnie momencie naprzeciw nich wyszło dwóch Lokich.

- Co tu się dzieje?!

 ________________________


Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Byłby dłuższy ale strasznie chce mi się spać. Nie jestem przez to wstanie napisać więcej. Obiecuję wam, że następny rozdział będzie miał ponad 1000 słów. Przysięgam. Niewiele zostało nam do końca. Prawdopodobnie jakieś 2-3 rozdziały i prolog. Kontynuacji też raczej nie będzie ale nie martwcie się, bo jeszcze pomęczycie się z nami jeszcze z miesiąc. Miłego weekendu!

Do następnego!

Ps. Jeśli ta notka nie trzyma się kupy to przepraszam was bardzo. Jestem zbyt spizgana aby ją napisać ładnie i z sensem.

Death's Head Causus || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz