Rozdział 13

311 32 11
                                    


- Gray?!

- Natsu?!

Całe zachowywanie ciszy poszło w las, bo gdy tylko mag ognia i mag lodu się zobaczyli od razu zaczęli się wydzierać.

- Co ty tutaj robisz?!

- Przyszedłem cię ratować płomyku!

- Jak ci zaraz przywalę gołodupcu!

- Dawaj ty tępy...

- Zamknijcie się wreszcie! - Erza postanowiła w końcu ich uciszyć. Patrzyła na nich z mordem w oczach. - A może wolicie umrzeć w tym psychiatryku?! Jeśli nie to morda a najlepiej nawet nie oddychajcie! - oboje grzecznie stanęli obok siebie przestraszeni jak chyba jeszcze nigdy. Szkarłatnowłosa spojrzała w stronę drzwi na przestraszoną dziewczynę, która - przynajmniej tak się jej wydawało - przyszła z Grayem. Już spokojnym głosem zwróciła się do niej.

- Jestem Erza Scarlet miło mi poznać. Ten różowowłosy idiota to Natsu, tamta blondynka nazywa się Lucy a to jest Happy. - wymieniając imiona swoich towarzyszy po kolei wskazywała ich palcem. Magini gwiezdnych duchów podeszła do trochę mniej ale jednak nadal przestraszonej dziewczyny.

- Witaj jestem Lucy Heartfilia a ty jak się nazywasz? - odparła z pocieszającym, miłym uśmiechem.

- Yoachi, nazywam się Yoachi. Mi także miło jest was poznać ale może lepiej wyjdźmy stąd póki możemy. - powiedziała z nadzieją w głosie. Wszyscy na nią patrzyli i w milczeniu skinęli głową. 

- Chodźcie poprowadzę was do wyjścia. - ciemnowłosy mag ruszył w kierunku schodów a reszta ruszyła za nim. Weszli już dwa piętra w górę i nadal nikogo nie spotkali. Widocznie reszta dobrze wykonała swoje zadanie. Już miał ich pochwalić na głos kiedy usłyszeli kroki. Kroki nie jednej osoby a kilku. Nie mieli dokąd uciec i tylko stali na schodach z przerażeniem w oczach oczekując pojawienia się tych osób przed nimi. Jedynie Erza pozostała nie wzruszona i przywołała dwa miecze oraz zbroje niebiańskiego koła, która najlepiej nadawała się do walki z wieloma przeciwnikami chociaż nie za bardzo nadawała się do walki w zamkniętych pomieszczeniach jednak tutaj klatka schodowa była dosyć przestronna. Patrząc na nią reszta także stanęła w pozach bojowych.

- Tęskniliśmy, a wy do nas z bronią... 

- Oh...przepraszam, myślałam, że to będzie wróg. Miło was widzieć kochani. - Erza podmieniła przygotowaną do walki zbroję na swoją standardową - napierśnik i krótka, błękitna spódniczka.

 - Nie ma ich nigdzie? - Gray wyszedł przed szereg. Uważał, że nie pora teraz na pogaduszki, w każdej chwili może się tu zjawić ktoś nieproszony.

- Nie ma. - Mirajanne z dumą to potwierdziła. Magowie wyglądali na silnych, ale w rzeczywistości Fairy Tail poradziło sobie z nimi.

Wszyscy powoli kierowli się przez puste korytarze do wyjścia.

 - Natsu? - Lucy szła praktycznie na samym końcu, jak również Natsu. Pociągnęła rękaw od koszuli chłopaka, aby zwrócić jego uwagę.Kiedy na nią spojrzał wiedziała, że nie ma na co czekać.

- Wiedziałeś, że to jes/

- Moja matka, tak... - Natsu uprzedził Lucy w dokończeniu zdania. On już wiedział, żal mu było opuszczać ją, będzie teraz samotna, nawet nie wiadomo ile pożyje. Zeref mógł mieć swoje zachcianki...

- Ciesze się, że to już koniec.

 - Dziewczyna spuściła głowę, a parę łez spłynęło po jej policzkach. Dziwny odruch...Może niekoniecznie. Od parunastu dni była przetrzymywana w celi, do tego cały stres związany z porwaniem Natsu, musiała dać wreszcie upust emocjom.

- Nie płacz, przecież wszystko dobrze się skończyło. - Natsu uśmiechnął się. Omotał wzrokiem cały korytarz i nagle stanął.

 - Musze jeszcze coś zrobić, zaraz wrócę. - Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony gildii zaczął biec wgłąb korytarzu. Erza poprosiła Lucy by pobiegła również, tak na wszelki wypadek.

Natsu dobiegł do pokoju, w którym znajdowała się maszyna, która sprawiła mu wiele bólu. W środku, przy wysokim biurku siedziała ona...

- Natsu co tu robisz? - Momentalnie zerwała się z krzesła i podeszła do syna.

- Pójdź ze mną. - Oznajmił stanowczo. Nie chciał jej zostawiać samej, nie po tym co dla niego zrobiła, nie po tym jak ją spotkał.

- Cieszę się, ale nie mogę. Nie jestem nawet człowiekiem. Podobnie jak członkowie tej gildii, choć twoi dobrze sobie poradzili. - Cicho się zaśmiała. Nie chciała okazywać smutku, najchętniej rzuciłaby wszystko i poszła z synem. Mógł by jej opowiedzieć jak żyje, kogo poznał, zawsze chciała to wiedzieć.

- Nie zostawię cię tutaj!

 - Nie podnoś głosu na mamusię. - Kobieta uniosła rękę, tak aby dosięgnąć głowy chłopaka. Poczochrała jego różowe włosy, choć już wcześniej były całkiem nieułożone. - A teraz idź. Twoja gildia czeka.


___________________________________________


O to następny rozdział! Kto się cieszy? Powoli zbliżamy się do końca tej książki ale spokojnie. Raczej pojawi się jeszcze kilka rozdziałów przed epilogiem.

Mam jeszcze dla was propozycje. We 31 stycznia (wtorek) będę miała urodziny i może chcielibyście jakiś Q&A z tej okazji? Może chcecie coś jeszcze innego? To będzie też z okazji 1000 odsłon! Nie wierzę, że tyle osób zajrzało do tej książki. To znaczy... na razie jest 960 ale do wtorku powinno być 1000. Jeśli chcecie tego Q&A to piszcie w komentarzach dowolną ilość pytań. Mogą być do mnie, do Shoday (wybacz, że ci o tym nie powiedziałam senpai. Dopiero to wymyśliłam) lub do któregoś z bohaterów tej książki. Liczę na was. 

Do następnego!

Death's Head Causus || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz