Introduction

306 12 1
                                    

Opowiem wam tutaj krótko, na wstępnie jak wylądowałam w kawiarni z słynnym Justinem Bieberem:

- Nie wierze ,że to się dzieje - piszczałam przed arena do przyjaciółki.
Za dwie godziny zobaczę swoje słoneczko, które od dziesięciu lat sprawia ,że mam uśmiech na twarzy.
Od zawsze marzyłam żeby usłyszeć jego głos go na żywo ,zobaczyć i być po prostu gdzieś blisko niego. Jak zresztą każda fanka.
- Proszę o bilet. - podałam ochroniarzowi papierek wstępu do raju, ten po chwili mnie przepuścił i wbiegłam do areny.
Było tam mnóstwo ludzi. Wszyscy krzyczeli ,skakali i biegali.
Mój cel był tylko jeden - sklep Purpose Tour Merch.
W "kolejce" stało tyle ludzi, że nie mogłam nawet dojrzeć jaki jest asortyment.
- Widzisz coś? - zapytałam wyższą od sobie dziewczynę.
- Nie - odpowiedziała.
Przez następne 30 minut poznałam pare innych dziewczyn, z którymi świetnie mi się rozmawiało. Cieszyłam się, że tak dobrze się dogadujemy i tworzymy świetny fandom.
Niestety nie udało mi sie kupić nic z merch'u.
Wraz z przyjaciółką poszliśmy do środka aby znaleźć swoje miejsca.
Kiedy tam weszłam wszystko do mnie dotarło, prawie wszystko.
Za 40 minut moje marzenia miały się spełnić.
Kiedy było jeszcze 25 minut do wyjścia Justina na scenę poszłam do łazienki.
Wtedy doznałam szoku.
Będąc w kolejce usłyszałam piosenkę Mark My Words.
Bałam się, że Justin już wyszedł lecz dziewczyny uspokoiły mnie że to pewnie jakaś reklama czy wstęp.
Pomimo tego, śpieszyłam się.
Wybiegłam z łazienki i włożyłam całą energię żeby otworzyć drzwi i właśnie w tym momencie ujrzałam go po raz pierwszy.
Był idealny taki, jakiego widziałam na zdjęciach i filmach. Byłam w takim szoku ,że Agata musiała mnie popchnąć abym sie ocknęła.
Biegłam na swoje miejsce.
Pierwsza piosenka się skończyła ,a ja nadal byłam w szoku.
Nie widziałam co sie dzieje.
Nie wierzyłam w to.
Dopiero pod koniec drugiego utwory uwierzyłam.
Zaczęłam płakać ze szczęścia i bawić sie ile miałam siły.
Od zawsze chciałam zapamiętać ten moment i wykorzystać go na 200%.
W połowie koncertu Justin wyszedł z kartka.
Nie mogłam dojrzeć co jest na niej napisane,bo stałam za daleko, ale po jakimś czasie udało mi się ją odszyfrowałam.
Było na niej napisane:
" COME MEET ME -> .."
I adres oraz godzina.
Zapisałam to w notatkach i bawiłam sie do upadłego.
Po koncercie kupiłam koszulkę w merch'u.
Byłam najszczęśliwsza osoba na ziemi .
Kiedy wychodziłam z areny przypomniałam sobie o kartce Justina i o adresie. Podbiegłam do punktu informacji i zapytałam jak mogę tam dojechać.
- To największa galeria w mieście. Możesz dojechać tam tramwajem albo taksówką. - zapytałam jeszcze o bardziej szczegółowe informacje i podziękowałam.
Prosto z areny pojechałam do hotelu.
Wykąpałam sie i położyłam spać gotowa na kolejny dzień, wspominając dzisiejszy .

Budzik zadzwonił i obudził mnie o godzinie 7:00. Jak na mnie to bardzo szybko wstałam, bo już o 7:30 i poszłam do łazienki. Zrobiłam make-up i ubrałam się najładniej jak umiałam.
Razem z przyjaciółka zeszłam na śniadanie.
- Pamiętasz ,że dziś m&g z Bieberem w tej galerii?
- No jasne ,że pamietam!
- Nie mogę się doczekać!
- Pewnie bedzie pełno ludzi. - odparła smutno.
- Na 100%.
Trochę posmutniałam ,bo moja nadzieja na chociażby krótka rozmowę z nim zmalała.
Po śniadaniu poszliśmy zwiedzać miasto. Tradycyjnie - zgubiłyśmy się.
Wiec wzięliśmy taksówkę ,która podwiozła nas pod galerie.
Byłyśmy spóźnione o 1.5h.
- Jak my go teraz znajdziemy?! - byłam bliska płaczu.
- Nie wiem ale damy rade, dalej biegniemy!
W galerii nie było tyle ludzi ile sie spodziewałyśmy, było ich wręcz mało.
Po około 20 minutach biegania, znalazłyśmy Justina. Był ubrany w czarne spodnie, biała koszulkę i niebieska kurtkę z futrem jak u owcy w środku. Z nim było tylko troje dzieci, w wieku około 9-11lat.
Podeszłyśmy do niego jak normalne i opanowane nastolatki.
- Cześć Justin, nie przeszkadzamy ?
- Cześć! Jasne ,że nie. Jak macie na imię ?
- Julia.
- i Agata.
- Piękne imiona. Miło mi was poznać. - uśmiechnął sie do nas najpiękniejszym i najcieplejszym uśmiechem jaki widziałam. Nogi sie pode mną ugięły.
- Nam ciebie również - odpowiedziałyśmy chórem z czego cała szóstka sie zaśmiała.
- Chcecie przejść sie z nami po sklepach?
- Z przyjemnością - odpowiedziałam a Justin uśmiechnął sie do mnie i chwycił mnie za rękę chcąc wskazać mi kierunek, w którym będziemy iść.
Chodziliśmy po różnych sklepach z zabawkami - tam gdzie chcieli iść najmłodsi towarzysze.
Świetnie rozmawiało nam się z Justinem, cały czas sie śmialiśmy i opowiadaliśmy różne anegdoty i żarty.
Ostatnią "stacją" naszej wycieczki po galerii była cukiernia. Tam czekali rodzice Mai, Kuby i Oskara. Justin pożegnał sie z dziećmi i zrobił sobie z nimi zdjęcia.
- Macie może ochotę ma muffinki? Ja stawiam. - zaproponował, kiedy zostaliśmy sami w trójkę.
- Z chęcią. - odpowiedziałam entuzjastycznie.
- Ja równ... wybaczcie na moment - telefon Agaty zadzwonił i odeszła na bok. Rozmawiała najprawdopodobniej ze swoim tatą, a jej mina nie wskazywała na nic dobrego.
- Coś sie stało? - zapytałam.
- Tata powiedział że musimy wracać do domu dzisiaj, mam na myśli siebie. Ty możesz zostać, mój tata rozmawiał z twoimi rodzicami. Przenocujesz w tym hotelu co dzisiaj ,a rano tata cie odbierze.
- Dobrze ale czemu musisz jechać ?
- Sprawy rodzinne, potem ci opowiem
- Okej - przytuliłam ją na pożegnanie.
Ona podeszła do Justina, zrobiła sobie z nim zdjęcie, podziękowała mu i odeszła.
- Może ja też już pójdę, nie chce zabierać twojego czasu.
- Nie, zostań jeśli możesz. Cieszę się ,że będziemy mogli sie bliżej poznać. - uśmiechnął się.
- Dziękuje. - odwzajemniłam uśmiech - ja też się cieszę .
- To jaki smak muffinka sobie życzysz ?

Am I dreamin'? / The Unknown girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz