Siedzieliśmy w samochodzie w drodze do McDonalda, śpiewając piosenki lecące w radio.
Miałam wrażenie, że oboje zapomnieliśmy o sytuacji z poprzedniego wieczoru oraz tej, która zdarzyła się dziś rano. Może to dobrze? Mogliśmy odpocząć od natłoku myśli i po prostu cieszyć się swoim towarzystwem.
Jestem z Justinem w Los Angeles już tydzień, a za kolejne siedem dni wracam do Polski i nie wiem kiedy uda nam się następny raz spotkać. W święta Bożego Narodzenia na pewno się nam to nie uda, to samo w okresie sylwestrowym. Muszę także nadrobić wszystkie zaległości w szkole, a Justin rusza w trasę. Powinniśmy cieszyć się swoim towarzystwem i wykorzystać te dni najlepiej jak umiemy.
- Co ci zamówić? - zapytał otwierając okno, aby złożyć zamówienie w McDrive.
- Duże frytki razy dwa i colę. - powiedziałam.
- Serio zjesz tyle frytek? - zapytał zdziwiony.
- Moja miłość do nich jest zbyt wielka. - powiedziałam wzruszając ramionami i słodko się uśmiechnęłam.
- Okay. - powiedział chichocząc i zamówił to o co go poprosiłam plus dodatkowe frytki dla siebie i cheeseburgera z colą. Podjechał pod okienko i około minutę później odebraliśmy nasze jedzenie od miłej ekspedientki.
- Musimy być na miejscu za dziesięć minut, a sama droga zajmie nam piętnaście, więc mam nadzieje, że nie obrazisz się jeśli zjemy w aucie? - powiedział odpakowując swojego burgera.
- Nie ma problemu Justin. - powiedziałam z uśmiechem, wkładając słomkę do kubka z colą, co wydało charakterystyczny dźwięk. Justin odwzajemnił mój uśmiech wpychając sobie kanapkę do buzi. Patrzyłam na niego zaskoczona, jak za pomocą trzech gryzów cały cheeseburger wylądował w jego przełyku.
- Wow człowieku, jak ty to zrobiłeś? - powiedziałam wskazując na niego palcem.
- Mam wprawę. - powiedział śmiejąc się i puścił mi oczko wyjeżdżając na drogę. Zachichotałam i zabrałam się za pochłanianie swoich frytek.
- Kochanie mogłabyś mnie nakarmić? - powiedział wpatrzony w drogę.
- Słucham? - zapytałam z buzia pełną przetworzonych ziemniaków.
- Prowadzę samochód a jestem głody, mogłabyś włożyć mi do buzi pare frytek? - wytłumaczył, powstrzymując się od śmiechu.
- Jasne. - powiedziałam i zanurkowałam ręką w jego pudełku. Wyjmując z niego cztery frytki podstawiłam je chłopakowi do ust, a on chapnął je za pierwszym razem i pochłonął niczym potwór.
- Przeraża mnie to jak jesz. - powiedziałam szczerze, podejrzanie na niego patrząc. Justin jedynie odpowiedział mi śmiechem i otworzył buzie, prosząc tym o kolejną porcje jedzenia. Przewróciłam oczami chichocząc i wróciłam do karmienia Biebera.
Sto frytek później stanęliśmy pod halą, w której znajdowało się lodowisko.
- Zostań w aucie. - powiedział i nie czekając na moją odpowiedz wyszedł z samochodu, zamykając za sobą drzwi.
- Okay. - powiedziałam zdziwiona, sama do siebie i posłusznie zostałam na miejscu. Obserwowałam Justina zza szyby. Chłopak rozglądał się dookoła. Domyślam się, że sprawdzając czy nigdzie nie kręcą się paparazzi, po czym podszedł do moich drzwi i je otworzył.
- Jest czysto, możesz wyjść. - uśmiechnął się i podał mi rękę, aby pomóc mi wyjść. Przyjęłam ten gest i wysiadałam z pojazdu. Justin zamknął samochód i razem poszliśmy do środka. Na holu nie było żywej duszy, z czego niezmiernie się ucieszyłam. Nie miałam ochoty ukrywać się przed ludźmi, którzy mogą zrobić mi zdjęcie i wstawić na portale społecznościowe, rujnując mi tym życie.
- Zaprowadzę cie na widownię, będziesz tam sama, więc nie musisz się niczym martwić. No chyba, że chcesz grać z nami. - powiedział chytrze się uśmiechając.
- Chyba tym razem będę musiała ci odmówić. - powiedziałam powstrzymując śmiech, jednak nie na długo.
Śmiejąc się szliśmy korytarzem, który prowadził do wejścia na hale. Justin otworzył dla mnie drzwi i weszliśmy do środka. Na lodowisku było strasznie zimno, a ja skarciłam się w myślach za założenie na siebie jedynie cienkiego sweterka. Po moim kręgosłupie przeszedł nieprzyjemny dreszcz spowodowany niską temperaturą, co zauważył brunet.
- Weź moją bluzę aniołku. - powiedział Justin, szybko ją ściągając i nakładając na moje ramiona.
- A co z tobą?
- Ja mam ubrania w szatni. - wzruszył ramionami - Teraz ogrzej się moją bluzą i leć, usiądź gdzieś na trybunach, tak żebyś dobrze widziała mnie w akcji. - puścił do mnie oczko dumnie się uśmiechając.
- Dobrze, leć już do chłopaków i błagam nie zabij się. - spojrzałam na niego wymownie.
- Bez obaw mamo. - zaśmialiśmy się we dwoje. - Do zobaczenia potem. - powiedział i pocałował mnie w czoło na pożegnanie, po czym zniknął za drzwiami. Westchnęłam i z uśmiechem na twarzy poszłam zająć miejsce na trybunach. Zdecydowałam się na trzeci rząd, miejsce na samym środku. Stąd idealnie widziałam całe lodowisko. Siedząc wygodnie na krzesełku włożyłam swoje ręce w rękawy bluzy Justina i szczelnie się nią owinęłam, ciesząc jej zapachem. Tym razem nie był to smród alkoholu pomieszanego z tytoniem. Bluza pachniała po prostu Justinem. Nie potrafię nawet opisać tego zapachu, ale jestem w nim całkowicie zakochana, tak jak w jego właścicielu. Zaczęłam rozmyślać jakby to było gdybyśmy byli razem. Czy to w ogóle by wypaliło? Justin Słynny Bieber i Julia Przeciętna Zara razem? To po prostu nie pasuje do siebie, jak dwa puzzle. Dzieli nas tysiące kilometrów i sześć lat różnicy wiekowej. Justin mógłby być moim starszy bratem. Z tego co wiem Justin woli starsze od siebie dziewczyny lub w równym wieku. Nie mam u niego szans.
Choć mój umysł podpowiadał mi, że to nie prawda. Wiedziałam, że Justin mnie lubi i mu na mnie zależy. W końcu nie całuje się z pierwszą lepszą dziewczyną.
Westchnęłam zmęczona natłokiem myśli i powiedziałam sobie, że wszystko wyjaśni się z biegiem czasu.
Spojrzałam w stronę lodowiska, pierwsi zawodnicy już się na nim rozgrzewali. Próbowałam znaleźć Justina, ale wszyscy byli ubrani tak samo, a na głowach mieli kaski. Przyglądałam się każdemu z nich zrezygnowana. Nagle na lodowisko wszedł kolejny zawodnik i zaczął jeździć po tafli lodu z gracją i było widać, że ma w tym wprawę. Po chwili mężczyzna spojrzał w moją stronę i zaczął energicznie machać dłonią, aby się ze mną przywitać. To był Justin. Odmachałam mu szczęśliwa i pokazałam kciuki w górę. Brunet przyłożył dłoń do kasku i skierował ją w moją stronę, posyłając mi całusa. Zachichotałam i w podziękowaniu odwzajemniłam jego gest tym samym. Justin jeszcze chwile na mnie patrzył po czym wrócił do rozgrzewki. Cały czas nie spuszczałam go z wzroku, wiedząc że jeśli go zgubie, to potem go nie odnajdę.
Zaczął się mecz, a wszyscy zawodnicy jeździli z zawrotną prędkością po tafli lodu, podając sobie krążek. Próbowałam ponownie namierzyć Justina, którego zgubiłam w tłumie conajmniej z dziesięć razy. Kiedy chłopak mijał się z innym zawodnikiem traciłam rachubę.
Skupiona na grze poczułam wibracje w kieszeni, oznaczające, że dostałam SMS. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam ekran. Była to wiadomość od Amy, dziewczyny którą poznałam na koncercie Justina KIIS jingle ball.
CZYTASZ
Am I dreamin'? / The Unknown girl
FanfictionMoje życie diametralnie zmieniło się od momentu, kiedy pierwszy raz poszłam na koncert swojego idola. To co się wydarzyło było czymś więcej niż tylko spełnieniem marzeń fanki. Stałam się jednym z głównych tematów na portalach społecznościowych i k...