San Jose

83 5 3
                                    

Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi, wychodząc z auta. Podeszłam lekko chwiejący się na szpilkach do Justina, który wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam jego dłoń w swoją i podeszliśmy do drzwi. Brunet otworzył je i puścił mnie przodem. Weszliśmy do oświetlonego, pustego korytarza. Dziękowałam Bogu, że nikogo tam nie było. Zatrzymaliśmy się przed wejściem na hol.
- Pamiętaj - chwycił moją twarz w dłonie, abym na niego spojrzała - nie rób sobie z nikim zdjęć, unikaj jakichkolwiek aparatów, jeśli ktoś będzie chciał z tobą porozmawiać, odejdź. Dzwoń jeśli coś by się działo. Będę cie szukał na widowni. - przytaknęłam, zapewniając go że rozumiem - Powodzenia. - dodał i pocałował mnie w czoło.
- Udanego występu. - uśmiechnęłam się i odeszłam, czując jak chłopak odprowadza mnie wzrokiem.
Na korytarzu był tłum ludzi, którzy powoli wchodzili do sali, głównymi drzwiami. Wiedziałam, że jeśli chce być pod sceną musze tam jak najszybciej wejść,a nie miałam za dużo czasu. Biegłam wzdłuż ściany szukając innego wejścia, które nie będzie tak zatłoczone. Znalazłam. Małe drzwi prowadziły do schodków na dolną platformę. Pomimo zakazu, oznajmiającego, że tylko zespół techniczny ma wstęp do pomieszczenia, weszłam tam. Sprawdziłam czy nikt mnie nie widział i zbiegłam ze schodków na platformę. Było na niej już dość sporo osób, więc musiałam przeciskać się przez tłum. Robiłam to trochę na nielegalu, ponieważ nawet nie miałam biletów wstępu. Musiałam więc uważać, aby nie wpaść na nikogo z ochrony. Udało mi się znaleźć trochę wolnej przestrzeni około 4 metry od sceny. Uznałam, że nie będę przeciskać się bliżej, bo z tego miejsca Justin będzie w stanie mnie zobaczyć.
Po parunastu minutach skrolowania Twittera i rozglądania się na prawo, i lewo, występ się zaczął. Bawiłam się do muzyki i chciałam nagrać pare snapów, lecz uświadomiłam sobie, że nawet nie mam do kogo ich wysłać, bo nikt nie wie, że jestem w LA. Dziwnie mi z tym, ale nie mogę nikomu powiedzieć. Czuje się tutaj trochę samotnie, znając tylko Justina, ale przecież przyjechałam tutaj tylko na dwa tygodnie. Traktuje to trochę jak wakacje.
Z głośników zabrzmiały pierwsze nuty piosenki Where Are Ü Now i na scenę wszedł Justin. Tak jak mówił, rozglądał się, szukając mnie na widowni. Kiedy mnie znalazł uśmiechnął się szczerze i patrząc na mnie chodził po scenie. Zaczął śpiewać i tańczyć w raz z tancerzami, dając z siebie 200%. Kiedy skończył krzyczałam i klaskałam śmiejąc się sama z siebie. Podczas piosenki Company, która jest jedną z moich ulubionych, tancerki zaczęły podchodzić bardzo blisko Justina. One dotykały jego, a on je.

Zrobiłam się lekko zazdrosna, lecz szybko odgoniłam te emocje bawiąc się dalej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zrobiłam się lekko zazdrosna, lecz szybko odgoniłam te emocje bawiąc się dalej.
Po zejściu Justina ze sceny czekałam na SMS od niego, lecz nic takiego się nie stało. Zaczęło mi się robić duszno i niedobrze od tłoku, i ścisku jaki był pod sceną. Nie czekałam więc dłużej na jakąkolwiek wiadomość od chłopaka, tylko zaczęłam się przeciskać przez tłum do wyjścia. Zajęło mi to conajmniej z 10 minut. Kiedy w końcu wyszłam na korytarz, odetchnęłam i wybrałam numer do Justina. Po paru sygnałach odebrał.
- Halo. Coś się stało? Wszystko okay? - zapytał zatroskany.
- Tak, wszystko dobrze. Wyszłam już z hali bo robiło mi się duszno. A ty? Gdzie jesteś?
- Jestem na backstagu, niedaleko miejsca, w którym się rozeszliśmy. Możesz tu przyjść jeśli chcesz i pojedziemy na lotnisko. Oki?
- Okay, zaraz będę. - mówiąc to rozłączyłam się i ruszyłam powoli wzdłuż korytarza. Po drodze zauważyłam baniak z wodą i plastikowe kubeczki. Poczułam nagłą suchość w gardle i postanowiłam nalać sobie trochę cieczy. Napiłam się i odrazu poczułam lepiej. Idąc dalej zahaczyłam o łazienki i skorzystałam z toalety, wiedząc że przede mną długa droga do domu. Kiedy weszłam przez drzwi prowadzące na backstage, na korytarzu nie było Justina. Zdziwiłam się i poszłam kawałek dalej, podchodząc pod drzwiami jednego z pokoi. Były otwarte, a w środku siedzieli ludzie z ekipy. Przemknęłam szybko mając nadzieje, że nikt mnie nie zauważył. Udało się. Bojąc się, że zaraz ktoś wyjdzie, cicho jak myszka - co było trudne z powodu moich szpilek - przeszłam na koniec korytarza, do drzwi, przez które wyszłam na zewnątrz. Było już ciemno, a na parkingu nie było żywej duszy. Zatrzęsłam się lekko przez chłodny podmuch wiatru i wyjęłam telefon, żeby zadzwonić do Justina. Nie odebrał. Zadzwoniłam drugi raz. Także nie odebrał. Zaczęłam się martwić. Umówiliśmy się tutaj około 15 minut temu, a nie było ani śladu bruneta. Za szóstym razem odebrał.
- Justin do cholery! Czemu nie odbierasz? Gdzie ty jesteś? - krzyczałam szeptem, aby nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi.
- Przepraszam, zagadałem się z chłopakami. Gdzie jesteś?
- Na parkingu, tam gdzie wysadził nas taksówkarz.
- Ok, już tam idę. - rozłączył się. Zachowałam telefon do tylnej kieszeni i skrzyżowałam ręce na piersi, niecierpliwie czekając na chłopaka. Usłyszałam otwieranie drzwi i odwróciłam się przodem do nich, Justin wyszedł i posłał mi szczery uśmiech. Słabo go odwzajemniłam, kiedy brunet podszedł do mnie i obejmując ręką w tali zaprowadził przez bramę. Wyszliśmy w ciszy na ulice gdzie czekała na nas taksówka. Justin podał kierowcy adres lotniska i ruszyliśmy w wskazane miejsce.
- Jak się bawiłaś? - zapytał przerywając ciszę i obejmując mnie ramieniem.
- Dobrze, właściwie to świetnie. - uśmiechnęłam się, przypominając sobie swoje dzikie tańce i krzyki. - A ty?
- Ja też. - przysunął się bliżej i dodał szeptem - nie byłaś zazdrosna o te tancerki? - przeszedł mnie lekki dreszcz, kiedy oddech Justina dotknął mojej szyi.
- Nie ee. - powiedziałam załamanym głosem, za co w myślach się skarciłam.
- Napewno? - musnął ustami płatek mojego ucha.
- Napewno. - starałam się brzmieć pewnie, lecz mój głos nadal lekko drżał.
- To dobrze, bo nie masz o co. - szepnął i muskając ustami mój policzek, odsunął się. Nabrałam powietrza uświadamiając sobie, że przez jakiś czas je wstrzymywałam i oblizałam usta. Dojechaliśmy już na lotnisko. Wyszłam z samochodu, nie czekając na Justina, który płacił taksówkarzowi. Odetchnęłam świeżym nocnym powietrzem i zakryłam buzie ręka, ziewając. Razem z Bieberem poszłam na szybką odprawę i do dobrze znanego nam samolotu. Przywitaliśmy się z pilotem i zajęliśmy te miejsca co zwykle.
Po wzbiciu się w powietrze odpięłam pasy i zdejmując wcześniej szpilki, podkurczyłam nogi, i kładąca się na oparciu zamknęłam oczy, próbując zasnąć.
- Słońce chodź położyć się ze mną. - wymruczał zaspany. Podniosłam się niechętnie i podeszłam do niego. W samolocie było ciemno i ledwo widziałam gdzie idę przez zmęczenie, ale dzięki ręką chłopaka, które owinęły mnie w tali trafiłam na fotel. Justin przesunął się w stronę okna robiąc mi miejsce po swojej lewej stronie. Ułożyłam się tam bokiem, wtulając w jego tors.
- Prześpij się chwile, bo zaraz czekają nas zakupy. - szepnął, całując mnie w policzek. Przytaknęłam i powoli odpłynęłam do krainy snów.

Am I dreamin'? / The Unknown girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz