- Podjęliśmy z mamą decyzje - kawałek chleba utknął mi w gardle. Bałam się tego za zaraz usłyszę.
- I? - zapytałam niepewnie
- Zgadzamy się - nie mogłam uwierzyć. Czy on naprawdę to powiedział? Wstałam szybko z krzesła i gdyby nie refleks Justina runęło by na ziemie z hukiem. Podbiegłam do taty i mocno go przytuliłam.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje, dziękuje! Kocham cię - mężczyzna zaśmiał się
- Ja też cie kocham - podeszłam do mamy i rownież ją przytuliłam.
- Ciebie też kocham mamo
- Ja ciebie też córciu - odkleiłam się od mamy i w tym momencie tata się odezwał:
- Ale mamy pewne warunki - wiedziałam, że niedługo to usłyszę - musisz nadrobić wszystko ze szkoły i codziennie pisać choć jednego SMS, chcemy wiedzieć czy wszystko okay.
- Tak oczywiście będę na bierząco wszystko uzupełniać i do was pisać. Dziękuje! Nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne.
- Zdajemy sobie z tego sprawę - zaśmiali się - dlatego się zgodziliśmy. Wiemy, że gdybyśmy tobie nie pozwolili i tak byś uciekła, i z nim pojechała
- Jak wy mnie dobrze znacie - zaśmialiśmy się wszyscy oprócz Justina, który nie rozumiał ,z powodu języka naszej rozmowy. Odwróciłam się do niego i powiedziałam, a bardziej krzyknęłam:
- Zgodzili się!
- Naprawdę??
- Taak!
- To świetnie! - wstał i mnie przytulił - tak się cieszę - odkleił się i zwrócił do rodziców - dziękuje
- Ależ nie ma za co. Jej szczęście to i nasze szczęście. Dbaj o nią.
- Będę, obiecuje. Jest ze mną bezpieczna. - tata przytaknął z uśmiechem.
- To co pakujemy się? W ogólnie to kiedy my jedziemy? Justin?! - Kanadyjczyk zachichotał
- Spokojnie, możemy poleciec nawet dzisiaj, jeśli chcesz.
- Jasne, że chce! LA nadchodzę! - krzyknęłam i wybiegłam do swojego pokoju w poszukiwaniu ubrań ,które mogę ze sobą wziąć. Usłyszałam za sobą głośny śmiech rodziców i Justina. Po chwili chłopak wszedł do pokoju.
- Pomóc ci?
- No jasne! Nie wiem co mam spakować . Jak myślisz?
- Weź wszystkiego po trochu. Trochę jakiś ciepłych i wygodnych rzeczy do domu, trochę eleganckich sukienek, pare kompletów na codzień i jakąś seksowną bieliznę
- Justin! - skarciłam go wzrokiem przez co się zaśmiał.
- No co? Jestem facetem, musiałem to powiedzieć. - pokiwałam głową zrezygnowana i cicho zachichotałam. Zaczęłam układać na łożku pierwsze ubrania. Najpierw wybierałam moje ulubione komplety na codzień, kilka na chłodniejsze i cieplejsze dni. Następnie zaczęłam wykładać sukienki na np wieczorne kolacje i imprezy. Na końcu zostały mi dresy, jakieś wygodne bluzy, piżamy, bielizna i ubrania sportowe, ponieważ Justin wspominał, że będziemy biegać. Nie mogłam także zapomnieć o bikini. Przez cały ten czas Bieber uważnie mi się przyglądał. Kiedy skończyłam z ubraniami wyszłam z pokoju i poszłam na strych po walizkę. Kiedy wróciłam do pokoju usłyszałam rozmowę:
- Lecimy dziś do LA, możesz przygotwać samolot? Tak w tym samym mieście. Dobra będziemy o tej godzinie na lotnisku. Do zobaczenia. - chłopak odłożył telefon na łóżko i kiedy zauważył, że wróciłam z walizką wziął ją ode mnie i powiedział z uśmiechem -o 15 :00 mamy lot.
- O to super! Jestem taka podekscytowana - pisnęłam podskakując. Justin zachichotał.
- Ja też. Dwa tygodnie spędzone z moją ulubiona Belieberką - słysząc te słowa zarumieniłam się
- Miło mi - odpowiedziałam z uśmiechem lekko zakrywając twarz włosami i zabrałam się za wkładanie ubrań do walizki. W połowie pracy zauważyłam, że jest już 11:16 czyli mieliśmy mniej niż godzinę na wyjście z domu.
- Justin pakuj te ubrania ,a ja idę po kosmetyki. Nie mamy za dużo czasu. - nie czekając na odpowiedz wybiegłam z pokoju po drodze łapiąc kosmetyczkę. Weszłam do łazienki i zaczęłam wrzucać do niej rożne balsamy i kremy, płyn micelarny, lakier do paznokci, zmywacz, pilniczek, produkty do włosów i inne tego typu rzeczy. Nie mogłam zapomnieć także o tamponach i podpaskach.
Jak ja to mam niby włożyć przy nim do walizki??
Rozmyślałam.
Dobra przecież to normalne, że dziewczyny mają okres, nie ma się czego wstydzić.
W miarę pewna siebie wyszłam z łazienki z kosmetyczka w jeden ręce i tamponami w drugiej. Weszłam do pokoju i usiadłam na podłodze koło Justina. Włożyłam kosmetyczkę z boku walizki, a następnie tampony do bocznej kieszonki. Kiedy Kanadyjczyk je zauważył lekko się speszyłam.
- Masz okres? - zapytał lekko zakłopotany.
- Ym teraz nie ale wole być ubezpieczona na wszelki wypadek - Justin przytaknął.
Po dopakowaniu innych niezbędnych rzeczy takich jak np. buty, ładowarka i książka zamknęłam walizkę i wyjęłam z szafy torebkę do której spakowałam telefon, ładowarkę, słuchawki, chusteczki i gumy do żucia.
- Jestem gotowa! - powiedziałam entuzjastycznie po sprawdzeniu czy napewno wszystko wzięłam.
- Świetnie! To co? Żegnamy się z twoimi rodzicami i jedziemy?
- Tak! - odkrzyknęłam i chciałam chwycić walizkę lecz chłopak mnie zatrzymał.
- Ja to zrobię, taka piękna dziewczyna nie może dźwigać takich ciężarów - powiedział i puścił mi oczko. Czułam jak moje policzki robią się czerwone. Cicho podziękowałam i wyszłam z pokoju.
- Mamo! Tato! Kacper! - wszyscy po chwili zbiegli się na korytarz
- Jedziecie? - zapytała rodzicielka
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem
- Będę tęsknić
- Oo mamo! Ja za tobą też - przytulam ją - za wami wszystkimi, ale to tylko dwa tygodnie dacie rade - zaśmiałam się.
- To napewno - dodał tata
- Trzymajcie się - przytuliłam każdego z rodziców i podeszłam do brata
- A ty młody bądź grzeczny i nie denerwuj rodziców - ostrzegałam go
- Będę grzeczny, obiecuje - powiedział lekko naburmuszony przez co zachichotałam i mocno go przytuliłam. Kiedy stanęłam koło Justina ojciec dodał:
- Justin proszę dbaj o nią, a ty Julia nie rób nic głupiego i pamiętaj o naszej umówię.
- Bez obaw Panie Sebastianie.
- No właśnie tatko, będziemy grzeczni
- Mam nadzieje - wymruczał pod nosem z czego wszyscy się zaśmiali. Ubraliśmy kurtki oraz buty i ostatni raz się żegnając wyszliśmy z domu. Justin otworzył mi drzwi pasażera, a następnie sam wszedł do samochodu. Odpalił silnik i wyjechał na drogę.
- Nie wierze, że się zgodzili - zaczęłam - oni nigdy nie pozwalali mi wracać późno do domu, chodzić na imprezy ze znajomymi, nie pozwalali mi nawet zostawać u przyjaciół na noc i w ogólne, a pozwolili mi jechać z tobą na drugi koniec świata. Nie wiem jak to jest możliwe ale to napewno jakiś cud. - chłopak zachichotał.
- Najwidoczniej uznali, że tym razem zrobią wyjątek. Oni cię kochają i chcą żebyś była szczęśliwa.
- Też bardzo ich kocham - uśmiechnęłam się sama do siebie i po chwili włączyłam radio. Leciała piosenka By your side Jonas'a Blue {polecam posłuchać}. Zrobiłam głośniej i zaczęłam podrygiwać na fotelu w rytm muzyki. Justin to zauważył i zaśmiał się. Po chwili zaczął podśpiewywać i rownież podrygiwać. Po niedługim czasie śpiewaliśmy razem skacząc na fotelach.
- Keep me by your side - śpiewaliśmy. Kiedy piosenka się skończyła głośno się zaśmialiśmy.
- To było fajne - odezwał się chłopak
- Zdecydowanie - bawiliśmy się i rozmawialiśmy przez całą drogę na lotnisko. Po zaparkowaniu samochodu Justin wyszedł i wziął nasze bagaże - swoją i moją walizkę.
- Mogę wziąć te swoją, nalegam - zachichotałam widząc, że chłopak będzie chciał nieść dwie za wszelka cenę.
- No dobrze skoro nalegasz - uśmiechałam się zwycięsko i odebrałam od niego bagaż na kółkach. Poszliśmy w stronę bocznego wejścia ,gdzie przeszliśmy przez odprawę, a następnie weszliśmy do samolotu Justina. Przy wejściu stało dwóch pilotów z którymi się przywitaliśmy.
W środku wyglądało jak w hotelu, a nie samolocie.
Fotele były wykonane z jasnej skóry, ściany były białe z elementami drewna, pomiędzy fotelami znajdowały się ,rownież drewniane stoliczki.
- Ładnie tu masz - powiedziałam rozglądając się.
- Dziękuje - uśmiechnął się uroczo. Usiadłam na jedynym z fotelów, a Justin włożył nasze bagaże podręczne do kuferków ,znajdujących się przy suficie i zajął miejsce naprzeciwko mnie. Usłyszeliśmy instrukcje jak zachować się w razie zagrożenia i zapieliśmy pasy bezpieczeństwa. Samolot powoli ruszył wjeżdżając na pas startowy.
- To twój pierwszy lot? - głos chłopaka zwrócił moją uwagę i przerwałam przyglądanie się widokowi za oknem.
- Nie, leciałam już pare razy wcześniej ale za każdym razem przeżywam te same emocje.
- Boisz się?
- Wręcz przeciwnie, uwielbiam to! Patrzenie na świat z lotu ptaka to coś niesamowitego.
- To prawda widoki są nieziemskie - przytaknęłam i z powrotem spojrzałam na okno. Samolot znajdował się już na pasie startowym i zaczął przyspieszać. Wbiło mnie w fotel przez co się zaśmiałam, Kanadyjczyk do mnie dołączył. Pare sekund pózniej znajdowaliśmy się nad ziemią i usłyszeliśmy sygnał oznaczając, że możemy odpiąć pasy. Rozsiadłam się wygodnie, podkurczyłam nogi ,wcześniej ściągając buty i przyglądałam się widokowi za oknem.
- Włączymy jakaś muzykę? - zapytał Justin po paru minutach.
- No jasne! Chyba nawet wiem co - wyjęłam telefon z kieszeni i odblokowałam go, weszłam w dobrze znaną mi playliste i już po chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki Baby. Spojrzałam chytrze na Justina, który odwzajemnił uśmiech. Ułożyłam ręce tak, jakbym trzymała mikrofon i zaczęłam śpiewać:
- ouooooooo
ouooooooo
ouooooooooooooooooJustin zaśmiał się.
You know you love me
I know you care
Just shout whenever, and I'll be there
You want my love
You want my heart
And we will never, ever, ever be apartGestykulowałam tekst piosenki śpiewając. Justin do mnie dołączył.
Are we an item?
Girl, quit playing!
We're just friends,
What are you saying?!
Said there's another,
and look right in my eyes
My first love broke my heart for the first time
And I was like baby, baby, baby oh
Like baby, baby, baby no
Like baby, baby, baby oh
I thought you'd always be mine (Mine)
Baby, baby, baby oh
Like baby, baby, baby no
Like baby, baby, baby ooh
I thought you'd always be mineGłośno się śmialiśmy, zaczęliśmy tańczyć na fotelach i coraz bardziej 'wczuwać się w role'.
Kiedy nadszedł czas na rap Justin dziwił się, że znam tekst lecz nadal śpiewał ze mną.When I was 13, I had my first love,
There was nobody that compared to my baby
And nobody came between us or could ever come above
She had me going crazy, oh, I was star-struck,
She woke me up daily, don't need no Starbucks.
She made my heart pound, it skipped a beat when I see her in the street and
At school on the playground but I really wanna see her on the weekend.
She knows she got me dazing cause she was so amazing
And now my heart is breaking but I just keep on saying...Kiedy piosenka się skończyła prawie umarliśmy ze śmiechu.
- Nie wiedziałem, że umiesz rapować i w ogólnie śpiewać.
- Bo nie umiem - przyznałam wzdrygają ramionami.
- Ta właśnie widziałem - parsknął na co się zaśmiałam - jesteś głodna?
- Bardzo! - chłopak zachichotał
- W takim razie idę po nasz obiad. - Justin wstał z fotela i na chwile zniknął za kotarą, kiedy zza niej wyszedł trzymał w ręce kartoniki z jedzeniem oraz sztućce.
- Wziąłem dla ciebie coś bez mięsa. Mam nadzieje, że będzie ci smakować.
- Ooo dziękuje! - opowiedziałam wdzięczna.
- Nie ma za co shawty - Justin położył pudełko na stoliku przede mną i podał mi sztućce, po czym sam zajął miejsce. Poczekałam aż usiądzie i otworzyłam kartonik. Znajdował się w nim makaron z sosem serowym i warzywami.
- Dziękuje! Uwielbiam makaron
- Cieszę się, że trafiłem w twoje gusta - zaśmialiśmy się - pomodlimy się?
- Ymm tak, jasne - ułożyliśmy ręce do modlitwy. Podziękowaliśmy Bogu za posiłek.
- Smacznego.
- Dziękuje, tobie też - zabraliśmy się za jedzenie.
Dziesięć minut pózniej nasze pojemniki były puste.
- Ten makaron był pyszny! - mówiłam trzymając jedna rękę na brzuchu - ale się napchałam
- Ja tak samo! Ten kurczak był tak serio dobry. Wybacz ale ja jem mięso i.. - powiedział lekko zakłopotany.
- Nic się nie stało. - przerwałam mu - Ja nie jem mięsa ale to nie oznacza, że ty nie możesz. To moja decyzja, każdy robi co uważa za słuszne.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach. - po jakimś czasie posprzątaliśmy po obiedzie i wyrzuciliśmy kartony do kosza. Usiedliśmy z powrotem na fotelach i w ciszy podziwialiśmy widok za oknem.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Nagle Kanadyjczyk powiedział:
- Lecimy już 4 godziny. Zostało jeszcze 8.
- A jaka jest godzina polskiego czasu? - chłopak wziął telefon i pokazał mi ekran - 19:36 - przeczytałam godzinę na głos.
- Chcesz się przespać?
- W sumie to z chęcią. - Bieber przytaknął i zgasił światło. Ułożyłam się wygodnie na fotelu i przykryłam swoim czarnym swetrem. Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć i znaleźć wygodniej pozycji.
Sprawdziłam godzinę. 20:13.
Justin zauważył, że nie mogę zasnąć.
- Ej Julka.
- Tak? - zapytał cicho.
- Chodź do mnie, położysz się obok i może szybciej zaśniesz - przytaknęłam i wstałam zabierając ze sobą sweter. Justin przesunął się lekko w stronę okna robiąc mi tym miejsce. Położyłam się tam bokiem. Bieber przełożył moją głowę w zagięcie jego szyi, a moją lewą nogę położył na kolanach i zostawił na niej swoją dłoń. Czułam bicie jego serce i dzięki ciepłu, które dawała mi jego bliskość szybko zasnęłam.
***
Poczułam lekkie szturchnięcie i cichy głos:
- Wstawaj sweetheart, zaraz lądujemy. - jękłam nadal w połowie śpiąc.
CZYTASZ
Am I dreamin'? / The Unknown girl
FanfictionMoje życie diametralnie zmieniło się od momentu, kiedy pierwszy raz poszłam na koncert swojego idola. To co się wydarzyło było czymś więcej niż tylko spełnieniem marzeń fanki. Stałam się jednym z głównych tematów na portalach społecznościowych i k...