good day

82 4 2
                                    

- Masz może ochotę na wino?
- Jestem niepełnoletnia Justin, czy ty chcesz mnie upić? - zapytałam udając oburzoną i splatając ręce na piersi.
- Może. - łobuzersko się uśmiechnął.
- To ci się nie uda Bieber. - powiedziałam podnosząc jedną brew do góry.
- Przekonamy się. - posłał mi chytry uśmiech i usiadł koło mnie na kanapie. - potrzymaj te kieliszki proszę. - podał mi je i kiedy odebrałam zaczął otwierać butelkę wina korkociągiem. Udało mu się to po niedługim czasie i nalał napój do kieliszków, które dla niego trzymałam. Przyglądałam mu się, z jakim skupieniem to robił, widziałam że w pewien sposób chce mi zaimponować.
- Piłaś wcześniej alkohol prawda? - zapytał po odłożeniu butelki na ziemie i kiedy oboje trzymaliśmy już swoje kieliszki.
- Tak, spokojnie. - zaśmiałam się. - nic mi nie będzie, to nie mój pierwszy raz.
- To dobrze. - odetchnął z ulgą chichocząc. - nasze zdrowie! - podniósł kieliszek.
- Nasze zdrowie! - podniosłam swój i zderzyliśmy się nimi wydając charakterystyczny dźwięk, który zawsze wywołuje u mnie dreszcz. Przechyliłam kieliszek i żrąca, kwaśna ciecz spłynęła mi do gardła. Justin wstał i podszedł po pilota, którym włączył cicho muzykę.
- Lubisz te piosenkę? - zapytał kiedy z głośników zabrzmiała Crazy Gnarls'a Barkley'a.
- Uwielbiam. - uśmiechnęłam się i upiłam kolejny łyk czerwonej cieczy.
- Jest naprawdę dobra. - powiedział siadając przodem do mnie na kanapie, pół metra ode mnie. Poprawiłam swoją pozycje i teraz także siedziałam przodem do niego.
- Jaki jest twój ulubiony gatunek muzyczny? - zapytał Justin popijając wino.
- Trudne pytanie. - zachichotałam - chyba nie mam. Najczęściej słucham r&b ale mój gust muzyczny zmienia się każdego dnia. Czasem mam ochotę posłuchać typowych klubowych kawałków, a innym razem ballad albo jazzu na przykład Michael'a Bublé. Słucham dosłownie wszystkiego i nie mam swojego ulubionego gatunku bo kocham każdy, ale najmniej chyba metal. - zaśmiałam się. - a ty?
- Mogę powiedzieć dokładnie to samo. Każdego dnia mam inny nastrój i też nie umiem wybrać. Moje piosenki też są rożne, niektóre są bardziej energiczne, inne wolniejsze. - wzruszył ramionami kończąc swoje wino. Przytaknęłam i też wyzerowałam kieliszek.
- A jeśli chodzi o Michael'a Bublé to która jego piosenka najbardziej ci się podoba?
- Wydaje mi się że Feeling Good. - powiedziałam bo chwili zastanowienia.
- W takim razie chętnie jej posłucham bo wydaje mi się że jej nie znam.
- Ciekawi mnie czy ci się spodoba. - odrzekłam z uśmiechem, czując w głębi, że przypadnie mu do gustu, kiedy Justin szukał piosenki na YouTube.
- To ta? - zapytał wskazując na ikonkę.
- Zgadza się. - kliknął w nią i z głośników wydobyła się pierwsza nuta. Zamknęłam oczy i ruszając głową powoli do rytmu śpiewałam szeptem tekst czując jak moje mieście relaksując się od dźwięków oraz alkoholu który zaczął działać. W pokoju panował mrok, na dworze słońce już prawie zaszło, a jedynym źródłem światła były lampki na ścianie, które ciepło świeciły robiąc dodatkowy, przyjemny nastrój. Otworzyłam oczy, żeby spojrzeć na Justina który wczuwał się w piosenkę z przymkniętymi powiekami. Uśmiechnęłam się widząc go skupionego na muzyce i nie chcą mu przeszkadzać siedziałam cicho, i oglądałam teledysk, wyświetlony na ekranie telewizora.
- Ta piosenka jest naprawdę dobra. - powiedział kiedy się skończyła.
- Wiedziałam, że przypadnie ci do gustu. - szczerze się uśmiechnęłam, co Justin odwzajemnił, po czym wziął pilota i przełączył na wcześniejszą playliste.
- Chcesz jeszcze wina? - zapytał podnosząc butelkę.
- Poproszę. - podałam mu kieliszek. Justin nalał mi pół lampki wina i następnie sobie, po czym zaczął rozmowę.
- Co jeszcze lubisz robić oprócz tańca i spotykania z przyjaciółmi?
- Może to dziwne, ale uwielbiam jeździć na wyścigi np motorów albo sama nimi jeździć. Od 9 roku życia jeżdżę na quadzie, a od 13 roku życia umiem prowadzić samochód. - uśmiechnęłam się i zachichotałam widząc zdziwioną minę Justina.
- Wow nigdy bym się po tobie tego nie spodziewał.
- Dzięki. - powiedziałam lekko sarkastycznie i się zaśmiałam. Dopiliśmy drugą lampkę wina rozmawiając i Justin nalał nam wina po raz trzeci.
- Chodź tu bliżej mnie. - zachęcił mnie ruchem ręki wypróżniając kieliszek o połowę. Przytaknęłam i z lampką w dłoni przysunęłam się do niego. Bieber objął mnie ramieniem i tulił w swój tors.
- Lubię mieć ciebie blisko. - szepnął mi do ucha.
- Ja ciebie też. - uśmiechnęłam się i upiłam łyka cieczy.
- To dziwne, znamy się krótko ale uważam że mogę ci zaufać i jesteś wyjątkowa. Czuje coś do ciebie, choć nie wiem jak nazwać to uczucie, to wiem że jest ono prawdziwe, głębokie i sprawia że nie jesteś dla mnie obojętna.
- Mogę powiedzieć to samo, to znaczy znałam cię już dużo wcześniej ale nie osobiście. Tamta relacja była zupełnie inna, bo traktowałam cie jak idola, osobę dla mnie niedostępna, a teraz traktuje jak przyjaciela.
- Mam pewien pomysł. - powiedział po chwili zastanowienia i wyzerował kieliszek - chodź ze mną. - wstał, a ja zaraz za nim. Poszliśmy do sypialni, schodami w górę.
- Ubierz jakieś długie spodnie i wybierz z mojej garderoby jakąś bluzę dla siebie, ja zaraz wracam. - nie czekając na moją odpowiedź, zostawił mnie w pokoju. Przytaknęłam szepcząc okay i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej czarne leginsy i przebrałam się, zostawiajac ma sobie szary croptop. Po odłożeniu spodenek do walizki poszłam do garderoby Justina w poszukiwaniu jakiś bluz. Znalazłam granatową rozpinaną z kapturem, która po założeniu dosięgała mi do połowy ud. Wybieranie jej trochę mi zajęło, bo garderoba Justina jest bardzo bogata w ubrania, a bluz miał z conajmniej 15 rodzai. Korciło mnie aby trochę pomyszkować po szufladach ale zrezygnowałam z tego wiedząc że to nie w porządku. Poczułam nagłą potrzeba skorzystania z toalety więc poszłam do łazienki. Zawsze kiedy pije alkohol muszę częściej z niej korzystać, niż normalnie. Załatwiłam swoją potrzebę i kiedy wyszłam z łazienki w sypialni czekał na mnie Justin.
- Słodko wyglądasz w tej mojej bluzie. - uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie całując w czoło.
- Wolałabym być nazywana gorącą albo seksowną ale słodka też mogę być. - zaśmiałam się.
- Jesteś bardzo gorąca. - szepnął w moje ucho i przygryzł lekko jego płatek. 
- Dziękuje panie Bieber. - uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana, po mimo moich różowych policzków. Justin się zaśmiał i spojrzał w moje oczy. Wpatrywał się w nie przez chwile, po czym nachylił się i przyłożył swoje wargi do moich, namiętnie mnie całując. Oddałam pocałunek i położyłam swoje ręce na jego karku, pogłębiając go. Justin raptownie chwycił mnie za biodra i przyciągnął bliżej jego, coraz zachłanniej mnie całując. Powietrze wokół nas zaczęło się zagęszczać, a pocałunki były coraz bardziej namiętne. Justin chwycił mnie za uda i podciągnął wyżej abym objęła go w pasie, co zrobiłam. Jękłam kiedy moje plecy uderzyły ściany i Bieber bardziej na mnie naparł, atakując moje usta swoimi. Robiło się coraz bardziej gorąco i pomimo alkoholu buzującego w moich żyłach wiedziałam do czego to zmierza. Myśląc o tym, co zaraz się stanie, jeśli tego nie przerwę złe wspomnienia i obrazy z tego dnia pojawiły się przed moimi oczami. Czułam jakbym ponownie tam była, jakby wszystko to działo się od nowa. Raptownie złapałam powietrze z przerażenia i odkleiłam się od Justina. Zamknęłam mocno powieki, próbując oczyścić swój umysł z złych wspomnień. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam Justin, który wpatrywał się we mnie z przerażeniem, dezorientacją i bólem.
- Wszystko okay? - powiedział cicho delikatnie dysząc.
- Yhm. - mruknęłam przytakujący głową. - Tak, wszystko dobrze tylko jesteśmy pod wpływem alkoholu i.. - wymyśliłam szybko jakąś wymówkę, nie chciąc mowić mu prawdy.
- Rozumiem, nie musimy się z tym spieszyć. Nie musimy w ogóle tego robić jeśli nie chcesz. - uśmiechnął się pocieszająco, ale widziałam smutek i rozczarowanie w jego oczach.
- Nie, to nie tak - zaprzeczyłam ruchem głowy - tylko nie dziś. - szepnęłam i spuściłam swój wzrok w dół, żeby ponownie spojrzeć na Justina. Chłopak tylko przytaknął z uśmiechem i opuścił mnie na ziemie.
- Chodź, idziemy. - wystawił w moją stronę rękę i zgarnął z łóżka bluzę, którą musiał sobie przygotować kiedy byłam w łazience. Przytaknęłam i chwyciłam jego dłoń w swoją. Wyszliśmy z sypialni i w ciszy zeszliśmy na dół. Drzwi do tarasu były otwarte, a wino i kieliszki, które były na kanapie zniknęły. Brunet prowadził mnie na zewnątrz i przed przejściem przez drzwi spojrzał na mnie i szczerze się uśmiechnął, co odwzajemniłam, choć nie wiedziałam czemu brunet się szczerzy. Dowiedziałam się kiedy przeszliśmy przez drzwi. Na zewnątrz, na kanapach leżała gitara oraz koc, a na stoliku obok, nasze wino i kieliszki. Justin puścił moją rękę, usiadł i chwycił gitarę w ręce. Przyglądałam mu się pozytywnie zaskoczona i lekko zdezorientowana, ale po chwili usiadłam koło niego, po lewej stronie.
- Uznałem, że fajnie byłoby pograć sobie trochę na dworze, zgadzasz się? - zapytał podając mi kieliszek wina i upijając przy okazji ciecz ze swojej lampki.
- Tak, zagrasz mi coś? - zapytałam z uśmiechem przygryzać dolną wargę.
- Oczywiście, a co byś chciała księżniczko? - słodko się uśmiechnął. Przyłożyłam palec ręki, w której trzymałam kieliszek do brody i chwile się zastanawiałam.
- Może Cold Water. - Justin przytaknął i zaczął grać na instrumencie, ja w tym czasie ułożyłam się wygodnie na kanapie, przodem do niego. Brunet zamknął oczy i zaczął śpiewać, wyczuwając się w tekst.
To kocham chyba najbardziej w jego wstępach, to że wkłada w to serce, a nie tylko wyśpiewuje słowa.
Chłopak otworzył oczy i patrząc w moje zaśpiewał refren, tak jakby mówił to do mnie. Czułam jak łzy powoli napływają mi do oczu, lecz starałam się je zwalczyć. Justin ponownie zamknął powieki, a pierwsza łza spłynęła po moim policzku słysząc słowa: cause we all get lost sometimes you know it's how we learn how we grow. Te słowa zawsze dawały mi niezwykłą siłę, kiedy miałam problemy związane z moją przeszłością.
Po mimo, że chłopak skończył śpiewać piosenkę Cold Water nadal grał, lecz zmienił rytm. Otworzył oczy i spuścił wzrok na gitarę. Wiedziałam, że skądś znam te piosenkę ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Dopiero kiedy Justin zaczął śpiewać poznałam ją, to była piosenka Because Of You Ne-Yo. Kiedy brunet śpiewał tekst ponownie miałam wrażenie, jakby te słowa były skierowane do mnie. Chłopak patrzył w moje oczy śpiewając słowa:
- Baby, you have become my addiction, I'm so strung out on you, I can barely move, but I like it [..] - łzy napłynęły mi do oczu jeszcze bardziej i pojedyncze kropelki spływały mi po policzkach. - Because of you, And it's all because of you, Mmm, never get enough, She's the sweetest drug, She's the sweetest drug. - skończył śpiewać, otworzył oczy i spojrzał na mnie. Kiedy zobaczył łzy na moich policzkach odłożył gitarę na bok i przysunął się bliżej mnie, po czym patrząc mi ze smutkiem, głęboko w oczy ucałował miejsca na mojej skórze, gdzie ciekły łzy i wytarł resztki cieczy kciukiem.
- Wiesz czemu zaśpiewałem te piosenkę? - zapytał szeptem gładząc mój policzek. Zaprzeczyłam ruchem głowy, przegryzając dolną wargę. - bo to wszystko prawda, stałaś się moim uzależnieniem. Cały czas o tobie myśle, odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy, chce mieć cię cały czas przy sobie. - przerwał na chwile kręcąc głową i spuszczając ją bezwładnie w dół - wiem że to głupie bo znamy się krótko, ale nie mogę powstrzymać tych uczyć. - położyłam dłoń ja jego policzku, zachęcając aby podniósł głowę i na mnie spojrzał, co zrobił. 
- Też coś do ciebie czuje, też chce cały czas mieć cie przy sobie i też wydaje mi się to dziwne bo znamy się krótko, ale nie oszukamy swoich uczuć. - mówiłam patrząc prosto w jego tęczówki. Justin nic nie powiedział tylko położył swoją dłoń na moim policzku, pogładził kciukiem i przywarł wargami do moich, wkładając w to całą miłość i namiętność jaką miał. Oddałam pocałunek chwytając go za kark i lekko go pogłębiając. Nasze usta zdawały się idealnie do siebie pasować, tak jakby były dla siebie stworzone. Odsunęłam się od bruneta, czując jak zaczęło brakować mi tlenu. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego oznajmiając, że wszystko okay. Justin odwzajemnił uśmiech i założył kosmyk włosów opadający mi na twarz za ucho, po czym usiadł wygodnie na swoim wcześniejszym miejscu.
- Usiądź koło mnie. - wystawił ramie w moją stronę. Przytaknęłam i zrobiłam o co poprosił, wtulając się bokiem w jego tors. Justin westchnął z przyjemności i obijał mnie ręką, gładząc mnie w tali.
- Podasz mi kieliszek kochanie? - zapytał po chwili siedzenia w ciszy i ciszenia się swoim towarzystwem.
- Jasne. - podniosłam się lekko i sięgnęłam po lampkę wina.
- Dziękuje. - powiedział kiedy mu ją podałam, po czym sięgnęłam po swój kieliszek i położyłam się z powrotem na Justinie. Zawiał chłodny wiatr przez który przeszedł mnie zimny dreszcz i naciągnęłam rękawy bluzy Justina na swoje dłonie, aby się ogrzać.
- Zimno ci? - zapytał troskliwie.
- Troszkę. - przyznałam naciągając bardziej rękawy. Justin odrazu zareagował i wychwalając się sięgnął kocyk, którym mnie przykrył i mocniej przytulił, całując mnie w czoło.
- Lepiej? - uśmiechnął się ciepło.
- Lepiej. - posłałam mu szczery uśmiech.
- Świetnie się dziś bawiłem. - przerwał ciszę.
- Ja też, trzeba to kiedyś powtórzyć. - zachichotałam.
- Masz racje, te twoje 'pierogi' też.
- Oo zapamiętałeś nazwę. - dumna uśmiechnęłam się do niego.
- Widzisz jaki jestem zdolny. - strzepnął niewidzialny pyłek z barku. Zaśmiałam się głośno z jego pewności siebie i arogancji.
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy pijąc wino, a jedynym dźwiękiem był szelest liści.
- Czego najbardziej się boisz? - zapytał znienacka wpatrując się w jakiś nieistniejący punkt w oddali.
- Samotności. - szepnęłam po chwili zastanowienia.
- Czemu? - przytulił mnie obejmując obiema rękoma w pasie, dodając mi tym otuchy.
- Raz tego doświadczyłam i nie wspominam tego dobrze. Raczej nie ma innej rzeczy, której bym się bała, tak naprawdę. - bawiłam się kieliszkiem, przechylając go na boki i przejeżdżając palcem po szkle.
- Co się wtedy działo, że byłaś sama? - pogładził kciukiem moje biodro.
- Wszyscy przyjaciele mnie zostawili, nie miałam do kogo się odwołać, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Jedynie rodzice byli ze mną, ale to jednak nie to samo. Byłam wtedy dość mała i rówieśnicy mieli dla mnie duże znaczenie. Było mi bardzo cieżko, bo ludzie których znałam od dziecka tak po prostu mnie zostawili, wręcz wyśmiewali i unikali mnie, nie wiedząc czemu. - czułam jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy - Gdyby nie moi rodzice, nie wiem jak by się to skończyło, ale napewno źle. - pierwsza kropelka spadła na mój policzek. Podciągnęłam nosem i wytarłam łzę, przywołując się do porządku.
- Shhh, nie płacz. - uspokajał mnie gładząc rękoma w tali i całując mój policzek - ważne, że już po wszystkim i teraz jesteś szczęśliwa.
- Masz racje. - przytaknęłam, słabo się uśmiechając. - A ty czego najbardziej się boisz?
- Także samotności, ale rekiny chyba bardziej mnie przerażają. - powiedział z pewnego rodzaju obrzydzeniem, z czego się zaśmiałam.
- Mnie też przerażają, uważam że są wspaniałymi stworzeniami, ale nie chciałabym któregoś z nich spotkać. - zachichotaliśmy.
- Za każdym razem jak wchodzę do wody widzę w mojej głowie scenkę jak rekin wypływa i pożera mnie żywcem. - głośno się zaśmiałam widząc jego przerażoną minę.
- Mam podobnie, dlatego boje się pływać sama i w miejscach gdzie nie widzę dna, a wiem że coś tam żyje.
- To piąteczka bo mam tak samo. - przybyliśmy sobie piątki śmiejąc się. Dopiliśmy nasze wina, a na zewnątrz robiło się coraz zimniej. Była około 22:00 godzina, a sen dawał się we znaki, przez co ziewnęłam.
- Justin?
- Tak? - odpowiedział przybliżając swoją twarz bliżej mojej.
- Wracamy do środka? Jestem już trochę zmęczona. - przyznałam.
- Jasne, wstawaj. - klepnął mnie po udzie abym się podniosła, co zrobiłam. Justin wstał zaraz po mnie i zabierając ze sobą wino i kieliszki, poszliśmy do domu. Odrazu ruszyłam do kuchni aby odnieść lampki wina, a Bieber w tym czasie zamykał drzwi. Nie czekając na niego poszłam do góry, do sypialni i zgarniając swoje rzeczy poszłam wykapać się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, czując narastające zmęczenie i po wykonaniu wszystkich czynności związanych z wieczorną toaletą, wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka. Justina nie było w pokoju, ale słyszałam, że krząta się gdzieś na dole. Kiedy odpływałam do krainy Morfeusza brunet poszedł wykapać się do łazienki, starając się zachowywać cicho aby mnie nie obudzić.
- Dobranoc kochanie. - pocałował mnie w policzek, kładąc się koło mnie w samych bokserkach. Delikatnie się uśmiechnęłam słysząc to. - Dziś było super, świetnie się bawiłem. Trzeba to kiedyś powtórzyć. - szepnął ledwo słyszalne. Poczułam jeszcze większą senność słysząc jego kojący głos i zastanawiając się co będziemy robić następnego dnia, zasnęłam wtulona w Justina.

Am I dreamin'? / The Unknown girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz