I miss you

88 4 0
                                    

- Dzwoń po karetkę..
To są jakieś żarty?!
- Niee! Pewnie tylko jest skręcona dam radę - spojrzeli na mnie w ciszy zastanawiają się nad tym co powiedziałam
- Okay, w takim razie idę po apteczkę - powiedział dyrektor i po chwili zniknął za drzwiami
- Jesteś pewna? - zapytał choreograf z troska w oczach
- Tak ,spokojnie to nie pierwszy raz. Przeżyje - zaśmiałam się
- Dobrze ale jeśli będzie cię boleć jedź do lekarza. Nie możemy stracić tak dobrej tancerki - zaśmiał się ,a ja do niego dołączyłam
- Dam radę. - dyrektor wszedł do sali z apteczką. Usiadł koło mnie i posmarował mi kostkę jakimś żelem po czym zawinął bandażem.
- Wracasz sama?
- Nie ,tata po mnie przyjedzie - skłamałam nie chcą stwarzać więcej problemów
- Okay - przytaknęli i pomogli mi wstać. Poszłam się przebrać. Kiedy już to zrobiłam pożegnałam się z nimi i poszłam na przystanek sprawdzając czy nikt mnie nie widzi. Po paru minutach przyjechał autobus. Włączyłam swoją ulubiona playliste i obserwowałam widok za oknem. Jak zwykle w takich momentach rozmyślałam. Przypomniało mi się ,że Justin dziś w ogólnie się nie odzywał.
Mam nadzieje ,że chociaż jego dzień jest udany.
Po 40 min wysiadłam na swoim przystanku i poszłam do domu.
- Cześć mamo
- Wita.. co ci się stało z nogą?! - krzyknęła przerażona co wywołało u mnie śmiech
- Spokojnie mamo tylko źle stanęłam i trochę mnie boli. - kobieta odetchnęła z ulga
- Powiedz mi jeśli będzie się pogarszać to pojedziemy do lekarza - przytaknęłam i poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i głośno westchnęłam.
To był ciężki dzień.
Po chwili wstałam ,wzięłam piżamę i poszłam do łazienki.
Rozebrałam się ,zdjęłam bandaż i weszłam pod prysznic. Woda rozluźniła moje ciało.
Po 30 minutach wyszłam z toalety i położyłam się do łóżka ,w którym przepisałam zadania domowe ,które wysłała mi przyjaciółka. Następnie spakowałam się do szkoły i położyłam z powrotem pod kołdrą.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Trzy dni pózniej
Przez cały ten czas miałam jakąś "deprechę". Chodziłam wypruta z emocji , na dodatek dostałam okres. Jedyne czego chciałam to umrzeć i mieć spokój.
Nie ważne jak bardzo żałośnie to brzmi
Justin nie dawał żadnych oznak życia (nie licząc zdjęć robionych przez paparazzi od których twitter pękał w szwach).
Nie wiedziałam czemu się nie odzywa.
Może poznał już kogoś innego albo uznał ,że ta znajomość nie ma sensu.
Każdy dzień wyglądał tak samo. Wstawałam rano ,szłam do szkoły ,po szkole odrabiałam lekcje i uczyłam się, a kiedy skończyłam siedziałam do nocy na Twitterze i gadałam z przyjaciółką.
Wiktoria widziała ,że coś jest nie tak. Martwiła się o mnie. Pytała codziennie co się stało. Zwodziłam ją mówiąc ,że to przez okres ,że nie wiem. Prawda jednak była inna. To co się ze mną działo było spowodowane tęsknotą. Tęsknotą za Justinem.
Traciłam nadzieje ,że kiedykolwiek znów go spotkam ,że kiedykolwiek będę miała okazje pogadać z nim jak z przyjacielem ,śmiać się z nim, przytulić go, zasnąć w jego objęciach i głęboko spojrzeć mu w oczy.
Wmawiałam sobie ,że ta znajomosci i tak nie miała sensu.
Justin- 22letni piosenkarz (i nie tylko) znany na całym świecie, ja- 16letnia przeciętna dziewczyna z miasta ,w kraju o którym istnieniu wiele osób nie ma pojęcia.
To siłą rzeczy się nie klei. Ja i on ,bardziej absurdalnej rzeczy nie słyszałam.
Przez ten cały nastrój i okres brzmię jak typowa 12latka która się tnie.
Skarciłam się i głośno westchnęłam.
Właśnie odbywała się ostatnia lekcja - wychowawcza. Ta lekcja kojarzy się tylko z jednym - nic nierobieniem.
Kiedy usłyszałam dzwonek czułam ,że moje modlitwy zostały wysłuchane i mogłam iść do domu.
- To cześć Wiki ,zdzwonimy się pózniej co nie?
- Taa .. ale musze z tobą pogadać -o niee tylko nie to.
- Okay ,co jest?
- Wiem ,że nie jesteś ze mną szczera. Widzę ,że coś się stało i nie rozumiem czemu nie chcesz mi powiedzieć. Szanuje twoja decyzje ale zawsze mówiliśmy sobie wszystko..czemu teraz jest inaczej?
- Wika.. chciałabym tobie powiedzieć ale nie mogę, to nie zależy ode mnie. Ufam ci i obiecuje ,że niedługo wszystko ci opowiem. Daj mi jeszcze trochę czasu ,dobrze? - dziewczyna westchnęła i przez jakiś czas nic nie mówiła zastanawiając się nad tym co powiedziałam
- Okay... mogę chociaż widzieć o kogo chodzi ? - przez chwile myślałam czy mogę jej powiedzieć. Uznałam ,że to jedno słowo ,a właściwie imię może oznaczać tyle rzeczy ,że nie jest to "niebezpieczna" informacja
- O Justina .. - powiedziałam szeptem przez chwile patrząc jej w oczy ,a potem spuszczając wzrok na swoje buty.
- Julia .. jeśli to przez to ,że byłaś na jego koncercie i nie wiesz kiedy go znów zobaczysz, to nie jest to powód żeby robić taka dramę. Jestem pewna ,że..
- Skończ - przerwałam jej- nie o to chodzi - powiedziałam z lekko nutką złości
- To w takim razie o co? - odrzekła wściekła
- Powiedziałam tobie przed chwila ,że musisz dać mi czas. Nie mogę tobie powiedzieć, zrozum to! - krzyknęłam
- Okay w takim razie poczekam ,a teraz wybacz ale idę do domu. Paa - powiedziała sucho i nie czekając na moją odpowiedz odwróciła się i odeszła.
Przewróciłam oczami z irytacją i nic nie odpowiadając odwróciłam się ,i poszłam w stronę domu.
Przez całą drogę myślałam o tej rozmowie ,która coraz bardziej mnie denerwowała. Kiedy weszłam do domu wydałam głośny jęk frustracji. Na moje nieszczęście mama była w kuchni
- Co się stało? - zapytała zdziwiona. Wzięłam głęboki oddech aby się trochę uspokoić i odpowiedziałam
- Pokłóciłam się z Wika.. to nic poważnego. Niedługo nam przejdzie - rodzicielka przytaknęła widząc ,że nie jestem w nastroju do rozmów.
Zdjęłam buty i poszłam do swojego pokoju. Odrazu rzuciłam się na łóżko i włączyłam muzykę żeby trochę się odprężyć.
Chciałabym aby ten tydzień się już skończył.
Leżałam już dość długo przez co czułam ,że powoli zasypiam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Jękłam niezadowolona.
- Julia mogę wejść? Kurier przywiózł jakaś paczkę dla ciebie- słowa mamy mnie rozbudziły.
Nie spodziewałam się żadnej paczki.
- Tak wejdź - rodzicielka otworzyła drzwi i położyła paczkę na łożku
- Wiesz od kogo to?
- Nie mam pojęcia - przytaknęła i wyszła z pokoju. Ja w tym czasie wstałam z łóżka i poszłam po nożyczki. Delikatnie rozdarłam karton.
W środku znajdowała się koperta na której było napisane
Dla Julii ~ Justin B.
Moje serce zabiło 10 razy mocniej.
Pod koperta znajdowało się mniejsze pudełeczko. Od perfumu :

Nie wiedziałam czemu mi to kupił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiedziałam czemu mi to kupił. Przecież te perfumy są strasznie drogie.
Dla niego nie są drogie.
Uświadomiłam sobie. Otworzyłam liścik ,który znajdował się w kopercie

Cześć Julka,
Mam nadzieje ,że prezent tobie odpowiada. W sumie to nie prezent tylko wynagrodzenie i przeprosiny za to ,że zbiłem twój poprzedni perfum.
Mam dla ciebie niespodziankę. Niedługo dowiesz się jaką.
Ps. Wyślij mi snapa czy podoba ci się prezent
Do zobaczenia,
Justin xx

Byłam w szoku lecz teraz już rozumiem skąd ten prezent :

Throwback
- Co robisz? - zapytał zdziwiony
- O 13:00 tata po mnie przyjeżdża więc musze się pakować.
- Aaa no tak ,zapomniałem. Pomogę ci.
- Oki , możesz iść po moje kosmetyki z łazienki. Tylko niczego nie zbij!
- Okay okay - śmiał się. Poszedł do łazienki ,a ja pakowałam brudne ubrania do reklamówki i nagle usłyszałam jakby szkoło spadło na ziemie i się stłukło...
- JUSTIN! Co ty zrobiłeś ?! - wydarłam się ,a po chwili Bieber pojawił się w drzwiach łazienki z miną niewinnego chłopczyka.
- Aniołku nie bądź zła ... ale twój perfum tak jakby .. już go nie ma. - zrobił to tak uroczo ,że cała moja złość wyparowała. Mówiąc to powoli do mnie podchodził więc teraz znajdował się przede mną. Zrobiłam trochę wściekła minę
- Przepraszam.?
- Okay nic się nie stało .. tylko to był drogi perfum który dostałam od mamy- posmutniałam. Brunet spojrzał na mnie z smutkiem w oczach i mnie przytulił
- Przepraszam ..
- Okay przeżyje - na wpół się zaśmiałam- choć trzeba to posprzątać.
- Noo to na pewno - zaśmiał się.

To takie kochane ,że chciał mi to jakoś "wynagrodzić". 
Na dodatek napisał do zobaczenia czy to oznacza ,że chce się ze mną spotkać??
Postanowiłam odpisać mu tak jak prosił i wysłać mu zdjęcie z podpisałam

dziękuje jest idealny ale nie musiałeś x

Po kliknięciu "wyślij" zablokowałam telefon i zabrałam się za ogarnianie bałaganu, który już zdążyłam zrobić.
Kiedy skończyłam sprzątać zabrałam się za naukę ,a potem poszłam wykąpać i leżałam w łożku. Przez cały ten czas sprawdzałam czy Justin odpowiedział na wiadomość lub czy ją przeczytał. Jak możesz się już domyślić .. nie odpisał ani nie odczytał.
Pewnie jest zajęty.
Powtarzałam sobie. Przeglądałam Twittera do godziny 22:30 po czym stwierdziłam ,że idę spać.
Po 2 godzinach leżenia i gapienia się w sufit nie mogłam zasnąć. Z nudów podsumowałam dzisiejszy dzień.
W szkole nudziłam się bardziej niż zwykle ,pokłóciłam się z Wiktoria ,która teraz się do mnie nie odzywa i dostałam paczkę od Justina , w której znajdowała się miedzy innymi informacja o niespodziance, których nie lubię.
Mam nadzieje ,że ta niespodzianka Justina będzie fajna.
Jednym słowem dzień 2/10.
Świetnie.
Po upływie kolejnej godziny zasnęłam.

- Julkaaa ,wstawaj - słyszałam głos mojej mamy dobiegający z kuchni
- Już nie śpię - jęknęłam zaspana. Leżałam w łożku powoli ponownie zapadając w sen ,kiedy przypomniałam sobie o Bieberze. To lekko mnie ożywiło więc sięgnęłam ręką po telefon i spojrzałam na ekran.
Nic od Justina.
Westchnęłam. Odblokowałam iPhona i weszłam w aplikacje o nazwie snapchat.
Moje źrenice się rozszerzyły
- O kurwa ..

Am I dreamin'? / The Unknown girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz