Justin nieprzerwanie mnie całował, na co moje ciało reagowało zachwytem, natomiast mój umysł nie. Bałam się tego co się stanie. 'Bałam się' to mało powiedziane, byłam przerażona.
Moje ciało kłóciło się z umysłem, to drugie było jednak silniejsze.
- Justin. - powiedziałam przez jęk. Chłopak przerwał na sekundę całowanie mojego dekoltu.
- Tak? - wrócił do wcześniejszej czynności.
- Przestań. - powiedziałam na wydechu, kładąc dłonie na jego barki i odpychając go od siebie.
- Czemu? - zapytał zdziwiony przerywając pocałunki i spojrzał w moje oczy, wisząc nad moim ciałem.
- Jestem już zmęczona i..
- Nie chcesz żeby zaszło za daleko. - przerwał mi, znając częściowo prawdę. Jedynie przytaknęłam, nie wiedząc co dalej powiedzieć. - Nie musimy nic robić, jeśli nie chcesz. - ponownie przytaknęłam. Odjęło mi mowę i bałam się cokolwiek powiedzieć. Justin położył się koło mnie i przykrył nas kołdrą.
- Chcesz iść już spać? - zapytał gładząc mój policzek.
- Tak, a ty?
- Też, choć będzie cieżko, bo kurde, podnieciłaś mnie - zachichotał- dobranoc. - powiedział całując mnie w czubek nosa.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się lekko, odwracając bardziej na brzuch i wtulając w Justina.
Chłopak cały czas wiercił się w łożku, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji, przez co nie mogłam zasnąć. W końcu zrezygnowany wstał i bez słowa poszedł do łazienki. Wykorzystałam ten czas aby ułożyć się wygodniej i spróbować szybko zasnąć.
Justina nie było już conajmniej 15 minut. Zaczęłam się martwic, nie mogąc zasnąć z powodu jego nieobecności. Z łazienki nie było słuchać żadnych dźwięków co dodatkowo wzmagało moje zmartwienie. Nie mogąc już dłużej wytrzymać, wstałam i chwiejąc się podeszłam do drzwi łazienki.
- Justin! - zapukałam, mowić sennym głosem.
- Tak? - zapytał z ciężkim oddechem.
- Wszystko okay?
- Tak kochanie, już idę. - powiedział lekko nerwowo, jakby coś ukrywał i w tym momencie usłyszałam lecącą wodę z kranu, czekając przy drzwiach na chłopaka. Paręnaście sekund później Justin wyszedł z łazienki, a światło z pokoju poraziło moje oczy. Bieber odrazu je zgasił i objął mnie w talii, tuląc do siebie.
- Chodź, idziemy spać aniołku. - przytaknęłam, a on chwycił mnie pod udami, podnosząc. Owinęłam nogi wokół jego pasa, a on zaniósł mnie na łóżko i delikatnie położył na moim miejscu, po lewej stronie. Przykrył mnie szczelnie kołdrą i pocałował czule w czoło, po czym sam położył się koło mnie. Wtuliłam się w jego tors i czując bicie jego serca, zasnęłam.Przewróciłam się na drugi bok, spodziewając ciepłego torsu Justina. Otworzyłam zaskoczona oczy, nie zastając go tam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju.
Słońce świeciło przez duże okna, oświetlając całe pomieszczenie, wszędzie był porządek i żadnego śladu po Justinie, panowała cisza i spokoju.
Uznałam, że nie mogę tak dużej leżeć i wstałam niechętnie z łóżka. Kiedy moje bose stopy dotknęły podłogi przeszedł mnie przyjemny dreszcz i zeszłam na dół, odrazu kierując się do kuchni.
- Cześć. - powiedziałam do Justina, który w samych bokserkach smażył omlety.
- Cześć. - odwrócił się przodem do mnie i uśmiechnął, co odwzajemniłam.
- Robisz śniadanie? - zapytałam podchodząc do blatu.
- Tak, mam nadzieje, że lubisz omlety.
- Lubię. - uśmiechnęłam się. Poczułam suchość w gardle, więc podeszłam do szafki i wyjęłam z niej szklankę, do której nalałam chłodnej wody. Ciecz spłynęła przez moje gardło orzeźwiajacy mnie i odraz poczułam się lepiej.
- W łazience na dole przyszykowałem tobie ubrania i przyniosłem twoją kosmetyczne, możesz iść się ubrać a ja tutaj dokończę. - powiedział całując mój policzek.
- Oki, dziękuje. - posłałam mu ciepły uśmiech i poszłam do łazienki. Na blacie leżały złożone w kostkę ubrania, a obok nich kosmetyczka. Justin przygotował dla mnie szary, obcisły t-shirt i dżinsowe szorty. Brakowało mi tylko jeden rzeczy - biustonosza. Zachichotałam i uznałam, że w domu mogę chodzić bez, tym bardziej że już to robiłam. Ubrałam się i nałożyłam delikatny makijaż. Włosy rozpuściłam, układając na środku przedziałek i wyszłam z łazienki, ostatni raz spoglądając na siebie w lustro.
Weszłam do kuchni, w której nie było już Justina.
- Justin? - zawołałam wchodząc do jadalni, tam też go nie było. Miałam już kierować się do salonu kiedy usłyszałam za sobą głos:
- Tu jestem. - objął mnie ramionami i cmoknął w bark.
- Gdzie byłeś? - zapytałam odwracając się przodem do niego.
- Poszedłem się ubrać. - powiedział z uśmiechem. Spojrzałam na niego w dół, miał na sobie granatową, obcisła bluzkę , która idealnie opinała się na jego mięśniach i szare, krótkie spodenki. - Śniadanie jest już gotowe.
- Gdzie? - zapytałam zdziwiona, patrząc na pusty stół w jadalni.
- Niespodzianka. - chytrze się uśmiechnął i zakrył mi oczy swoimi dłońmi.
- O nie. - zachichotałam. - Tylko nie wprowadź mnie w ścianę.
- Postaram się. - zaśmialiśmy się oboje. Justin zaczął iść, a ja przed nim. Wystawiłam ręce do przodu, przez co wyglądałam jak mumia, bojąc się że zaraz w coś walne. Szliśmy powoli do przodu, a Justin co jakiś czas ostrzegał mnie o przeszkodach.
- Uwaga stopień. - podniosłam wyżej nogę i przeszłam przez próg. - Teraz schody. - zeszłam niżej badając stopą powierzenie. Poczułam przyjemny wiatr i ciepło słońca na skórze, co oznaczało że jesteśmy na dworze.
- Justin gdzie my idziemy? - zapytałam zniecierpliwiona, na co się zaśmiał.
- Już jesteśmy, możesz otworzyć oczy. - powiedział odsłaniać mi widok i kładąc dłonie na moich biodrach. Powoli otworzyłam powieki, lekko je mrużąc od światła. Przede mną leżał na trawie duży koc z talerzami pełnymi jedzenia, a na środku znajdowała się dodatkowo miska z różnymi owocami pokrojonymi w kostkę.
- Wow Justin to wyglada świetnie, dziękuje. - odwróciłam się i pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co. - szczerze się uśmiechał, widząc radość na mojej twarzy. - A teraz chodźmy jeść, bo umieram z głodu. - usiadł na kocu chwytając łapczywie do ręki kanapkę z serem, zachichotałam i usiadłam na przeciwko niego.
Jedliśmy smaczne śniadanie śmiejąc się i rozmawiając. Lubiłam momenty kiedy po prostu byliśmy sami i mogliśmy porozmawiać, pośmiać się i wszystko inne nie miało znaczenia, tak jakbyśmy istnieli tylko my.
- Jakie mamy na dziś plany?
- Pojedziemy na chwile do miasta, muszę coś załatwić. - powiedział wkładając kawałek arbuza do buzi.
- Oki. - przytaknęłam nabijając na widelec owoc. Zapanowała cisza, nie byłaby ona niezręczna gdyby nie zwierzęcy wzrok Justina, który wpatrywał się w mój biust.
- Justin przestań, to krępujące. - mruknęłam pod nosem, zasłaniając lekko piersi.
- Wybacz nie mogłem się powstrzymać. - potrząsnął głowa wracając do rzeczywistości. - Jaki ty nosisz rozmiar stanika? - zapytał znienacka.
- Justin! - skarciłam go wzrokiem.
- No co? - podniósł ręce w geście obronnym - jestem ciekawy. - przewróciłam oczami na jego odpowiedź.
- Nosze rozmiar D. - mruknęłam ledwo zrozumiale.
- Słucham? Co mówiłaś? - przyłożył rękę do ucha, powstrzymując śmiech. Wiedziałam, że słyszał co mówiłam. Przewróciłam ponownie oczami.
- Nosze rozmiar D. - powiedziałam głośno i wyraźnie.
- Aż tak bolało żeby to powiedzieć? - zachichotał.
- Tak. - wytknęłam mu język, na co on odpowiedział mi tym samym.
Dokończyliśmy śniadanie śmiejąc się ze swojej głupoty i zaczęliśmy po sobie sprzątać.
- Ja wezmę talerze, a ty kocyk. - powiedziałam, na co Justin przytaknął i zanieśliśmy wszystko do domu. Włożyłam naczynia do zlewu, a Justin odłożył koc to szafki w korytarzu. Nalałam sobie w kuchni wodę do szklanki i upiłam łyk. Byłam strasznie najedzona po obfitym śniadaniu i czułam się spragniona. Poczułam ramiona wokół swojej tali i obróciłam głowę lekko w bok tak, że moje usta praktycznie dotykały się z policzkiem bruneta.
- Idź założyć stanik i jedziemy do miasta. - szepnął mi do ucha, trzymając blisko siebie. Postanowiłam że trochę się z nim podroczę.
- Nie mogę jechać bez stanika? - zapytałam pół szeptem.
- Nie możesz.
- Czemu? - podniosłam wzrok spoglądając na jego oczy od profilu.
- Bo nie zniosę widoku napalonych gości gapiących się na ciebie. - pocałował mój obojczyk.
- No dobrze, w takim razie pójdę się przebrać. - teatralnie westchnęłam i chciałam już wyrwać się z jego uścisku i odejść, kiedy on chwycił mnie za nadgarstek i obrócił jednym, pewnym ruchem przodem do siebie, przez co wpadłam w jego klatkę. Zatrzymałam się centymetr od jego twarzy i wstrzymałam oddech od nagłego ruchu. Spojrzeliśmy sobie w oczy i sekundę późnej usta Justina zaatakowały moje. Chłopak zrobił pare kroków w przód przez co moje plecy uderzyły w ścianę i jękłam w jego usta. Nie odrywając warg od siebie, chwycił mnie za pośladki i podciągnął do góry abym objęła go w pasie. Justin coraz bardziej napierał na mnie swoim ciałem, a powietrze wokół robiło się coraz gorętsze. Przeniosłam swoje ręce z jego barków na kark i przycisnęłam go bliżej na co jęknął w moje usta. Brunet naparł na mnie klatka przez co ścisnął moje piersi, byłam pewna że czuje moje sutki. Zjechał niżej z pocałunkami, cieżko oddychając. Zostawił mokre pocałunki na lini mojej szczęki i szyi. Zaczął ssać i przygryzać skórę na moim obojczyku, zostawiać tam po sobie malinkę. Dmuchnął w nią powietrzem i delikatnie pocałował.
- Wyglada pięknie. - powiedział z seksowna chrypką i ostatni raz krótko całując mnie w usta, opuścił mnie na ziemie. Podniosłam rękę i dotknęłam opuszkami palców malinkę. Nie był to dobry pomysł, bo zassałam raptownie powietrze z bólu.
- Nie dotykaj. - powiedział spokojnie chwytając mnie za dłoń i odsuwając od mojej skóry. - przez jakiś czas będzie boleć, ale zaraz ci przejdzie. - pocałował mnie delikatnie w usta. Zamknęłam oczy rozkoszując się ich smakiem i delikatnością. - Chodźmy się szykować. - powiedział łapiąc mnie za rękę, przytaknęłam i poszliśmy do sypialni. Po przejściu przez drzwi Justin puścił moją rękę i położył się na łożku.
- Esther! - zawołał, kiedy szukałam w walizce stanika. Po znalezieniu odpowiedniego skierowałam się do łazienki, po drodze głaszcząc Esther, która właśnie wbiegła do pokoju. Ubrałam się i po skorzystaniu z toalety wyszłam z łazienki, zastając Justina bawiącego się z suczką.
- Jesteś gotowa? - zapytał.
- Tak. - opowiedziałam z uśmiechem zgarniając z szafki telefon.
- To w takim razie jedziemy. - powiedział i wstał z łóżka.
Poszliśmy na dół gdzie założyliśmy buty, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.
CZYTASZ
Am I dreamin'? / The Unknown girl
FanfictionMoje życie diametralnie zmieniło się od momentu, kiedy pierwszy raz poszłam na koncert swojego idola. To co się wydarzyło było czymś więcej niż tylko spełnieniem marzeń fanki. Stałam się jednym z głównych tematów na portalach społecznościowych i k...