Słońce zaczęło zachodzić przez co niebo robiło się pomarańczowe i dawało piękny efekt.
Justin zniknął już na około 15 minut, a ja i Esther znudziliśmy się rzucaniem piłki, dlatego usiadłyśmy na trawie.
- Jak myślisz, co ten Justin kombinuje? - zapytałam suczkę, głaszcząc ją. Wiedziałam że mi nie odpowie ale miło było z nią 'pogadać'. - Coś czuje że to będzie albo złe, albo to jedna z tych jego 'niespodzianek'. - zachichotałam, na co Esther podskoczyła szczekając. Zaśmiałam się z niej i położyłam na trawie wzdychając. Suczka podeszła do mnie i zaczęła lizać po twarzy.
- Esther, zostaw! - mówiłam przez śmiech, próbując ją od siebie odgonić.
- Co robicie dziewczyny? - usłyszałam znienacka głos Justina.
- O Boże! - pisnęłam wystraszona, nie słysząc kiedy przyszedł i Esther odskoczyła na bok. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam w górę na śmiejącego się Justina. - Nieładnie tak straszyć. - pogroziłam mu palcem po czym wstałam, biorąc suczkę na ręce niczym małe dziecko.
- Wybacz, nie chciałem aniołku. - słodko się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło, po czym pogłaskał Esther, która zadowolona pomachała ogonkiem.
- Chce ci coś pokazać, pójdziesz ze mną?
- Jasne. - uśmiechnęłam się - Czy Esther może iść z nami?
- Trochę zepsuje nam klimat, ale jeśli nalegasz. - zachichotał.
Weszliśmy do środka i Justin zaprowadził mnie na górę, do sypialni. Odłożyłam suczkę na ziemie, a ona prawie odrazu wybiegła z pokoju, na co się zaśmiałam.
- Chodźmy na balkon. - powiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Odrazu ją chwyciłam i poszłam za chłopakiem. Kiedy przeszłam przez okna, zasłoniete przez żaluzje, ujrzałam stolik, na którym leżały szklanki z drinkami i przekąski, a koło niego fotele z białymi poduszkami.
- Mam nadzieje, że lubisz drinki. - powiedział Justin z uśmiechem podając mi jedną z szklanek.
- Uwielbiam. - odwzajemniłam jego uśmiech i wzięłam od niego napój. Był on pomarańczowy i pływały w nim kawałki lodu. Włożyłam końcówkę słomki do buzi i moje usta napełniły się słodką cieczą. Było to pomieszanie mandarynki, pomarańczy, truskawki i mango, albo przynajmniej tak smakowało.
- I jak? - zapytał, po czym sam napił się ze swojej szklanki.
- Jest pyszne, jeden z najlepszych jakie piłam. - mówiłam z uśmiechem po czym znów włożyłam słomkę do buzi.
- Cieszę się, że ci smakuje. Bałem się, że to wyplujesz i powiesz że to jakaś kupa. - śmiał się.
- Nie, no co ty. - zachichotałam i po raz kolejny się napiłam. Ten drink był uzależniający. - Ile tu jest procentów? - zapytałam bojąc się, że chłopak będzie mnie zaraz musiał podnosić z podłogi.
- Tylko trochę, nie dałem dużo alkoholu, bez obaw. - zachichotał.
- Uff to dobrze. - kamień spadł mi z serca.
- Usiądziemy? - zaproponował wskazując na fotele. Grzecznie przytaknęłam i usiadłam na jednym z nich. Były bardzo wygodne i poczułam jak moje mieście się relaksują, a alkohol niezmiernie w tym pomagał. Przymknęłam swoje powieki, rozsiadając się wygodniej. Czułam jak ostatnie promyki słońca dotykają mojej twarzy, a na niebie robiło się coraz ciemniej.
Miałam wrażenie, że Justin mi się przygląda, więc otworzyłam oczy i spojrzałam w jego kierunku. Nie myliłam się. Chłopak wpatrywał się we mnie jak w obrazek, co było urocze i krępujące.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam chichocząc.
- Nie, skądże. - zaprzeczył. - Jesteś piękna. - powiedział głęboko wpatrując się w moje tęczówki.
- Dziękuje. - powiedziałam starając się brzmieć pewnie, choć w rzeczywistości onieśmielało mnie to. Lubię kiedy ktoś mnie komplementuje, jak chyba każda dziewczyna, ale kiedy robi to osoba na której mi zależy staje się to dla mnie podwójnie ważne i nie zachowuje się tak jakbym chciała. Czułam jak moje policzki robią się różowe, przez co spuściłam wzrok na szklankę, którą trzymałam na swoich udach i zaczęłam mieszać ciecz słomką. Justin w ciszy się mi przyglądał, co zaczęło mnie lekko irytować. Upiłam drinka prawie do dna i odłożyłam szklankę na stolik. W tym momencie brunet wstał z miejsca i podszedł do barierki. Zrobiłam to samo i stanęłam koło niego. Wpatrywaliśmy się w zachód słońca nad jeziorkiem.
- Podoba ci się tutaj? Ze mną? - zapytał po chwili ciszy patrzony w niebo. Spojrzałam w dół, na swoje dłonie i chwile się zastanowiłam. Znałam odpowiedz, nawet bardzo dobrze, ale zastanowiło mnie jego pytanie.
- Tak, bardzo. Nawet nie wiesz jak bardzo. - uśmiechnęłam się cicho chichocząc - nie dość, że jestem tutaj z tobą, to jeszcze w LA, w Stanach Zjednoczonych Ameryki, które zawsze chciałam odwiedzić. Jestem niezwykle szczęśliwa, że mam możliwość bycia tutaj z tobą. - spojrzałam na jego profil uśmiechając się. - a jeśli mogę spytać - zaczęłam nieśmiało - to czemu pytasz?
- Nie wiem. - powiedział po chwili na wydechu i wzruszył ramionami. - zastanawiałem się tylko. Poznałem już dużo dziewczyn, ty zdajesz się być inna, wyjątkowa. Inne zadawały się ze mną ze względu na to kim jestem, nie ze względu na to jaki jestem. - posmutniał wpatrując się gdzieś w dal. - Jesteś moją fanką, ale mam wrażenie, że traktujesz mnie jak normalnego chłopaka, a nie gwiazdę.
- Bo tak jest. - przerwałam mu. - Jesteś normalnym chłopakiem, więc tak cię traktuje, a to jaką masz prace nic nie zmienia. - wzruszyłam ramionami. - Nie obchodzi mnie to czy jesteś sławny, bogaty i czy jesteś moim idolem, choć nie lubię tego określenia - dodałam - traktuje cię jak przyjaciela, nie jak gwiazdę i tak zostanie. - powiedziałam uśmiechając się do niego, co szczerze odwzajemnił. Widziałam jak jego oczy się zaszkliły i poczerwieniały. Wzruszył się.
- Justin.. - powiedziałam cicho, kładąc delikatnie dłoń na jego policzku. Chłopak zamknął na chwile oczy, pod moim dotykiem, po czym je otworzył i spojrzał w moje. Przysunęłam się bliżej niego i wspięłam na palce. Nasze usta dzieliły milimetry. Justin położył ręce ma mojej talii i przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze usta się dotknęły. Położyłam swoje dłonie na jego karku i przysunęłam go jeszcze bliżej siebie. Nasze usta na siebie naparły i zamknęły w namiętnym pocałunku.
- Mam coś dla ciebie. - wyszeptał w moje usta, muskając je.
- Co takiego? - powiedziałam odsuwając się pare centymetrów od jego twarzy i spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
- Odwróć się i zamknij oczy. - chwycił mnie za biodra i przekręcił przodem do barierek.
- Oki, zamknęłam. - zrobiłam tak, jak powiedziałam. Czułam jak Justin stanął za mną. Przez chwile słyszałam jakieś szelesty, a potem poczułam jak przekłada mi coś przed twarzą i zakłada na szyje. To był naszyjnik. Chłopak zapiął go i odgarnął moje włosy tak, że teraz sznurek owijał się wokół mojej szyi.
- Możesz otworzyć oczy. - szepnął mi do ucha i obrócił przodem do siebie. Zrobiłam co powiedział i chwyciłam za naszyjnik. Spojrzałam na niego, w dół. Był to dokładnie ten, który widziałam dziś w gablotce i który wskazałam, kiedy Justin zapytał mi się o najładniejszy. Delikatny złoty łańcuszek idealnie komponował się z moim odcieniem skóry i wyglądał po prostu pięknie. Przyjrzałam się wisiorkowi. Na małym serduszku, w górnym rogu widniał wygrawerowany napis - bf.
- Justin dziękuje to naprawdę piękne, nie musiałeś. - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- Ale chciałem. - powiedział całując mnie w czoło.
- A co oznacza ten zapis? - zapytałam wpatrując się w wisiorek.
- Wkrótce się dowiesz. - tajemniczo się uśmiechnął. - Dam ci małą podpowiedz, nie oznacza on best friends. - zachichotał. Przytaknęłam czując jak kamień spada mi z serca. Nie mogę sobie wyobrazić bólu jaki bym odczuwała gdyby Justin zamknął mnie w friendzone.
CZYTASZ
Am I dreamin'? / The Unknown girl
FanfictionMoje życie diametralnie zmieniło się od momentu, kiedy pierwszy raz poszłam na koncert swojego idola. To co się wydarzyło było czymś więcej niż tylko spełnieniem marzeń fanki. Stałam się jednym z głównych tematów na portalach społecznościowych i k...