Tae skinął głową patrząc na mnie w nieodgadniony sposób. Momentalnie poczułem gorszy ścisk w żołądku niż przy jedzeniu. Blondyn podszedł do mnie i chwycił delikatnie za ubranie dając znać, że mam wstać.
- Seokjin, pójdź z nim.
Wyższy przytaknął i nie puszczając mnie ruszył powoli w stronę korytarza, z którego przyszliśmy. Nie wiedziałem czego się spodziewać i czy Tae mówił prawdę, bądź kłamał abym nie próbował uciekać po drodze.
W końcu doszliśmy do dużego pokoju. Rozejrzałem się zachwycony z mebli, które prawdopodobnie wykonanu z ciemnego dębu. Dopiero po chwili dostrzegłem postać przy regale z książkami.
- To on?
Jego głos był spokojny i wręcz przyjemny dla ucha. Podszedł bliżej i dopiero wtedy zauważyłem, że musi być niewiele starszy ode mnie. Jego włosy były rude i musiałem przyznać, że nawet dobrze wyglądał.
- Tak.
- Zostaw nas samych.
Seokjin ukłonił się delikatnie i opuścił pomieszczenie. Nastała długa i niezręczna dla mnie cisza. Nieznajomy przypatrywał mi się uważnie powoli zmniejszając naszą odległość.
- Jesteś śliczny.
Wzdrygnąłem się kiedy niespodziewanie rozpoczął rozmowę. Stanął przede mną i przesunął palcem po moim policzku, na którym zebrał się podkład. Chłopak skrzywił się na to i wytarł opuszek o spodnie jakby nigdy nic.
- Zawołam Kookiego aby zmył to z Ciebie. Nie lubię makijażu.
- P-przepraszam.
Spuściłem głowę czując się zażenowany i wiedziałem, że zostanę ukarany za niedopasowanie się do jego oczekiwań.
- To nie Twoja wina. Tae pewnie Cię malował?
Nie odpowiedziałem. Bałem się, że chłopak oberwie za to jak mnie przygotował. W pewnej chwili poczułem jak mężczyzna chwyta mnie lekko za włosy i zadziera mi głowę do góry abym patrzył na niego. Syknąłem cicho mimo, że chyba starał się być delikatny. Spojrzał mi w oczy, a ja aby uniknąć kłopotów odwzajemniłem to.
Nieprzyjemną chwilę przerwał nam chłopak zaglądający do biura.
Tae.
- Taehyung, poproś Jungkooka aby zajął się tym dzieciakiem.
Wyższy zniknął w drzwiach. Dało się słyszeć, że nawołuje Kooka, który po chwili już był wraz z nami w pokoju.
- Jung, zmyj z niego makijaż i daj jeść.
- Ale on już jadł...
- Jest cholernie chudy.
Drugi chłopak złapał mnie za rękaw i wyszedł z pomieszczenia. Skierowaliśmy się po schodach do drzwi naprzeciw, które jak się okazało - prowadziły do łazienki.
- Usiądź na wannie.
Skinąłem głową niepewnie zajmując wskazane miejsce. W tym czasie Jungkook wyciągnął z szafki waciki i mleczko do demakijażu. Zaczął powoli oczyszczać moją twarz. Po zauważeniu w jakim stanie jest mój policzek, skrzywił się.
- Dlatego Taehyung Cię pomalował...
Spiąłem się momentalnie przypominając sobie upokarzający moment w tamtej piwnicy za który dostałem karę. Towarzysz pogładził moje ramię i westchnął cicho widząc prawdopodobnie moją reakcję.
- On nie bije.
Uniosłem wzrok na wyższego i w tej samej chwili pociągnięto mnie powoli do umywalki.
- Przemyj twarz i chodź na dół. Seokjin zrobi Ci obiad.
- Nie jesten głodny...
Prawdopodobnie zignorował moje słowa, bo po chwili zostałem już sam. Dłuższą chwilę wpatrywałem się z obrzydzeniem w swoje odbicie. Wyglądałem inaczej niż siebie zapamiętałem. Byłem paskudny.
Nie chciałem nikogo denerwować swoją długą nieobecnością więc szybko umyłem dłonie oraz twarz i wyszedłem na korytarz. Nie rozglądałem się nawet tylko automatycznie podążyłem do kuchni gdzie siedzieli już wszyscy. Ich spojrzenia utkwiły na mojej osobie, a ja stałem jak sparaliżowany i tylko Taehyung postanowił zareagować. Wstał z miejsca podchodząc do mnie i łapiąc moją dłoń.
- Lubisz sushi?
- Nie wiem...
Skinął głową na znak, że mnie rozumie lub sprawiał tylko takie wrażenie. Zajęliśmy ostatnie dwa wolne miejsca przy dużym stole, a blondyn położył po środku jedzenie. Wszyscy wyglądali na zachwyconych, a kucharz sam był z siebie dumny zajmując swoje krzesło. Nałożył każdemu wszystkiego po trochu w porównaniu do mojego talerza. Miałem każdej rzeczy dwa razy więcej niż inni.
- Musisz przybrać na wadze.
Przygryzłem popękaną wargę, niepewnie biorąc do ręki pałeczki i spróbowałem pierwszego kawałka, który okazał się być z łososiem. Było pyszne ale nie mogłem zjeść tyle ile reszta ode mnie oczekiwała, bo nie potrafiłem.
Byłem wyniszczony nawet fizycznie jednak psychika była w dużo gorszym stanie.
Czułem się jakby to była jakaś zabawa w normalne życie. Za chwilę zrobię coś źle i trafię do pomieszczenia bez żadnych okien tylko z materacem bądź nawet bez niego. Ponownie będę bity i zgwałcony aż nie przestanę protestować.
Chciałem umrzeć.
Po skończeniu każdy posprzątał po sobie. Tae wpatrywał się w mój talerz i niepewnie zabrał go najwidoczniej niezadowolony tym ile zostało.
- Jesteś pewnie zmęczony, Suga.
Podniosłem wzrok na zielonowłosego mężczyznę, z którym nie miałem jeszcze okazji porozmawiać nawet przez chwilę. Stał przy mnie z uśmiechem i wyciągnął dłoń. Nie wykazywałem chęci na czyjąś bliskość więc zrezygnował z tego i po prostu cofnął się.
- Chodź, pokażę Ci sypialnię.
Wytrzeszczyłem zdumiony oczy i powoli wstałem utrzymując odpowiednią odległość między nami. Chłopak skierował się do wyjścia, a ja tuż za nim, bo chyba o to chodziło.
Ponownie wchodziliśmy po schodach jednak tym razem zamiast do łazienki, poszliśmy w prawo wzdłuż korytarza. Był dość szeroki, a po każdej stronie znajdowały się drzwi. Namjoon otworzył czwarte po prawej i wskazał ręką, że mam wejść wraz z nim co też uczyniłem.
Znaleźliśmy się w obszernej sypialni, której ściany były pokryte błękitem i szarością, a panele miały jasnobrązowy odcień. Po środku stało łóżko małżeńskie z mnóstwem poduszek.
- Będziesz tutaj spał od dzisiaj. Gdybyś czegoś potrzebował to wystarczy poprosić.
Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samego pewnie z nadzieją, że się rozgoszczę. Zamiast tego stałem sztywno przy drzwiach bojąc się wykonać jakikolwiek ruch. Ostatecznie usiadłem na podłodze i podkuliłem nogi.
To było za dużo. Bawili się mną? Sprawdzali? O co w tym wszystkim chodziło?
Nie byłem w stanie długo szukać odpowiedzi, ponieważ dopadało mnie znużenie. Powieki stawały się ciężkie, a ja sam postanowiłem się położyć. Nie wiem nawet kiedy zasnąłem.
***
Śniłem o domu i mojej rodzinie. Wszystko wydawało się być prawdziwe przez co odczuwałem nieopisane szczęście. Niestety mój sen przerwał fakt, że znalazłem się w powietrzu. Nie byłem w stanie otworzyć oczu ze strachu. W końcu znalazłem się na łóżku, a ciało zostało przykryte prawdopodobnie jakimś kocem. Materac po mojej prawej ugiął się pod ciężarem, czyjaś dłoń przeczesała włosy, a druga objęła w pasie.
Bałem się.
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out