Siedziałem wraz z siostrą w naszej ulubionej restauracji, oczekując na jej chłopaka, który trochę się spóźniał. Kazał nam zamówić już jedzenie i picie, a on sam obiecał dotrzeć jeszcze przed podaniem kolacji.
- Czemu się spóźnia? - Mruknąłem do noony, upijając łyk coli. Dziewczyna westchnęła cicho, patrząc na mnie.
- Musiał podwieźć znajomego, który mieszka po drodze i może trafili na korek.
Skinąłem głową, wbijając wzrok w stół. Byłem głodny, a jedzenie nie pojawiało się, tak samo jak ten facet. Po chwili jednak moja siostra ożywiła się i wstała aż od stołu, zaczynając machać do nadchodzącego gościa.
Spojrzałem się przez ramię, dostrzegając starszego, który zmierzał w moją stronę. W pierwszej kolejności ucałował noonę na powitanie, dopiero po chwili wyciągając dłoń w moją stronę.
- Cześć, jestem Daehyun. - Blondyn uśmiechnął się, kiedy odwzajemniłem uścisk. - Przepraszam za opóźnienie, mój przyjaciel się ociągnął.
- Jedzenie powinno niedługo być. Jesteś głodny? - Dziewczyna wpatrywała się w mężczyznę jak zahipnotyzowana, co wyglądało dla mnie śmiesznie, jednak powstrzymałem się przed komentowaniem.
Związki. Coś, czego ja jeszcze nie doświadczyłem.
Kiedy wszyscy byliśmy najedzeni i napici, Daehyun zapłacił za nas w ramach rekompensaty spóźnienia i wspólnie skierowaliśmy się do kina, które było zaledwie kwadrans stąd. Na dworze było ciepło i jasno, więc spacerowało się jeszcze milej.
Pomijając nieprzyjemne kłucie w klatce piersiowej, kiedy patrzyłem na moją siostrę idącą za rękę ze swoim partnerem.
Zazdrościłem jej tak łatwej miłości.
- Yoongi, a ty nikogo nie masz? - Blondyn spojrzał na mnie, kiedy kopałem kamień znajdujący się na mojej drodze. Nie chciałem ciągle ich obserwować i się dobijać.
- Nie śpieszy mi się jeszcze. - Wzruszyłem ramionami, podnosząc wzrok i zatrzymując się przed kinem.
Chcąc uniknąć dalszej rozmowy, wepchnąłem się między grupkę ludzi, którzy wchodzili do środka i poczekałem na zakochanych już w budynku. Obydwoje patrzyli na mnie przez chwilę zdezorientowani, jednak nie skomentowali mojego zachowania i skierowali się do kas. A ja za nimi, sam jak palec.
Po kupieniu biletów i przekąsek, usiedliśmy na kanapach, czekając aż zaczną nas wpuszczać na salę. Kiedy moja starsza siostra była zajęta swoim kochasiem, ja obserwowałem ludzi. Wszystko z pewnością byłoby dobrze jak i normalnie, gdyby nie mój nagły zryw.
W kolejce zauważyłem Hoseoka i Seokjina.
- Zaraz wrócę. - Rzuciłem szybko do noony i bez zastanowienia ruszyłem w stronę dobrze znanych mi twarzy.
- O Boże, Yoongi! - Jung wrzasnął podbiegając do mnie i przytulając mocno. - Przepraszam, że cię wypchnąłem za te drzwi!
Jin patrzył z politowaniem na swojego przyjaciela, odciągając go ode mnie. Robiliśmy niepotrzebne zamieszanie i nie chciałem wzbudzać podejrzeń u siostry.
- Co wy tu robicie? - Zmieniłem szybko temat, kiedy tylko starszy się uspokoił. Byłem trochę zaskoczony brakiem Namjoona, bo chyba niedawno jeszcze byli parą.
- Mój kochany chłopak się rozchorował i nudziliśmy się. - Jasnowłosy wzruszył ramionami, uśmiechając się delikatnie. - Miło cię znowu widzieć. Wyglądasz lepiej, o wiele.
Delikatnie uśmiechnąłem się, szepcząc ciche "dziękuję". Na chwilę musieliśmy przerwać rozmowę, by chłopacy mogli kupić bilety na swój seans i odeszliśmy na bok, chcąc spokojnie porozmawiać.
- Braciszku, kto to jest? - Znikąd dołączyła do nas moja siostra, wraz z Daehyunem, który obejmował ją w pasie.
- Starzy znajomi. - Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się do nich. - Jutro wpadną do mnie na chwilę.
Hoseok chciał już coś powiedzieć, jednak Seokjin szybko dał mu kuksańca w bok. Starszy ukrył skrzywienie i jedynie przytaknął żywo głową.
- No dobrze, to jutro porozmawiacie. Musimy już iść. - Kobieta uśmiechnęła się niepewnie do dwójki mężczyzn, wracając wzrokiem do mnie.
- Do zobaczenia. - Mrugnąłem w stronę najstarszego, który zaśmiał się pod nosem i ruszyłem za Daehyunem.
O mały włos.
***
Dochodziła godzina dziewiąta, czyli moment, od którego byłem już sam w domu. Nie miałem pojęcia kiedy spodziewać przyjścia chłopaków, więc spacerowałem po całym domu i zerkałem co jakiś czas w okna.
Po dwurodzinnym kręceniu się, usłyszałem dzwonek do drzwi. Najszybciej jak mogłem, dobiegłem do nich i otworzyłem szeroko, aby Seokjin mógł na spokojnie wejść do środka.
- Wszystko w porządku, Yoongi? - Hyung oparł się o komodę, przyglądając mi się z troską.
- Ja tylko... chciałem przekazać coś Jiminowi pośrednio.
Spuściłem wzrok, czując się głupio. Wykorzystywałem Seokjina, bo nie potrafiłem i nawet nie chciałem ponownie spotykać się z Parkiem.
Mężczyzna najwidoczniej był bardziej wyrozumiały niż myślałem, bo poklepał pokrzepiająco moje ramię i uśmiechnął się pociesznie.
Wyciągnąłem z kieszeni kopertę zgiętą w pół i wręczyłem koledze, patrząc na niego wymownie. Między nami trwała cisza, kiedy jasnowłosy chował list i skierował się do drzwi.
- Pożegnaj go ode mnie. - Szepnąłem z nadzieją, że mimo to, wyższy mnie usłyszy. I stało się tak.
- To będzie was obu wiele kosztować.
I ponownie zostałem sam.
a/n został nam już tylko epilog kochani, nie czuję się ani trochę okej
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out