Jimin
Siedziałem na swoim łóżku, ubrany tak jak w dniu, kiedy mnie tu przywieziono. Dla zabicia czasu grałem w karty ze swoim współlokatorem i rozmawialiśmy na różne tematy.
- Przyślij mi jakąś ładną kartkę, jak już wyjdziesz na wolność. - Zaśmiał się Minsoo, kiedy kładł swoje karty na mały stoliczek, który postawili przed sobą.
- Zrobię ją od serca. - Parsknąłem śmiechem, po chwili robiącto samo. - Ha, wygrałem!
Dwudziestolatek wywrócił oczami, oddając mi swój baton karmelowy i zebrał wszystkie karty. Z chęcią wziąłem swoją nagrodę i od razu wziąłem się za jedzenie, bo byłem strasznie głodny.
Prawdopodobnie z ekstycacji.
Nagle do naszej celi podszedł pracownik więzienia i przesunął kraty, kiwając głową do mnie, na znak, że mam się ruszać. Powoli wstałem, żegnając się ze swoim kumplem krótkim uściskiem. Nie chciałem denerwować celnika, więc szybko wyszedłem z pomieszczenia i stanąłem przed siwowłosym, który ponownie zamknął celę. Wspólnie skierowaliśmy się wzdłuż korytarza i słuchaliśmy jak wszyscy hałasują, żegnając się, lub marudząc.
W skrócie panował jeden wielki zamęt.
W końcu znalazłem się w pomieszczeniu, gdzie otrzymałem resztę swoich rzeczy. Kobieta oddała mi dokumenty, pieniądze i telefon, po czym jakby nigdy nic zostałem zaprowadzony do vana, mającego wywieźć mnie pod bramę.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, kiedy w drodze zauważyłem, że kilka osób stoi pod ogrodzeniem. Z daleka można było zauważyć, że to moi przyjaciele, między innymi po ich kolorowych włosach. Wszyscy stali i czekali za samochodem, który był coraz bliżej. W końcu pojazd zatrzymał się pod bramą, która została otwarta. Powoli wysiadłem, zakładając na ramię torbę i skierowałem się w stronę małej grupki.
Nie wierzyłem, że w końcu byłem na wolności. Dzisiaj sprzyjała pogoda, między innymi z faktu, że był maj. Ciepłe promienie słońca ogrzewały moja twarz, a letni wiatr targał delikatnie dłuższe włosy niż kiedyś.
- Jimin! - Wszyscy krzyknęli jednocześnie, kiedy znalazłem się już przy nich.
Rzucili się na mnie, niemalże tracąc równowagę i śmiejąc się radośnie. Każdy był szczęśliwy z tego, że zostałem wypuszczony wcześniej za dobre sprawowanie. Tęskniliśmy za sobą i nie kryliśmy tego głośnymi okrzykami i uśmiechami.
Jednak moje myśli najbardziej były skupione na odnalezieniu Yoongiego.
***
Wszyscy siedzieli już w samochodzie Namjoona i jechaliśmy do nowego domu, który chłopacy kupili dla całej swojej grupy. W końcu nie mogliśmy wracać tam, gdzie wszystko się zepsuło i kazać mi wracać wspomnieniami do dnia, w którym straciłem swojego chłopca.Każdy wiedział, jak zatraciłem się na jego punkcie.
- Co jemy na obiad? - Spojrzałem na chłopaków, którzy cały czas byli rozweseleni. - Brakuje mi porządnego i smacznego jedzenia.
Seokjin odwrócił się w moją stronę i wychylił delikatnie, czochrając mi włosy jak małe dziecko.
- Będzie kimchi i spaghetti. Co Ty na to? - Mężczyzna ponownie zaczął patrzeć się przed siebie, z racji, że siedział na przodzie przy kierowcy.
- Czekałem na taką odpowiedź. - Westchnąłem zadowolony, rozsiadając się wygodniej. - Wiecie coś o Yoongim?
Na chwilę zapadła cisza, która szczerze mówiąc, przeraziła mnie. Bałem się odpowiedzi, której żaden z nich nie udzielał. Zagryzłem wargę, patrząc na każdego ze swoich przyjaciół i zatrzymując wzrok na Taehyungu, który wyglądał na zestresowanego.
- Tae? - Ponagliłem go prosząco, nie spuszczając wzroku z chłopaka.
- Wyszedł ze szpitala psychiatrycznego miesiąc temu-
- Słucham? Co on tam robił? - Zerwałem się, w połowie zostając unieruchomiony przez pasy. - Co się działo?
- Jimin, uspokój się. - Odezwał się Namjoon, który patrzył na mnie w lusterku. - Yoongi miał próbę samobójczą po Twoim odejściu, ale został uratowany. Pilnowaliśmy go-
- Jak go w takim razie pilnowaliście, że doszło do czegoś takiego?! - Krzyknąłem, łapiąc się za włosy. Nik mi nic o tym nie mówił, a przecież wielokrotnie pytałem czy u tego dzieciaka wszystko jest w porządku.
- Przecież nie mogliśmy siedzieć mu w pokoju cały czas, gdy przebywał tam sam. - Hoseok starał się brzmieć jak najspokojniej. Spojrzał na mnie i westchnął cicho. - Teraz jest u niego wszystko dobrze, obiecujemy.
Zakryłem twarz dłońmi i zacisnąłem powieki. Nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń. Gdybym wiedział, zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, byleby nie trafić do więzienia.
Myślałem, że w ten sposób go ochronię, a wyszło całkowicie na odwrót.
***
Po dotarciu do nowego domu, Jungkook pokazał mi mój pokój, gdzie mogłem odetchnąć przed posiłkiem. W międzyczasie przyszedł do mnie Taehyung, który w ciszy doprowadził moje włosy do dawnego stanu, jednak tym razem zartzykowalem i rozjaśniłem je.
- Dobrze wyglądasz, hyung. - Młodszy uśmiechnął się, sprzątając łazienkę i przyglądając się mojej fryzurze w międzyczasie.
- Mogę zadać pytanie? - Spojrzałem na czarnowłosego w odbiciu lustra, kiedy przebierałem się w czarny golf. Nic nie powiedział, tylko stanął. - Nie dotykałeś Yoongiego kiedy mnie nie było, prawda?
- Nie.
Skinałem delikatnie głową i wyszedłem z pomieszczenia bez słowa, wchodząc po chwili do swojej sypialni. Poszedłem do szafy, z której wyjąłem jeansy pod kolor i przejrzałem się w lustrze.
W końcu wolność i swoboda.
Po kilku minutach zszedłem do kuchni, gdzie wszyscy już czekali aż Jin skończy gotować. Zająłem swoje miejsce między Hoseokiem, a Jungkookiem i w tym samym czasie przyjaciel zaczął układać wszystko na środku stołu.
- Smacznego. - Powiedzieliśmy równocześnie, uśmiechając się i nakładając sobie obiad po kolei.
a/n stęskniłam się za Jiminem, ehh
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out