20

346 75 2
                                    

Yoongi

Pierwsze dni w szpitalu były najgorsze. Wszyscy pilnowali abym brał leki i jadł trzy posiłki dziennie, musiałem chodzić do szkoły na terenie szpitala oraz rozmawiać ze specjalistami. Z tygodnia na tydzień przyzwyczajałem się do szarej codzienności i znoszenia innych nastolatków dookoła mnie. Nie miałem innego wyboru, a buntowanie się przynosiło tylko straty i działo na dużą niekorzyść w takim miejscu.

Jedni bywali na dłużej, inni krócej. Wszystko zależało od nich samych. Ja znajdowalem się w pierwszej grupie i zdążyłem poznać naprawdę dużo nastolatków.

Któregoś dnia psycholog powiedział mi, że jeśli w końcu dam sobie pomóc i wyjdę z problemów, wrócę do domu. To podbudowało mnie stopniowo do walki. Nie chciałem tkwić tu wieczność, a czas mijał naprawdę wolno dla mnie.

Półtora roku zajęło mi podbudowanie się i dopiero wtedy zostałem wypuszczony. W międzyczasie odwiedzała mnie rodzina, z którą poprawiłem swoje kontakty. Wszystko zdawało się schodzić na dobrą drogę, a moje myśli stopniowo opuszczał Jimin.

Stawał się już tylko fragmentem przeszłości, która zdawała rozpływać się niczym mgła.

W dniu wypisania mnie, pojechałem wraz ze swoją siostrą i mamą na pizzę i lody. Cały czas były zachwycone tym, że zacząłem znowu dużo jeść i odżyłem. Nasze relacje były tak samo dobre jak kiedyś.

Tamto miejsce naprawdę pomogło mi pozbierać myśli i zacząć wszystko na nowo.

Naukę kontynuowałem indywidualnie, tzn. nauczyciele przychodzili do mnie na lekcje. Wszyscy postanowili, że wraz z nowym rokiem szkolnym dołączę do klasy, a nie w trakcie półrocza. To wywołałoby niepotrzebną presję prawdopodobnie.

Skorzystałem również z tego, że stałem się pełnoletni i zmieniłem kolor włosów, rozjaśniając je i farbując na rudo.

W ten sposób zamknąłem rozdział szarej przeszłości, będąc kimś całkowicie innym z możliwością zapanowania nad swoim losem.

***
Moje popołudniowe lekcje się skończyły i mogłem na spokojnie zjeść z mamą obiad. Dzisiejsza pogoda była piękna, słońce świeciło i mogłem chodzić bez bluzy.

Aż chciało się żyć, no naprawdę.

Kiedy już siedziałem przy stole z dwoma kobietami mojego życia, odłożyłem na chwilę sztućce i spojrzałem na jedną z nich. Rodzicielka zrobiła to samo, uśmiechając się do mnie.

- Nie smakuje ci, Yoongi? - Spytała zmartwiona, patrząc na swój talerz i ponownie wracając wzrokiem do mnie.

Pokręciłem jedynie głową, wzdychając cicho i wróciłem do spożywania obiadu. Nie potrafiłem odważyć się na pytanie, bo ilekroć je zadawałem, odpowiedź była taka sama. Mama najwidoczniej to zauważyła, jak i moja siostra, więc przerwały jedzenie wspólnie.

- O co chodzi, kochanie? - Zatroskana kobieta położyła swoją dłoń na tej mojej i pogładziła kciukiem.

- Dzisiaj jest ładna pogoda. - Mruknąłem cicho, grzebiąc widelcem w makaronie i nie patrząc na nikogo.

Ciemnowłosa westchnęła cicho, ściskając delikatnie moją rękę. Niepewnie podniosłem wzrok, przypatrując się jej jak i swojej siostrze.

Obie się martwiły, choć nie rozumiałem już czym.

- Porozmawiamy po obiedzie, dobrze?

Standardowa odpowiedź. Ani razu nie poruszała tego tematu.

Wymamrotałem sam do siebie słowa niezadowolenia i wróciłem do kończenia obiadu. Wstałem od stołu i włożyłem wszystko do zlewu, opuszczając kuchnię. Przeszedłem do swojego pokoju, który był jednym wielkim wysypiskiem podręczników, zeszytów i ubrań. Rzuciłem się na łóżko, wtulając policzek w poduszkę i zacząłem obserwować niebo przez okno.

Tak strasznie chciałem sam wyjść na spacer, a nie chciano mnie puścić. Potrzebowałem swobody oraz świeżego powietrza.

Zrezygnowany przymknąłem oczy, jeszcze bardziej wtulając policzek. Zawsze po napełnieniu żołądka robiłem się śpiący. Przez to w pierwszej chwili nie zareagowałem na pukanie do drzwi i wejście mamy. Dopiero gdy usiadła na moim łóżku i przeczesała palcami rudawe włosy, niechętnie odwróciłem się w jej stronę, otwierając oczy.

- Yoongi...

- Mamo, proszę. - Jęknąłem błagalnie, podnosząc się do siadu. - Wezmę telefon i będę cię o wszystkim informować na bieżąco. Proszę.

Rodzicielka westchnęła głęboko, odwracając głowę. Spojrzała na niebo pozbawione chmur, uśmiechając się delikatnie.

- Pół godziny i wracasz do domu, dobrze?

- Dziękuję! - Uniosłem wysoko kąciki ust, rzucając się na szyję swojej mamy. Ucałowałem jej rumiane policzki i doskoczyłem do szafy, aby założyć coś bardziej wyjściowego.

W tym czasie starsza kobieta opuściła pomieszczenie, zostawiając mnie samego. Przebrałem się w czarną koszulkę oraz spodnie pod kolor, jednak skarpetki założyłem kolorowe z Han Solo w wersji komiksowej na wysokości kostki. Cały rozpromieniony pobiegłem do przedpokoju i pożegnałem się z kobietami, kiedy kończyłem zawiązywanie granatowych trampek.

- Na pewno masz telefon? - Noona zawołała z salonu, ściszając na chwilę telewizor.

- Tak, mam. Do usłyszenia!

W ciągu chwili już mnie nie było w domu. Uradowany skierowałem się do parku, nie myśląc o jakiś negatywnych głupotach. Rozkoszowałem się ciepłymi promieniami słońca, śpiewem ptaków oraz krzykami zadowolonych dzieci, które biegały po osiedlu i oblewały się wodą.

Taka drobna rzecz sprawiła, że poczułem się chwilowo wolny.

Po kilku minutach byłem już w niewielkim, okolicznym parku. O tej godzinie kręcili się równie nastolatkowie, którzy wracali ze szkoły, bądź dzieci bawiące się na polanie w towarzystwie rodziców.

Wszystko wydawało się jeszcze bardziej zachwycające, gdy miałem świadomość, że nikt mnie nie kontroluje i mogę iść gdzie chcę.

Chociaż na te pół godziny.

Przysiadłem na jednej z ławek, odchylając głowę w tył. Niebo wyglądało naprawdę pięknie, patrząc na nie spomiędzy drzew i wdychając zdrowe powietrze [teoretycznie, bo nawet w parku było zanieczyszczone, ale mniej]. Nawet nie zareagowałem na to, że ktoś dosiadł się do mnie i czułem na sobie spojrzenie. Dopiero ciche odchrząknięcie spowodowało, że otwarłen oczy, przekręcając głowę w prawo.

Moje serce zamarło, a całe ciało przeszedł dziwny dreszcz.

- Jimin?

a/n no ja nie wiem, co za przypadek.

Stockholm Syndrome {Yoonmin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz