Wpatrywałem się w uśmiechniętego mężczyznę z rozdziawioną buzią. Byłem zaskoczony i nie wiedziałem co powiedzieć. Nie spodziewałem się tego.
W końcu Jimin miał wyjść za trzy lata.
Kolejną zastanawiającą rzeczą było to, jakim cudem na siebie trafiliśmy. Jego wyraz twarzy nic nie mówił, a cisza nie dawała odpowiedzi.
- Niespodzianka, maluchu. - Blondyn przysunął się bliżej mnie, obejmując moje drobne ciało ramieniem. - Czekałem.
Delikatnie odsunąłem się, niepewnie unosząc kąciki ust ku górze. Starszy nie wyglądał na zadowolonego tą reakcją i cofnął rękę.
- Coś nie tak?
- Dawno się nie widzieliśmy. - Mruknąłem cicho, zaczynając bawić się materiałem swojej koszulki. Odwracałem wzrok, starając się nie patrzeć w jego oczy. - Zaskoczyłeś mnie bardzo...
Jimin uśmiechnął się ponownie, przeczesując swoje jasne włosy palcami. Wyglądał jeszcze doroślej i schudnął trochę co nie dziwiło mnie z faktu, że był w więzieniu. Ponoć jedzenie jest paskudne.
- Dobrze się sprawowałem i wypuszczono mnie wcześniej. Chciałem zobaczyć cię jak najszybciej, Yoongi. - Mężczyzna położył swoje dłonie na tych moich, delikatnie gładząc je kciukami.
Przymknąłem oczy, starając się nie panikować. Dotyk Parka był przyjemny jak i parzący. Jakaś część mnie chciała go odepchnąć, uciec i naskarżyć mamie. Jednak miałem dzidsiętnaście lat i powinienem zachowywać się chociaż w miarę dojrzale, prawda?
- Dużo się zmieniło przez te dwa lata... - Uchyliłem powieki, prostując się i patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - Wszyscy bardzo mi pomogli...
Powoli cofnąłem swoje ręce spod tych starszego, który patrzył na mnie zawiedziony. Czułem się źle, sprawiając mu przykrość, ale moje ciało reagowało samo na to wszystko.
- Co się dzieje? Powiedzieli ci coś na mój temat? - Blondyn wyglądał na zaniepokojonego, przysuwając się po chwili jeszcze bliżej.
- Nie... Ja... - Wziąłem głęboki wdech, chowając dłonie do kieszeni spodni. - Dużo myślałem i rozmawiałem z psychologami...
Nastała długa cisza między nami. Dało się słyszeć w tle dzieci, które biegały niedaleko zadowolone. W końcu wstałem, uświadamiając sobie że zostało mi niewiele czasu do powrotu.
Nie chciałem się spóźnić, tracąc tym samym szansę na ponowne wyjście bez nadzoru.
- Jimin, ja... - Patrzyliśmy sobie ponownie w oczy, nim zebrałem w sobie odwagę. - Nie nachodź mnie, proszę.
Prędko odwróciłem się na pięcie, nie chcąc widzieć nawet jego reakcji. Wiedziałem, że zabrzmiało to boleśnie, jednak nie mogliśmy brnąć w to dalej.
Chciałem zacząć na nowo.
Chciałem odciąć się od wszystkiego, co przypominało mi o przeszłości.
***
Niemalże biegłem w stronę domu. Nie tylko z powodu ograniczonego czasu, ale też przez emocje, których chciałem się wyzbyć wysiłkiem fizycznym. Byłem spóźniony jedynie dwie minuty, ale zdążyłem dostać już dwie wiadomości od mamy. Nim odpisałem, byłem już w mieszkaniu z zadyszką.Musiałbym przy okazji zacząć ćwiczyć.
Kobieta stanęła w przedpokoju, kładąc ręce na biodrach. Nie była zła, po prostu zmartwiona. Jej wzrok wszystko mówił, można było czytać z niej jak z otwartej książki czasami.
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out