7

652 90 6
                                    

Seokjin podszedł do mnie i złapał za nadgarstek, ciągnąc za sobą do wyjścia z kuchni. Nie wiedziałem o co chodzi ale nie chciałem protestować. Mieliśmy właśnie skierować się po schodach do sypialni, a w tej samej chwili po mieszkaniu rozległo się donośne pukanie.

- Siedź cicho i nieruszaj się pod żadnym pozorem. - Szepnął, kiedy przeszliśmy szybko do biura Jimina i wepchnął mnie do szafy z jego płaszczami. - Nie wychodź, dopóki ktoś od nas po Ciebie nie przyjdzie.

Zostałem sam w pomieszczeniu, drżąc ze strachu, że przyszedł po mnie ten, którego poznałem na chacie. Po dłuższej chwili usłyszałem jakieś głosy pod drzwiami, których nie mogłem dopasować poza tymi, które należały do Jimina i Seokjina.

- Może przejdźmy do mojego biura panowie i porozmawiamy na spokojnie?

- Nie. - Zawtórował jego towarzysz. - Dopiero co umyłem podłogi, idźcie może do salonu?

- Pan Park ma rację, chodźmy do biura, nikt nie będzie nam przeszkadzał. - Czyiś stanowczy głos rozkazał jakby byli u siebie, a po chwili drzwi się otwarły. Do środka weszły trzy osoby, które ledwo zauważyłem przez niewielką szparę.

Ci dwoje byli z policji.

Zajęli miejsca przed biurkiem, a rudowłosy usiadł w swoim wygodnym fotelu. Był spokojny, w porównaniu do mnie.

- O co chodzi, panowie?

- Doszły do nas słuchy, że przetrzymuje tu ofiarę porwania.

To była moja szansa. Wystarczyło pchnąć drzwi szafy, oni by mnie zobaczyli i zabrali stąd. Byłbym wolny. Jednak ciało zareagowało inaczej. Na ich słowa omal nie wyskoczyłem z ukrycia, ostatecznie chowając się bardziej między płaszczami. Zakryłem usta dłonią, oddychając nerwowo. Ktoś mnie szukał.

- Żartujecie sobie? - Jimin parsknął śmiechem, poprawiając się w fotelu, który trochę zaskrzypiał. - Mój ojciec jest waszym szefem, powiem mu, że nachodzicie mnie z jakimiś fałszywymi oskarżeniami o tak okropne rzeczy. Jeśli nie znikniecie z tego domu w ciągu minuty, wystarczy jeden telefon abyście stracili pracę. Oboje.

Policjanci jak na zawołanie, zerwali się ze swoich miejsc, ukłonili i wyszli z pomieszczenia. Park głośno westchnął, mamrocząc coś sam do siebie.

A ja nie rozumiałem, dlaczego nie wyskoczyłem z ukrycia aby mnie stąd zabrano. Wtedy nikt by już nic nie mógł zrobić, a ja wróciłbym do swojego domu.

Drzwi od szafy się otworzyły, a przede mną stanął chłopak, który mnie tutaj schował. Uśmiechnął się najwidoczniej uspokojony faktem, że nic nie odwaliłem.

- Boże, Jin, dlaczego on tu siedział? - Starszy pobladł, w ciągu chwili znajdując się przy nas i wziął mnie na ręce. - Mógł przecież stąd wyjść w każdej chwili. - W jego głosie było słychać przerażenie jak i złość.

- Ale wciąż tu jest.

***

Ostatnie dwa dni Namjoon i Hoseok spędzili głównie na edukowaniu mnie z tego, co straciłem mniej więcej podczas byciu w niewoli tamtego świra. Zakupili mi nawet zeszyty i podręczniki, w sumie nawet razem się edukowaliśmy, bo oni musieli też zaznajomić się z tematem aby mi go później wyjaśniać. Za każdą poprawną odpowiedź przy pytaniu dostawałem karmelowe cukierki, które naprawdę mi zasmakowały.

Mimo wszystko nie rozumiałem dlaczego tak bardzo ich obchodziłem i moje rozwijanie się. Byłem ofiarą, a nie członkiem jakiejś rodziny. Traktowali mnie prawie normalnie poza zakazem samodzielnego wychodzenia na ogród.

Po skończonym ślęczeniu nad biologią, do salonu wszedł Jimin. Skinął głową w stronę chłopaków, dziękując im pod nosem, na co oni uśmiechnęli się i wyszli z pomieszczenia. Zostaliśmy sami, a ja już nie byłem tak spięty jak z początku. Usiadł obok, przeczesując powoli moje włosy.

- I jak, pomocni są?

- Tak, bardzo.

Starszy położył dłoń na moim udzie, powoli je gładząc zadowolony prawdopodobnie z faktu, że sobie radziłem. Nie zareagowałem na to, że się przysunął. Jego wargi zaczęły powoli sunąc po mojej szyi, a dłoń przechodziła coraz wyżej. Zagryzłem delikatnie wargę, starając się nie drżeć za mocno.

- Nie bój się mnie, Yoongi. - Mężczyzna wyszeptał mi w szyję, zasysając się na niej delikatnie. Przytaknąłem powoli, odchylając powoli głowę w bok i zacząłem wręcz na siłę wmawiać sobie, że nic mi nie grozi.

Zostałem delikatnie popchnięty na kanapę, a chłopak nachylił się nade mną z uśmiechem. Podwinął materiał materiał mojej koszulki, wargami obcałowując powoli mój brzuch jak i podbrzusze. Co jakiś czas przygryzał je, bądź sunął językiem po skórze, na co ja mimowolnie reagowałem głośnymi pomrukami. Rękami rozpiął mi spodnie i zsunął do połowy, czule gładząc wewnętrzną stronę ud.

Było mi dobrze.

W końcu chwycił w zęby bokserki, powoli je zdejmując razem ze spodniami. Czułem się dziwnie ale nie protestowałem, próbowałem faktycznie mu zaufać. Po chwili poczułem jego cieple palce na swoich wargach, przez co spojrzałem zdezorientowany na starszego.

- Nawilż. - Mruknął, delikatnie rozchylając moje usta.

Gdybym nie był wyprany z uczuć, zawstydziłbym się, ale zamiast tego, obojętnie wziąłem oba palce rudowłosego między wargi i zacząłem je powoli oblizywać, co jakiś czas zasysając się na nich. Jimin obserwował mnie, można było dostrzec z daleka pożądanie w jego oczach. Cofnął dłoń, uśmiechając się zadowolony.

- Dobry chłopiec.

Moje nogi zostały powoli rozchylone, na co natychmiastowo się spiąłem i je złączyłem. Wyższy cicho westchnął, obcałowując powoli moją twarz.

- Nie skrzywdzę Cię.

Zagryzłem mocno wargi, pozwalając chłopakowi ponownie rozsunąć moje uda. Po chwili poczułem w sobie jego wilgotny palec i przymknąłem oczy. Zbyt wiele razy mnie wykorzystano abym potrzebował jakiegoś rozciągania. Nie rozumiałem po co sprawiał wrażenie delikatnego, skoro zaraz miał zrobić to samo co za pierwszym razem.

Ku mojemu zdziwieniu, po "rozciąganiu", Jimin zdjął swoją dolną odzież i wpił się w moje wargi. Nie odwzajemniałem tego z początku, dopiero po chwili się odważyłem. Jego język leniwie wdarł między moje usta, badając ich wnętrze. W tym czasie położył dłonie na moich biodrach, które delikatnie gładził i dopiero wtedy zaczął we mnie wchodzić.

Robił to powoli, jakby się bał, że mnie  skrzywdzi.

Odczekał chwilę, wykonując w końcu pierwsze ruchy biodrami, a spomiędzy naszych pocałunków uciekło jego ciche sapnięcie. Nie spieszył się, a ja byłem zdezorientowany. W międzyczasie jedna z dłoni mężczyzny znalazła się na mojej męskości, dopieszczając mnie w ten sposób. Dopiero wtedy sam zacząłem odczuwać przyjemność, wbijając palce w kanapę. O dziwo, po niedługim czasie niemalże krzyknąłem z przyjemności, kiedy trafił w to miejsce. To był pierwszy raz, kiedy ktoś zadbał aby mi również było przyjemnie, na skutek czego wiłem się pod wyższym niemiłosiernie, co chwilę wyjękując jego imię. Nie potrzebowałem wiele, przy swoim pierwszym prawdziwym stosunku. Z pomocą Parka, osiągnąłem orgazm, brudząc przy tym jego dłoń i trochę swojego brzucha. On sam skończył dopiero kilka minut po mnie, po czym opadł na moje ciało. W dalszym ciągu byłem roztrzęsiony z przyjemności i wsłuchiwałem się w nasze nierówne oddechy spowodowane opadającymi emocjami oraz zmęczeniem.

Pierwszy raz było mi tak dobrze.

Stockholm Syndrome {Yoonmin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz