Wizyta Taehyunga znacznie mnie uspokoiła i dodała otuchy w tym ponurym miejscu. Nigdy nie lubiłem szpitali, ponieważ kojarzyły mi się głównie z bólem i umieraniem. Ale to chyba było dobre porównanie.
Mama nie miała pojęcia o tym, że ktokolwiek odwiedzał mnie poza rodziną i tak powinno pozostać. Była święcie przekonana, że nie mam nikogo poza nimi i miała tak myśleć, ponieważ mogła zacząć coś podejrzewać. Wtedy zostałbym całkowicie sam. Większość dni leżałem w ciszy, prawie nie odzywając się do noony czy rodzicielki. Po prostu oglądałem telewizję, bądź spałem [ewentualnie udawałem, że śpię] i czekałem na wieczór. Wtedy zostawałem sam na najbliższe pół godziny, dopóki nie przychodził Kim pod sam koniec wizyt. Tylko jego towarzystwa akceptowałem ze wszystkich odwiedzających.
Ten wieczór był taki jak wszystkie inne. Godzinę przed końcem odwiedzin, do sali wszedł starszy z uśmiechem na twarzy. Niemalże natychmiast odwzajemniłem ten gest.
- Cześć, maleństwo. - Kim usiadł obok mnie, kładąc swoją dłoń na tej mojej. - Jak się dziś czujesz?
- Teraz o wiele lepiej. - Zaśmiałem się cicho, widząc zadowolenie przyjaciela. Zdawał sobie sprawę z tego, jak cieszyły mnie jego wizyty.
- Mam coś dla Ciebie. - Chłopak wstał na chwilę, zdejmując bluzę i sięgając do kieszeni w niej. - Zamknij oczy, nie podglądaj.
Zrobiłem jak kazał, cały czas mając kąciki ust ku górze. Nie miałem pojęcia co przygotował, ponieważ nie słyszałem nic poza otwieraniem czegoś. Dopiero kiedy Tae delikatnie wcisnął mi truskawkowego paluszka, otworzyłem zaskoczony oczy. Ugryzłem jego kawałek, resztę trzymając w ręce i przyglądając się mu.
- Pocky, naprawdę? - Parsknąłem cichym śmiechem, kontynuując jedzenie kawałka.
- Hoseok ostatnio zrobił zakupy na jakiejś stronie ze smakołykami. - Hyung wzruszył ramionami, ponownie siadając na wolnej części łóżka.
Skinąłem głową, obserwując, jak sięga kolejny kawałek i wsuwa sobie delikatnie między wargi. Jego twarz zaczęła się przybliżać, a usta nawet nie drgnęły.
Nie rozumiałem za bardzo planów chłopaka, jednak chwyciłem zębami tą część bez polewy i zacząłem powoli gryźć. Tae przez cały ten czas patrzył mi w oczy, nie zwracając uwagi na znikająca odległość między nami. W końcu jego wargi zaczęły muskać moje, kiedy tylko skończył się patyczek. Byłem zaskoczony, moje policzki oblały delikatne rumieńce, a usta same odwzajemniły muśnięcie.
Czułem się dziwnie, zwłaszcza, że w każdej chwili mogła wejść tu pielęgniarka i nie chciałem niekomfortowej sytuacji.
Starszy jednak nie wyglądał na przejętego i pogłębiał stopniowo pocałunek, dłońmi wędrując pod cienką koszulkę. Mimowolnie mruknąłem, zaciskając palce na biodrach wyższego i wzdychając, kiedy przygryzł płatek mojego ucha. Nie potrafiłem oprzeć się tym gestom, które wywoływały u mnie gęsią skórkę.
Odchyliłem głowę do tyłu, oblizując wargi. Czułem się otępiały przez nagłą dawkę czułości, która była dla mnie dość zawstydzająca. Opuszki palców sunęły po mojej skórze, a usta pieściły szyję. Dopiero dłoń próbująca dostać się do spodni, wybudziła mnie.
- Taehyung, co robisz? - Odepchnąłem starszego delikatnie od siebie, na co on mruknął niezadowolony.
- Myślałem, że... Nieważne. - Chłopak westchnął, poprawiając swoje włosy i pocałował mnie delikatnie w czoło. - Śpij dobrze.
Niepewnie skinąłem głową, odprowadzając ciemnowłosego wzrokiem. Było mi dziwnie, przez co nie wiedziałem czy go zatrzymywać, bądź nie. Jednak jednego byłem pewien.
Mojej wierności do Jimina.
***
Następnego dnia zostałem obudzony przez pielęgniarkę, za którą stała moja mama. Kobieta podała mi śniadanie i ulotniła się, zostawiając nas we dwóch. Starsza kobieta wysiliła się na smutny uśmiech, zajmując swoje miejsce na krześle.
- Kochanie... - Pani Min westchnęła, kiedy odłożyłem tackę na szafkę i przymknąłem oczy. - Jutro Cię wypisują i-
- Przywiozłaś mi coś do ubrania?
- Nie wracasz do domu. - Kobieta wypaliła, zaciskając palce na swojej sukience. Widząc moją reakcję, kontynuowała szybko. - Zostaniesz w szpitalu psychiatrycznym na jakieś trzy tygodnie...
- Nie.
- Yoongi, chcemy dla Ciebie dobrze-
- Powidzialem nie!
- Dlaczego taki jesteś? - Ciemnowłosa wstała, patrząc na mnie z żalem. - Staram się jak mogę, chcę Ci pomóc, abyś był szczęśliwy. Staje na głowie i co mam w zamian?! Nie mogę dotknąć własnego syna, którego straciłam na rok i myślałam, że jest martwy! - Niemalże krzyczała, nie zwracając uwagi na swoje mokre policzki.
Patrzyłem na nią w ciszy, spuszczając w końcu wzrok. Wciągnąłem mocno powietrze, starając się nie zrobić nic nieodpowiedniego i po prostu odwróciłem się tyłem do niej.
- Zaopiekują się Tobą w tym szpitalu i nie obchodzi mnie czy chcesz tam iść.
Sięgnęła swoją torebkę, zakładając ją na ramię i po prostu wyszła zostawiając mnie samego. Westchnąłem głośno, uderzając otwartą dłonią o materac i podniosłem się do siadu.
Tęskniłem za Jiminem coraz bardziej.
-
a/n rozdział dedykuję ohs_gerl, bo dzsiaj dzień przyjaciela ❤
i przepraszam za słaby rozdział, ale jestem chora, a wypadało coś w końcu dodać
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out