Kolejne dni spędzałem głównie w pokoju, nie mając najmniejszej ochoty na jedzenie i rozmawianie z kimkolwiek. Wszystko legło w gruzach, zrobiłem coś źle i teraz Jimina czekał proces.
To oznaczało, że miałem go całkowicie stracić.
Cały czas przytulałem poduszkę, na której spał, dopóki nie przestała pachnieć starszym. Układałem w głowie co mógłbym powiedzieć w sądzie, byleby ochronić chłopaka, ale wszystko wydawało się być stracone.
Miałem do rudowłosego mnóstwo pytań, na które prawdopodobnie nie będę miał szansy uzyskać odpowiedzi. Moje samopoczucie było jeszcze gorsze, przez kłębiące się w głowie czarne scenariusze. Potrzebowałem rozmowy z Jiminem, przeproszenia go za siebie, rodzinę i policję, która go złapała.
Dzień przed rozprawą miałem wizytę u psychologa, do którego w ostatniej chwili zostałem ubłagany. Mama i siostra stały się trochę spokojniejsze wiedząc, że porywacz został złapany. Po podwiezieniu mnie do specjalisty, spokojnie mogłem wysiąść i już po chwili kobieta odjechała, nie siedząc do samego końca, aż nie wejdę do budynku.
***
- Twoja mama mnie o wszystkim poinformowała. - Psycholog wpatrywała się we mnie z delikatnym uśmiechem. - Jak się czujesz z tym, że już nic ci nie grozi?
Wahałem się przed odpowiedzeniem na to pytanie. Dłuższą chwilę patrzyłem na swoje palce, zaciskając je ostatecznie w pięści. Spojrzałem na starszą kobietę, która cierpliwie czekała.
- Przy Jiminie nic mi nie groziło. - Mina Pani Yang zaczęła powoli się zmieniać. - Dbał o mnie i zabrał z piekła, które przeżywałem przez miesiące.
Trzydziestolatka notowała wszystko na swojej kartce, marszcząc przy tym delikatnie brwi. W pomieszczeniu zapanowała dłuższa cisza, którą przerywały ciche wzdychania specjalisty.
- Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? Sprawdziłeś co to Syndrom Sztokholmski?
- Nie.
Kobieta wyprostowała się, odłożyła notatki i splotła swoje palce ze sobą. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Co myślisz o tym mężczyźnie?
- Jest troskliwy, specyficzny i kochany. Niewiele o nim wiem ale... - Poprawiłem się na krześle, zmieniając swój wyraz twarzy na poważny. - Nie skrzywdził mnie w żadnym stopniu.
- Więc dlaczego cię przetrzymywał i nie zawiózł do rodziny, bądź na policję? - Psycholog ciągnęła, nachylając się delikatnie nad biurkiem.
Nie odpowiedziałem od razu, więc skorzystała z tego.
- Syndrom Sztokholmski jest chorobą, w którą popada ofiara porwania lub toksycznego związku. W twoim wypadku, jesteś tym pierwszym. Ze strachu przed krzywdą, zacząłeś współpracować z oprawcą i wmówiłeś sobie, że chce on dla ciebie dobrze. Posłuszność była najważniejsza. Wszystkich dookoła odbierasz za złych, bo uratowaliśmy cię i próbujemy pomóc. A teraz męczy cię z pewnością poczucie winy i złość przez to, że złapano Jimina.
- Nie chciał zostać podejrzanym. Chciał dobrze! Wy nic nie rozumiecie, każdy widzi w nim tego złego! - Niemalże krzyknąłem, wstając. Pani Yang zamierzała mnie zatrzymać i coś powiedzieć, ale ja po prostu chwyciłem swoją torbę i opuściłem gabinet. Nie zamierzałem dłużej słuchać bzdur, które kobieta opowiadała. Spotkanie nie dobiegło jeszcze końca, ale dla mnie to była ostatnia wizyta tutaj.
Miałem jeszcze kwadrans, więc siedziałem na ławce przed poradnią. Obserwowałem ludzi, bądź po prostu wpatrywałem się w przestrzeń. Czułem się beznadziejnie i potrzebowałem teraz tylko tej jednej osoby, którą odebrano mi siłą.
Moją uwagę w pewnej chwili przykuła osoba po drugiej stronie ulicy. Chłopak miał mocno czerwone włosy i pomachał w moją stronę, nim zaczął przebiegać przez jezdnię. Jakieś auto się zatrzymało, trabiąc na niego ale nic sobie z tego nie zrobił. W ciągu chwili był już przy mnie, poprawiając swoją koszulę w kratę.
- No cześć, Yoongi.
- T-Taehyung? - Spojrzałem na niego zaskoczony, nie dowierzając, że tak po prostu przyszedł się ze mną przywitać.
- Nie poznałeś mnie pewnie przez kolor. - Starszy zaśmiał się pod nosem, siadając obok mnie i uśmiechnął się smutno. - Odwiedziłem dziś Jimina w areszcie, czeka na proces i...
- To wszystko moja wina, prawda? Zrobiłem coś źle i go złapali? - Chwyciłem dłoń mężczyzny, zaciskając na niej delikatnie swoje chude palce. - Wszystko stracone, jestem beznadziejny...
- Yoongi, uspokój się. - Kim wyrwał się z uścisku i ujął moją twarz w dłonie, uspokajająco gładząc policzki kciukami. - Jimin sam poszedł na komisariat i przyznał się do całej sytuacji. Zrobił to dla ciebie... - Czerwonowłosy zacisnął usta w wąską kreskę, zawieszając się na chwilę. - Zrobił to dla was.
Rozdziawiłem usta, nie wiedząc jak zareagować. Jak takie coś miało nam pomóc? Mogliśmy przecież spotykać się potajemnie, a gdy już się wyprowadzę, żyć jak normalni ludzie.
Nikt by nie poznał prawdy.
Zagryzłem mocno wargi, wpatrując się w Tae, który wstał z ławki. Cicho westchnął i pogładził moje włosy.
- Wszystko będzie dobrze, zaufaj mu.
Dość niepewnie skinąłem głową, starając się nie rozpłakać z nadmiaru nowych informacji. Chłopak dostrzegł moją mamę, więc szybko mi pomachał i poszedł przed siebie. W końcu kobieta mogła zacząć coś podejrzewać, gdybym nagle z kimś zaczął normalnie rozmawiać, jakby nigdy nic.
W końcu byłem teraz wściekły na cały świat za to wszystko.
***
Siedziałem ubrany w szarą koszulę i czarne spodnie, zaciskając nerwowo palce na kolanach. Przyglądałem się w ciszy całemu procesowi, starając się usilnie złapać kontakt wzrokowy z rudowłosym.
A on usilnie starał się go unikać.
Nie skupiałem się nawet na tym co i kto mówi. Wszystko wlatywało mi jednym uchem, a drugim uciekało. Sąd uznał, że nie będę zeznawać ze względu na "kiepski stan psychiczny" jak to ujęła Pani psycholog. Wszyscy wiedzieli, że chciałem go chronić.
I kiedy miał paść wyrok, wybuchnąłem niekontrolowanym płaczem, padając na kolana i kuląc się. Nie chciałem tego słuchać, nie chciałem patrzeć jak wyprowadzają Jimina niczym jakiegoś przestępcę. Mama wraz z ochroniarzem pomogli mi wstać i wyprowadzili z sali. Cały drżałem i nawet nie powstrzymywałem się przed kolejnymi falami płaczu, kiedy zdawało się, że zaraz mi przejdzie.
Przez łzy widziałem rudowłosego, który patrzył na mnie ze smutkiem. Miał skute ręce, a dwóch mężczyzn w mundurach trzymało go i kierowało w stronę wyjścia.
Wyrok zapadł.
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out