Obiecany rozdział z perspektywy Park Jimina na 1k wyświetleń.
Dedykuję to mojej przyjaciółce, która zmotywowała mnie do tworzenia na wattpadzie i wspiera przy pisaniu - ohs_gerl. Zapraszam również na jej opowiadania (są tam Yoonminy!!)
————
- Jeszcze raz przyjdziecie do mojego domu z tak idiotycznymi i niedorzecznymi oskarżeniami, to jak matkę kocham, stracicie pracę od ręki. I żaden nakaz przeszukiwania domu mnie nie obchodzi. - Rzuciłem w twarz policjanta zgnieciony w kulkę papierek, który pokazali mi przed twarzą. Byli zagubieni, co powinni zrobić.
W końcu mężczyźni bez słowa opuścili pomieszczenie, a ja ruszyłem tuż za nimi, upewniając się, że niczego nie tkną. Po pojawieniu się w przedpokoju, ujrzałem Hoseoka odskakującegp od drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
- Jung, co Ty robisz?
- M-myślałem, że ktoś pukał i chciałem sprawdzić czy to pizza dojechała. - Rówieśnik uśmiechnął się pod nosem, patrząc na naszą trójkę.
Połknęli to. W końcu dwóch mężczyzn w mundruach znalazło się na zewnatrz, a ja ze spokojem zamknąłem drzwi.
- Dopilnuj aby opuścili tą posesję od razu po odpaleniu samochodu. - Ciemnowłosy skinął głową i już po chwili stał przy oknie, obserwując dokładnie policjantów.
Westchnąłem ciężko i skierowałem się na schody z zamiarem zostania do końca dnia w sypialni. Ci ludzie działali mi na nerwy, a ja nie zamierzałem oddawać tego chłopaka.
Po przekroczeniu progu, nie zastałem młodszego. Ani w łóżku ani w garderobie czy łazience obok. Przeszukałem całe piętro, ostatecznie zwołując wszystkich do biblioteki. Każdy się pojawił, każdy prócz Yoongiego.
- Gdzie on jest? - Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, przyglądając się swoim przyjaciołom. - Hoseok, Ty czasem nie miałeś go ukryć?
Mężczyzna wzdrygnął się, kiedy spojrzałem mu w oczy z irytacją. Powoli zacząłem ruszać w jego kierunku, a chłopak cofnął się aż pod ścianę. Wszyscy patrzeli w ciszy.
- Kazałem mu uciekać... Ja... Ja nie chciałem aby zamknęli Ciebie, nas. Mogli go znaleźć! Ja-
Plask.
- Macie go znaleźć i upewnić się, że jest bezpieczny.
***
Namjoon oraz Jin chodzili po mieście, rozglądając się cały czas za młodym chłopakiem, który przerażony i zmęczony mógł krążyć za pomocą kogoś kto się nad nim ulituje.
- Przez Hobiego niepotrzebnie marzniemy, na pewno źle szukamy. - Wymamrotał Namjoon spod szala, w którym schował nos.
- Przestań, na pewno daleko nie uciekł.
-Skąd masz pewność, dokąd zmierzał?
Nastała cisza między ich dwójką, którą przerywali jedynie mijający ich ludzie i samochody. Nagle Namjoon zatrzymał się, szturchając jakąś parę, do której zaczął coś szeptać. Oni jak na zawołanie obejrzeli się za siebie, a białowłosa dziewczyna sięgnęła telefon, wybierając jakiś numer. Seokjin podążył za nimi wzrokiem, dopiero wtedy zauważając niedaleko nich Yoongiego.
***
Wyglądałem na opanowanego, kiedy Namjoon i Seokjin przekazali mi dobre wieści, jednak w środku czułem, jak kamień spada mi z serca i wiem, że mogę już spać spokojnie.
Yoongi jest bezpieczny.
Dowiedziałem się, że wkopał mojego kuzyna, ale ten po oddaniu mi chłopaka zmienił miasto. Przeczuwał, że nie jest bezpieczny i w ten sposób, na tą chwilę nie mogli go złapać. Powiedział tylko o nim. A przecież oboje byliśmy źli, jednak ja należałem do łagodniejszego.
Oboje mieliśmy chore upodobania, aby górować nad słabszymi i z czasem popadłem w jego gierki. Zaczęło podobać mi się wykorzystywanie obcych chłopaków, gdzie i jak chciałem. Byli moimi niewolnikami, a posiadanie ojca na wysokim stanowisku w policji, który uważał mnie za idealnego syna pomagało w zbywaniu psów.
Jednak Min Yoongi wywołał we mnie inne potrzeby niż poprzednicy. Nie chodziło mi tylko o jego ciało, które mógłbym wykorzystywać do własnych potrzeb, ale jakaś część mnie chciała traktować go lepiej. I możliwe, że rozbudził we mnie uczucia, których z początku nie chciałem.
Hoseoka wysłałem na "urlop", a reszcie kazałem wrócić do codziennych obowiązków. Późnym wieczorem wykonałem kilka telefonów, które miały pomóc mi w chronieniu drobnego chłopaka. Czułem czasem, że dostaję obsesji na jego punkcie, ale nie przejmowałem się już niczym.
Przez kolejne pół roku usychałem bez młodszego, którego co jakiś czas obserwowałem, gdy pod opieką rodzicielki, bądź siostry opuszczał dom. Kiedy ja musiałem pracować, siedzeniem pod domem rodziny Min zajmował się Taehyung nie narzekający jakoś bardzo na swoje nowe zadanie. Jedynie do bonusu chciał kupony w kfc, aby mógł robić zapasy po drodze.
Nie było chwili, w której bym o nim nie myślał. Cały czas zastanawiałem się czy mnie nienawidzi, dlaczego nie, powiedział nic policji i jak się czuł w środku. Czy nadal był zniszczony, a może te wszystkie rany przestały go parzyć i zaczynał czuć się lepiej?
Skrzywdzeni ludzie z reguły na zewnątrz udawali całkiem innych niż byli naprawdę. To była obrona przed otaczającym ich swiatem.
A/n
Mam nadzieję, że wam się spodobało!
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out