Mężczyzna podszedł do swojego biurka i oparł się o nie biodrami. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wpatrując się we mnie z nieodgadnionyn wyrazem. Cały drżałem ze strachu obawiając się najgorszego. Nie wiedziałem gdzie podziać wzrok, ponieważ nie potrafiłem patrzeć w oczy komuś, kogo się bałem.
- Suga. - Rudowłosy odszedł od biurka i zmniejszył dystans między nami, przyprawiając mnie o jeszcze większe drżenie ciała. Miałem już przed oczami wizję bicia, bądź gwałtu. - Nie obawiaj się mnie. - Kontynuował, a ja gdybym potrafił, zaśmiałbym się kpiąco w twarz tego człowieka.
- Dobrze.
Nic więcej nie potrafiłem z siebie wydusić, żadnego protestu czy obwiniania go za to, że jestem przerażony. Musiałem być posłuszny, miałem już dość tego piekła i rutyn.
A teraz rozpoczynała się nowa rutyna w nowym srodowisku.
Chłopak jedynie westchnął i cofnął się podchodząc do jednego z regałów pełnego książek o kolorowych grzbietach. Wyciągnął stamtąd jedną, wracając do mnie i podsunął ją pod mój nos.
- Wyjeżdżam jutro w sprawach biznesowych, więc będzie Ci się pewnie bardzo nudzić. - Na dosłownie chwilę odwzajemniłem spojrzenie, spuszczając wzrok na lekturę, którą niepewnie wziąłem do rąk. Była ładna i zadbana. Mężczyzna ciągnął dalej więc nie mogłem skupić się na przedmiocie. - Wrócę za dwa dni, a w tym czasie jesteś pod całkowitą opieką moich znajomych. O wszystko idź do nich i pamiętaj o dobrych manierach.
Skinąłem głową po dłuższym namyśle, robiąc krok w tył. Chciałem już stąd wyjść i zaszyć się w sypialni. Jimin ponownie westchnął i machnął ręką na co mimowolnie się wzdrygnąłem.
- Możesz iść.
- Dziękuję.
Obróciłem się na pięcie i w szybkim tempie opuściłem gabinet kierując się na schody. Byłem już święcie przekonany, że wszyscy dadzą mi spokój do jutra.
- Suga!
Zatrzymałem się w połowie schodów, niepewnie odwracając się w stronę głosu, który mnie nawoływał.
Seokjin...
Cicho westchnąłem, wracając się na dół i stanąłem przed blondynem. On po prostu złapał mnie za dłoń i pociągnął do kuchni. Usiadłem wedle jego życzenia przy stole, na którym znajdowała się reszta mojego poprzedniego posiłku, a raczej ponad połowa.
- Zjedz i możesz robić co chcesz.
Niechętnie chwyciłem sztućce, powoli spożytkując drugie danie w dniu dzisiejszym. Byłem pełny już po kilku kęsach, ale starałem na siłę wcisnąć w siebie więcej z nadzieją, że Jin odpuści mi na dzisiaj.
- No ładnie, szybko robisz postępy.
Wyższy poczochrał moje włosy, a ja cicho szepnąłem "dziękuję" i opuściłem szybko pomieszczenie. Rozejrzałem się czy nikogo nie ma w pobliżu i niemalże biegem udałem się do swojej sypialni. Zamknąłem drzwi, usiadłem na podłodze i zacząłem przyglądać się książce, którą dostałem.
Osobliwy Dom Pani Peregrine.
***
Byłem odzwyczajony od czytania, więc szybko się poddałem przez zmęczenie i bolący mnie brzuch z "przejedzenia". Odłożyłem książkę na bok, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie pasowałem tu w dalszym ciągu.
Nagle do moich uszu dobiegło ciche pukanie przez co spojrzałem na powoli otwierające się drzwi. Zza nich wyjrzał uśmiechnięty chłopak, który po chwili podbiegł do mnie i kucnął obok.
- Idziemy się myć, Suga.
Podniosłem się z podłogi i podążyłem za wyższym prosto do łazienki. Wanna była już gotowa i jedyne co musiałem zrobić to się rozebrać. Ciemnowłosy pomógł mi w tym jak zawsze po czym zająłem swoje miejsce.
- Widziałem, że czytałeś książkę. Skąd ją masz?
- Jimin mi dał...
Skinął głową jakby sam do siebie i uklęknął przy wannie, myjąc mnie powoli oraz dokładnie. Co jakiś czas próbował zgadywać mnie o lekturze ale głównie on się odzywał, ponieważ ja w dalszym ciągu się nie zmieniałem.
- Tae?
- Tak?
- Czy... Będę mógł kiedyś wyjść na dwór?
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i przytaknął głową, odgarniając z czoła moje mokre włosy.
- Jak będzie cieplej i przybierzesz na wadze.
Cicho westchnąłem na to ostatnie, skupiając swój wzrok w martwym punkcie. To nie takie proste, jestem zniszczony.
Po skończonym myciu, chłopak ubrał mnie w luźną, szarą koszulkę i spodnie od pidżamy. Skierowaliśmy się razem do mojej (i Jimina) sypialni. Wywnioskowałem, że tylko ja mam pokój na piętrze, bo rzadko kogoś widuję gdzieindziej niż na parterze. Może Jimin potrzebuje prywatności?
Po przekroczeniu progu zdałem sobie sprawę, że jest już późno. Spojrzałem na zegar, a w tym samym czasie Taehyung pociągnął mnie do łóżka za dłoń. Oboje się położyliśmy co mnie zdziwiło ale nic nie powiedziałem.
- Zaśpiewać Ci do snu?
Spojrzałem zdziwiony na ciemnowłosego, który znajdował się przede mną, cały czas trzymając moją dłoń. Powoli przytakąłem, nie odrywając wzroku od niego. Ten uśmiechnął się szeroko i wolną ręką naciągnął na nas pościel. Chłopak zaczął śpiewać cicho jakąś kołysankę, a ja powoli odczuwałem znużenie.
***
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Mówię prawdę.
- Tylko się nim zajmowałeś, tak?
- Tak.
Głos pytającego był surowy i wściekły, a odpowiadającego o dziwo spokojny i pewny siebie. Obaj milczeli przed dłuższą chwilę.
- Jedź za mnie, nie chcę Cię widzieć.
- Dobrze.
- Niech Jungkook pomoże Ci się spakować i odwiezie na lotnisko.
Po kilku sekundach dało się słyszeć zamykanie drzwi i ciche westchnięcie.
***
Otworzyłem leniwie oczy, przeciągając się i odwracając na plecy. Obok siebie nie dostrzegłem Tae tylko Jimina. Wpatrywał się we mnie ze spokojem, a ja automatycznie cały się spiąłem.
- Nie pojechałem na spotkanie, Taehyung chciał mnie zastąpić.
Rozdziawiłem delikatnie usta zdziwiony, jednak on nic sobie z tego nie zrobił i przyciągnął mnie bliżej.
- Jesteś mój, rozumiesz?
CZYTASZ
Stockholm Syndrome {Yoonmin}
FanfictionYou're my way out You're my way through And I can't, I can't Be without you You're my way out