6. Bez alkoholu

11.3K 778 101
                                    

Kiedy w piątek popołudniu przygotowywałam się na imprezę, czułam niewielką tremę. Było to kompletnie irracjonalne, zważywszy, że przynajmniej dwie osoby chciały, żebym faktycznie się na niej pojawiła, nic jednak nie mogłam poradzić. Ciągle obawiałam się, że za chwilę zrobię coś głupiego, po czym cała szkoła zapamięta mnie już na zawsze. Wcale nie chciałam być kojarzona z jakimś głupim wybrykiem z domówki, na którą poszłam, żeby poznać lepiej ludzi z mojej szkoły.

Kiedy w piątkowe popołudnie stałam przed otwartą szafą w moim pokoju i zastanawiałam się, co na siebie włożyć, doszłam wreszcie do wniosku, że może to i dobrze, że złożyłam ojcu obietnicę o pozostaniu w trzeźwości. Będę się bardziej pilnować, jeśli na imprezie będę trzeźwa. Był to jedyny powód, dla którego ostatecznie postanowiłam nie pić, skoro problem dojechania na imprezę samochodem mi odpadł.

Naprawdę zgubiłam te kluczyki. To było tak niedorzeczne, że nie chciałam w to uwierzyć przez całe czwartkowe popołudnie, szukając ich po całym domu. Pamiętałam, że miałam je rano, ale co potem – nie wiedziałam. Na pewno wypadły mi z tylnej kieszeni dżinsów, bo tego jednego byłam pewna, że ich stamtąd nie wyciągałam. Musiały mi wypaść gdzieś w szkole, postanowiłam więc popytać o to w piątek, jednak bez rezultatów. W związku z tym nie miałam kiedy zapytać taty o zapasowe kluczyki, bo w piątek po południu nie zastałam go w domu, a sama nie wiedziałam, gdzie je trzymał. Mogłam, oczywiście, do niego zadzwonić, nie zrobiłam tego jednak z dwóch powodów. Po pierwsze, wcale nie chciałam, żeby robił mi awanturę już w pierwszym tygodniu naszego pobytu w Elizabethtown.

Po drugie zaś, w gruncie rzeczy było mi to bardzo na rękę.

Kiedy w piątek zaczęłam jęczeć do ucha Carrie, że zgubiłam kluczyki do samochodu, natychmiast zaproponowała, że po mnie przyjedzie. Wprawdzie mogłam dostać się do domu Lucasa autobusem, tak samo, jak udało mi się w piątek dojechać do szkoły, jednak jazda samochodem z Carrie wydawała mi się dużo bezpieczniejsza. I przynajmniej wiedziałam, że w razie czego będę miała jak wrócić. Nie przeszkadzała mi nawet obecność Harper.

Ach, zapomniałam wspomnieć? Na lunchu w czwartek Harper oznajmiła, że namyśliła się i postanowiła nie robić mi więcej na złość. W końcu to nie była moja wina, że Lucas zwrócił na mnie uwagę. Powinnam jednak uważać, bo ona nie zamierza odpuścić, i niech wygra lepsza z nas.

Jej słowa.

Rozbawiły mnie niesamowicie – jakbym w ogóle planowała z kimkolwiek bić się o jakiegokolwiek chłopaka – z drugiej jednak strony poczułam ulgę, bo nie chciałam mieć przecież w tej nowej szkole żadnych wrogów. Przynamniej nie tak od razu, na start. Harper się wycofywała, przynajmniej z bezpośredniej konfrontacji, i to była dla mnie sprzyjająca okoliczność. Może to oznaczało, że nie zamierzała mi na tej imprezie wbić sztyletu w plecy, stawiając mnie w jakiejś niezręcznej sytuacji.

Może.

Z westchnieniem wyjęłam z szafy czarne, dżinsowe szorty i ciemnoniebieską, luźną bluzeczkę na ramiączkach z kolorowym nadrukiem palmy, którą postanowiłam wpuścić w spodnie. Idealnie pasowały do tego moja ramoneska i zwykłe buty za kostkę. Musiałam tylko wykombinować coś z nogami, bo ostatecznie było za chłodno, żeby iść z gołymi. Wyszarpałam więc z komody zapasowe rajstopy, zastanawiając się równocześnie, czy jeszcze któraś z dziewczyn, idąca na tę imprezę, poświęcała przygotowaniom do niej równie mało czasu co ja.

Włosy zaplotłam w luźny francuski warkocz, bo nie chciało mi się robić z nimi niczego innego; pozwoliłam sobie również na delikatny makijaż i założenie mojej ulubionej pary kolczyków. Byłam gotowa właściwie w piętnaście minut. Drugie tyle zajęło mi szukanie portfela i komórki, które musiałam przecież włożyć do podręcznej torebki i zabrać ze sobą.

Czyste sumienie | Young Adult | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz