Gdy późnym popołudniem w sobotę ojciec wyjeżdżał do pracy, byłam już praktycznie gotowa do wyjścia. Miałam wyrzuty sumienia, że go okłamywałam, chociaż tylko dlatego, że on miał wyrzuty sumienia. Najwyraźniej było mu głupio, że zostawiał mnie samą w weekend, zupełnie nie rozumiałam, dlaczego, skoro nawet gdy był w domu, nigdy się mną nie zajmował. Było mu jednak i z tego to powodu mnie z kolei było głupio, że pozwalałam mu wierzyć, że byłam taka biedna, ponieważ zostawałam sama w domu, podczas gdy tak naprawdę czekałam tylko, aż sobie pójdzie, żeby wskoczyć w imprezowe ciuchy i zadzwonić po Wyatta.
Wyatt jako jedyny wiedział, że wymykałam się z domu, bo uszczęśliwiłam go tą informacją podczas naszych korków, pytając, czy przypadkiem nie jest kierowcą na tej imprezie. Oczywiście był, tak jak się spodziewałam, bo przecież właśnie na takiego faceta wyglądał Wyatt.
Jakby co, to już jestem gotowa, napisałam w SMS–ie, kiedy tata już odjechał.
Będziemy za jakieś pół godziny, bo Lucas się spóźnia, brzmiała odpowiedź, która wykrzywiła mi usta. Świetnie, a więc Lucas miał z nami jechać. Kolejna impreza z Lucasem.
Tylko spokojnie, powtórzyłam sobie. Przecież on nie zrobiłby ponownie czegoś takiego jak u niego w domu, prawda?
Na zewnątrz było już ciemno, włączyłam więc światło w sypialni, gdy poszłam się przebrać. Ciuchy miałam wybrane już dawno, bo to przecież była impreza w plenerze, nie mogłam włożyć byle czego, żeby nie było mi zimno. Wybrałam więc bardzo obcisłe dżinsy z niskim stanem, kolorową koszulę w kratę z długim rękawem, którą włożyłam w spodnie, pod skórzany pasek, i wysokie, skórzane oficerki. W mojej cieplejszej kurtce powinno mi być wystarczająco ciepło, żebym nie chciała się stamtąd wcześniej ewakuować.
Wyjątkowo rozpuściłam włosy i jak poprzednio, pozwoliłam sobie na odrobinę makijażu. Gdy już przebrana wyszłam z łazienki, żeby schować w szafie ubrania, zamarłam bez ruchu. Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy spojrzałam za okno.
Światło w pokoju Aidena mrugało. Włączone. Wyłączone. Włączone. Wyłączone. I tak w kółko.
Do diabła.
Przez moment nie wiedziałam, co robić. Ręka mnie świerzbiła, żeby sięgnąć do kontaktu i odpowiedzieć na sygnał, byłam tego naprawdę bliska. I pewnie bym to zrobiła, gdyby nie fakt, że w następnej chwili ponownie usłyszałam sygnał mojej komórki.
Czekamy pod domem.
To mnie trochę otrzeźwiło. Zacisnęłam dłonie w pięści, stanowczym krokiem podeszłam do okna i nawet za nie nie wyglądając, opuściłam na dół roletę. Potem chwyciłam torebkę, wyłączyłam światło i opuściłam sypialnię, po czym zbiegłam po schodach na parter.
No bo czego Aiden mógł ode mnie chcieć? Podczas naszej ostatniej rozmowy wyjaśnił mi przecież wszystko i nie pozostało nic, co moglibyśmy sobie powiedzieć. Nie miałam ochoty słuchać jego kolejnych wyjaśnień, które z pewnością zraniłyby mnie jeszcze bardziej, niż to zrobiły jego poprzednie słowa. I tak wystarczyło mi, że nadal, do cholery, nie potrafiłam o tym zapomnieć i katowałam się w kółko wspomnieniami ze spotkań z nim, próbując dojść w nich jakiegoś sensu. Nadaremnie, co jeszcze bardziej mnie irytowało.
Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam na zewnątrz, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Prius Wyatta rzeczywiście stał już przy ulicy.
Zaraz, moment...
Prius.
Parsknęłam śmiechem, zasłaniając sobie usta dłonią. W jednej chwili zapomniałam o mrugających światłach i Aidenie, bo przecież miałam przed sobą idealny temat do żartów! Inna sprawa, że takie auto jakoś świetnie pasowało mi do Wyatta.
CZYTASZ
Czyste sumienie | Young Adult | ZAKOŃCZONE
Teen FictionMaddison Monroe myślała, że to nie może się udać. W końcu ona i małe miasteczko? Po siedemnastu latach spędzonych w niespełna dwumilionowej aglomeracji? Ojciec Maddie nie dał jej jednak wyboru. Uznając, że po tym, co przeżyła, przyda jej się zmiana...