To było całkiem bez sensu.
Pomijałam już fakt, że całowałam się z chłopakiem, którego znałam tydzień. To naprawdę nie było najważniejsze. Ostatecznie Aiden podobał mi się od pierwszej chwili, odkąd zobaczyłam go po raz pierwszy w oknie jego domu. Nie dziwiło mnie, że przy lekkiej tylko zachęcie z jego strony wypadki potoczyły się tak szybko. Chodziło mi raczej o to, co zrobił później.
Najpierw zaciągnął mnie tam na górę, jakby właśnie zamierzał zrobić jakiś krok w moją stronę, a potem spanikował natychmiast, gdy tylko to się stało. Chociaż wcześniej nie wierzyłam w jego słowa, że dziewczyny go nie nagabywały, ta jego ostatnia reakcja to potwierdzała. Kompletnie tego nie rozumiałam. Przecież obiektywnie rzecz biorąc, Aiden był atrakcyjnym chłopakiem. Jakim cudem więc nie był przyzwyczajony do całujących go dziewczyn?
To kompletnie nie trzymało się kupy.
I dlaczego właściwie tak spanikował? Dlaczego mnie od siebie odsunął i kazał sobie iść, powtarzając tylko w kółko, że to się nie może powtórzyć? Nic z tego nie rozumiałam. Co ze mną było nie tak, do diabła?
A może raczej to z nim było coś nie tak? Zdecydowanie wolałam myśleć w ten sposób niż obarczać winą siebie.
Myślałam o tym przez całą drogę do domu po szkole, aż w końcu uznałam, że nie było sensu tego roztrząsać. Nie wiedziałam, o co chodziło, i nie miałam szans domyśleć się tego bez większej ilości informacji. Zaś informacji mógł dostarczyć mi tylko Aiden, który najwyraźniej postanowił zrobić wszystko, żeby pozostać dla mnie zagadką. Właśnie wtedy, gdy już myślałam, że udało mi się do niego zbliżyć.
Mogłam o tym pomyśleć dopiero w autobusie, bo kiedy wróciłam na dół akurat na czas, by zdążyć jeszcze na stołówkę, na miejscu dopadła mnie podekscytowana Carrie. Chciała wiedzieć, jak potoczyła się rozmowa w gabinecie dyrektora i o co właściwie poszło.
– Lucas wyraźnie się stara – zauważyła, kiedy tylko dobiła do mnie na korytarzu i biorąc mnie pod rękę, pociągnęła w stronę stołówki. Miałam tylko nadzieję, że nie było po mnie widać, że tyle co skończyłam się całować z innym chłopakiem. To znaczy, miałam nadzieję, że nie było widać, że w ogóle się całowałam. Z jakimkolwiek chłopakiem. – Prawdę mówiąc, nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się starał...
Podniosłam jedną brew, prychając z lekceważeniem.
– Nagabywanie mnie na lekcji angielskiego nazywasz staraniem się? – dopowiedziałam ironicznie. Carrie namyślała się przez chwilę, po czym odparła:
– Tak. Wiesz, że tak? Za Lucasem to zawsze dziewczyny latają, nie on za nimi. Jakikolwiek wysiłek z jego strony to już sporo. Może powinnaś się zastanowić, czy jednak nie dać mu szansy?
Wzdrygnęłam się na samą taką możliwość. Nawet nie dlatego, że bałam się, by znów nie posunął się za daleko, a po prostu dlatego, że wcale nie chciałam, żeby Lucas więcej mnie całował. W międzyczasie zrobił to ktoś inny i dużo bardziej mi się podobało.
Tego jednak nie zamierzałam mówić Carrie.
– Przecież to ty mówiłaś mi, że Lucas to podrywacz – prychnęłam więc, poprawiając torbę na ramieniu. – Nie zamierzam zabierać się za kogoś takiego.
– Może go zmienisz – podsunęła niepewnie. Posłałam jej protekcjonalne spojrzenie.
– Carrie, wierzysz, że komukolwiek kiedykolwiek udało się zmienić faceta? Zwłaszcza takiego, co wiecznie ogląda się za innymi? Bo ja w to nie wierzę. Kobiety mogą się oszukiwać, że im się to udaje, ale to tylko oznacza, że albo są ślepe, albo ślepe udają.
![](https://img.wattpad.com/cover/91435068-288-k773445.jpg)
CZYTASZ
Czyste sumienie | Young Adult | ZAKOŃCZONE
Teen FictionMaddison Monroe myślała, że to nie może się udać. W końcu ona i małe miasteczko? Po siedemnastu latach spędzonych w niespełna dwumilionowej aglomeracji? Ojciec Maddie nie dał jej jednak wyboru. Uznając, że po tym, co przeżyła, przyda jej się zmiana...