Nie zrobię tego. Nie dam rady, ojciec uzna, że całkiem sfiksowałam i odda mnie w ręce psychiatrów, moja reputacja legnie w gruzach i już na zawsze uznają mnie za wariatkę. Bo boję się wsiąść do własnego auta, a wszystko przez to, że ojciec zamienił się z kolegą na zmiany!
Miało go nie być w poniedziałek rano, a ja spokojnie wsiadłabym w autobus i jakoś dojechała do szkoły. Jasne, Aiden trochę pomógł mi z moim małym samochodowym problemem, ale nie na tyle przecież, żebym teraz tak po prostu do niego wsiadła i pojechała do szkoły! I co właściwie miałam teraz zrobić?!
Tata przyglądał mi się z kuchennego okna, gdy wychodziłam na podjazd, byłam tego pewna. A może to tylko moja paranoja się odzywała, trudno powiedzieć. Zatrzymałam się w pół kroku i wytarłam spocone ręce o dżinsy, stwierdzając z popłochem, że już zaczynały mi się trząść. A przecież samochód stał sobie spokojnie na podjeździe, jakieś pięć jardów ode mnie. Wpatrywałam się w niego hipnotycznie, powtarzając sobie, żeby zrobić kolejny krok, żeby nie stać tak bez sensu w połowie podjazdu, bo ojciec w końcu zauważy, wyjdzie z domu i zapyta, co jest nie tak...
Pospiesznie wyciągnęłam komórkę i wybrałam znajomy numer. Aiden odebrał po dwóch sygnałach.
– Cześć, co tam słychać? Wyspałaś się? – Dobrze wiedział, że nie, w końcu poprzedniego wieczora do późna gadaliśmy przez telefon, siedząc w oknach swoich pokojów. Aiden oznajmił mi już, że znajdzie sposób, żeby ze swojego przejść prosto do mojego, bez wiedzy ojca. Wyśmiałam go wtedy – tata miał słuch jak nietoperz i na pewno by go usłyszał.
– Aiden, potrzebuję cię – jęknęłam, nie zwracając uwagi na to, jak to mogło zabrzmieć. Zaśmiał się.
– No wiesz, usłyszeć coś takiego od dziewczyny...
– Potrzebuję cię teraz – przerwałam mu, bo absolutnie nie miałam nastroju do żartów. Za bardzo trzęsły mi się ręce. – Mój ojciec jest w domu i muszę pojechać samochodem do szkoły. Dobrze wiesz, że sama sobie nie poradzę. Musisz być moim pasażerem.
Przez chwilę w słuchawce było cicho. Dopiero po paru sekundach milczenia Aiden zaczął ostrożnie:
– Mads, nie wiem, czy to dobry pomysł...
– Naprawdę mnie to nie obchodzi, wiesz? – przerwałam mu stanowczo. – Nie pozwolę, żeby mój ojciec dowiedział się, że nie potrafię normalnie jeździć autem. Jesteś jedyną osobą, która o tym wie, więc weź to na klatę i mi pomóż. Spróbuję teraz wyjechać spod mojego domu i zatrzymam się przy twoim, jasne?
Po raz pierwszy zdobyłam się wobec niego na taki ton, uważałam jednak, że byłam usprawiedliwiona. W końcu byłam bliska histerii.
Coś z tego Aiden musiał chyba usłyszeć w moim głosie, bo po chwili odpowiedział ostrożnie, powoli:
– Dobrze, daj mi pięć minut. Będę gotowy.
Odetchnęłam z ulgą i rozłączyłam się, po czym schowałam komórkę do torby. Od razu poczułam taką ulgę, że węzeł, który czułam w żołądku, nieco mi się rozluźnił. Ale tylko nieco.
Możesz to zrobić, Mads, spróbowałam się przekonać w myślach. Jesteś twarda, dasz radę. Poradzisz sobie.
Czułam się tak, jakbym miała nogi z ołowiu, gdy robiłam kolejny krok w stronę samochodu. Następne poszły już łatwiej, niejako siłą rozpędu, tylko ten pierwszy przyprawił mnie niemalże o rozstrój żołądka. Spuściłam wzrok na swoje buty, żeby nie patrzeć, do czego się przybliżałam, i zaciskałam kluczyki w ręce tak mocno, że aż boleśnie wbiły mi się we wnętrze dłoni, co poczułam dopiero po chwili.
CZYTASZ
Czyste sumienie | Young Adult | ZAKOŃCZONE
Teen FictionMaddison Monroe myślała, że to nie może się udać. W końcu ona i małe miasteczko? Po siedemnastu latach spędzonych w niespełna dwumilionowej aglomeracji? Ojciec Maddie nie dał jej jednak wyboru. Uznając, że po tym, co przeżyła, przyda jej się zmiana...