Przeciągnęłam się, choć było to prawie niemożliwe przez rozwalonego na całym materacu Harrego. Uśmiechnęłam się do siebie na wspomnienie zdania, które powiedział zanim zasnęłam. Jednak potrafił pokochać. Sam jeszcze o tym nie wiedział. W końcu to Harry. Pochyliłam się nad nim i zostawiłam na jego policzku pocałunek.
- Kocham cię.
Jego usta rozciągnęły się w uśmiechu, ale mogłam być pewna że tego nie słyszał, miał mocny sen. Po cichu wygrzebałam się z pościeli i uciekłam z pokoju. Tak, kochałam swojego prześladowcę. Po tym wszystkim co mi zrobił. Wiedziałam że ochroni mnie przed wszystkim. Sam to często powtarzał, ale ja nie wierzyła słowom. Dopóki nie uratował mnie od ojca.
Liam gdzieś zniknął dzisiaj. Zostałam zdana na pastwę moich sióstr i macohy. Wciągnęłam na stopy grube skarpety i otwarłam szeroko drzwi kuchnii. Dziewczyny stały przy blacie wykrawając ciasteczka, Jenna wyciągnęła z piekarnika gotową blachę i włorzyła następną.
- Lyd, jesteś. Świetnie! Pomożesz nam!
Jej radość była zbytnio przesadna, ale nie potrafiłam powiedzieć jej złego słowa. Nikogo nie szanowałam, jednak ją tak. Za to że przyjęła obce dziecko do siebie i wychowała. Tym dzieckiem byłam ja. Trzasnęły frontowe drzwi i usłyszałam krzyk.....ojca.
- Wróciłem!!!
Nogi się pode mną ugięły.
- Lydia?! Jesteś tu?
Do kuchni wszedł Harry.
- Hej!
Na głos Lou aż podskoczyłam. Nie spodziewałam się go tu o tak wczesnej porze. Stał oparty o blat szafki, jak codzień wesoły, śledząc każdy mój ruch spojrzeniem niebieskich tęczówek. Wyjęłam z lodówki sok, nalałam sobie do szkalnki i odstawiłam na szafkę. Pokręciłam się po salonie w poszukiwaniu komórki. Gorące dłonie zacisnęły się na moich biodrach, zgrabnym ruchem odwracając. Momentalnie usta Harrego znalazły się na moich. Poczułam słodkie wargi chłopaka i jednocześnie kontrastującą z nimi gorycz. Oparłam ręce na jego barkach i odepchnęłam od siebie.
- Wypiłeś mój sok. - powiedziałam śmiejąc się z jego "przerażonej" miny.
- Ja?! Nie! No co ty?! - przerwał na chwilę, usiłując się uspokoić.
Spojrzałam na niego wyczekująco, przygryzając dolną wargę, nie mogąc powstrzymać chichotu.
- Zapominasz kim jestem. - powiedział poważnym tonem, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
Dlaczego moje życie nie mogło być związane z nim od początku? Tylko musiałam przechodzić przez piekło jakie robił ojciec.
- Słońce, nad czym myślisz?
- Nad wspomnieniami.
- Aż tak źle? Opowiedz mi o tym.
Naprawdę chciał o tym wiedzieć? Przeniosłam wzrok ze swoich stóp na niego. Wyraz jego twarzy mówił że chce o tym wiedzieć. Westchnełam.
Przed oczami pojawił się budynek, z ciemnymi szarymi ścianami, otoczony wysokimi murami. Budynek wojskowy. Opuściłam głowę i mój wzrok zatrzymał się na czarnym jak węgiel, pistolecie w mojej dłoni. No tak, zrobiłam to. A myśleli że nigdy nie zdobędę się na odwagę. Tchórze!
- Lydia!
Ktoś mocno szarpnął mnie za ramię odwracając na pięcie.
- Ojciec cię zabije.
CZYTASZ
Does He Know?
FanfictionCo się stanie jeśli niegrzeczna dziewczyna spotka równie złego chłopaka? Czy ich miłość będzie prawdziwa, czy będzie tylko głupim pokazem? Lydia zmieni dla niego wszystko, a on..........raczej nie.