Rozdział 15

1.5K 79 6
                                    

- Lydia. Lyd. Spokojnie, jest dobrze.

Gorąca dłoń dotknęła mojego czoła, odgarniając kosmyki włosów opadających mi na twarz.

- Lydia oddychaj!

Obrócił moją twarz zmuszając do patrzenia w oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech. Na twarzy Harrego widniało przerażenie. Nabrałam głęboki wdech, przesycony wonią jego perfum i zapachem szamponu. Liam odetchnął równo ze mną. Wymienili spojrzenia pełene niepokoju.

- Lydia, wzystko dobrze?

- Przestałaś oddychać. Nieźle nas wystraszyłaś.

- Przepraszam.

Spuścłam wzrok na swoje stopy. Czułam się winna za to że ich tak bardzo wystraszyłam. Harry przyciągnął mnie do siebie zamykając w uścisku ramion.

- Tu nie przyjdzie.

- Hazz. On był w wojsku całe życie. Poza tym ma kontakty.

Westchnął, rezygnując z dalszej rozmowy. Mój ojciec wrócił w zeszłym tygodniu, po czym mnie porwał. On był chory psyhicznie. Myśleliśmy że jesteśmy bezpieczni, ale zaraz po tym jak wróciliśmy do Londynu, pojawił się w naszym domu. Harry natychmiast zaproponował żeby Liam z nim zamieszkał przez pewien czas, a kiedy się dowiedział zabrali mnie do siebie. Więc w domu spędziłam tylko jeden dzień. Podniosłam się z łóżka i zeszłam na dół do brata. Wręczył mi kubek z herbatą. Podmuchałam na gorący płyn, by go choć trochę ostudzić. Ciepłe ciało Harrego przycisnęło się do moich pleców, złączył swoje dłonie na moim brzuchu, dając mi do zrozumienia że nie ucieknę.

- Jesteś zła za to że nie wyciągnąłem cię z tego?

- Nie.

I to była najszczersza odpowiedź od ostatnich dni. Nie byłam zła że to nie on mnie wyciągnął. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby zamiast Eddiego był Harry i ojciec by nie spudłował. Nie stał by teraz za mną.

- Edward mówił że jest coś o czym mi nie mówiłaś.

To zdanie na chwilę mnie sparaliżowało. Wymieniliśmy z Liamem spojrzenia, tyle że moje było wołaniem o pomoc a jego zachętą do powiedzenia. Nie chciałam o tyn mówić Harremu.

- Lydia. Cokolwiek się stało, muszę wiedzieć.

Po plecach przeszedł mi dreszcz. I co teraz? Choć w tej sprawie Edward nie mógł trzymać języka za zębami?

- Chodzi...... to ciężkie.

Postawiłam kubek na blacie stołu i odwróciłam się, by widzieć twarz chłopaka. Pocałowałam go, mając nadzieję, że nie po raz ostatni. Wzięłam głęboki oddech.

- Chodzi o to że mój ojciec, próbował mnie zgwałcić.

Na jego twarzy pojawiło się zdumienie, ale jego oczy powoli ciemniały. Wiedziałam że nad sobą zapanuje, przynajmiej tak mi się zdawało. Jednak się myliłam. Odsunął się ode mnie, złapał kubek i cisnął nim o ścianę, rozbił się na drobne kawałeczki.

- Harry.

Wyciągnęłam dłoń by zatrzymać go przed zdemolowaniem całego mieszkania, ale tylko strzepnął ją z ramienia. Wyszedł do pokoju obok i słyszeliśmy jego przekleństwa.

- Lydia, idź do niego.

- Dobrze.

Zebrałam się w sobie i weszłam do salonu. Stanęłam tuż obok niego, już się go nie bałam. Wsunęłam swoją dłoń w jego i splotłam nasze palce.

Does He Know?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz