Rozdział 1

4.2K 165 4
                                    

'Są dni dla których warto żyć i są chwile za które warto umrzeć.'

'Taaa..........pfff...............'

Musiałam chodzić do głupiej szkoły, w której już parę razy zostałam zawieszona. Otaczali mnie znienawidzeni przeze mnie ludzie, nauczyciele i uczniowie. Nie byłam najgorsza, ale nie byłam także kujonem. Jakoś mi szło. Siadłam w swojej ławce i zagłębiłam się w lekturze książki. Poczułam lekkie szturchanie w ramię, zignorowałam to całkowicie. Mój sąsiad jednak nie dawał za wygraną.  

- Hej. Księżniczko.  

Usłyszałam, za chrypnięty, ale mimo to piękny głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam przystojnego bruneta. Ciemne loki okalały jego twarz, byłby słodki, gdyby nie zaczesana do góry grzywka. Mój wzrok powędrował w dół i zatrzymał się na odsłoniętej piersi, na której widniał tatuaż jaskółek. Trochę niżej, przez jasną tkaninę bluzki, prześwitywał kontur motyla. 

- Oh.......- wyrwało mi się. 

- Też mi się podoba. 

Uśmiechnął się, ukazując mi słodkie dołeczki w policzkach. Jak ktoś mógł jednocześnie wyglądać tak miło i tak przerażająco? Chyba tylko on. Wyciągnął w moją stronę lewą rękę, na której było więcej tatuaży.

- Jestem Harry.

Wyciągnęłam dłoń, ale opuściłam ją w połowie drogi. Czy ja się nie przesłyszałam? Harry?

 - Harry Styles? - zapytałam lekko drżącym głosem. 

- Tak. Dlaczego? 

Spojrzałam na siedzącego przed nami blondyna. Był to jeden członek jego paczki, Niall chyba. Nigdy nie interesowałam się nimi, byli gorsi niż ja i nie chciałam z nimi zadzierać. Wolałam dożyć końca liceum. Wzięłam głęboki oddech, który nie pomógł mi zapanować nad sobą. Chłopak zacisnął dłonie w pięści i uderzył nimi o blat ławki, tym samym strasząc mnie.

- Hazz! - usłyszałam za plecami głos brata.

Chłopak wziął głęboki wdech i zaraz wypuścił powietrze. Przeniósł wzrok na mnie. 

- Wystraszyłem cię. - moje chwilowe milczenie uznał za zgodę. - Kurwa!! 

Uderzyłam go z całej siły w łokieć, jednak było na to za późno. Nauczyciel odwrócił się i  wskazał nas palcem, wszystkie spojrzenia były utkwione w naszej dwójce. 

- Styles i  panienka Payne, zostajecie po godzinach. 

- Ale ja..................... 

- Godzinę. 

- Kurwa!! 

- Dwie! Styles!

*****

Rozległ się dzwonek oznaczający koniec ostatnich lekcji, jednak ja musiałam iść do pracowni biologicznej. Przez niego stracę podwózkę do domu i dwie godziny wolnego. Pchnęłam mocno drzwi, tak że uderzyły z hukiem o ścianę. On już tam był, siedział na blacie stołu bawiąc się telefonem. Był tak seksowny. CO?! Nie wróć. Wcale tak nie myślę. 

- Hej słońce. Spokojnie. 

- To kurwa przez ciebie Styles!! 

Rozejrzałam się po klasie, byliśmy tylko my dwoje. Ten fakt zaczynał mnie przerażać. 

- Gdzie pan Willis? 

- Wyszedł. 

- Kiedy wróci? 

- No.... dość długo mu to zajmie. 

- Dlaczego? Co ty kombinujesz?!

- Ja? Nic. Ale twój brat i Lou się nim zajmą.

Podeszłam do ławki szybkim krokiem, stając pomiędzy jego nogami. Wycelowałam palec w jego pierś.

- Liama w to nie wciągaj. 

- Nawet jeśli był to jego pomysł? 

W tej chwili brakło mi argumentów. Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęłam. Jak to pomysł Liama? Przecież on był tym rozsądnym z naszego rodzeństwa. Nigdy by się z nimi nie zadawał, w przeciwieństwie do mnie. Na korytarzu rozległy się miarowe kroki, jednak nie zwróciliśmy na to uwagi. Byłam na niego wściekła. Usłyszałam jego chichot, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.

-To dwuznacznie wygląda.

Co? Opuściłam wzrok, natychmiast się rumieniąc. Zaczął śmiać się jeszcze bardziej. Nagle do sali wpadł Liam, a ja nie zdążyłam się odsunąć od Harrego. 

- Lydia? Co ty........ 

Jego oczy utkwione były w dłoniach Harrego zaciśniętych na moim prawym nadgarstku. Był zły, już to widziałam. Zaciskał usta w cienką linię, a jego dolna warga drżała jak zawsze. Oparłam wolną dłoń na piersi brata. 

- Harry, puść. Boli. 

Puścił moją rękę tak szybko, jakby bał się że samym dotykiem mnie krzywdzi. Liam pociągnął mnie za materiał bluzy, zrobił to zbyt gwałtownie więc potknęłam się o własne stopy. W ostatniej chwili złapał mnie za ramiona i postawił za plecami. Jego dłonie zacisnęły się w pięści, nadal zagryzał dolną wargę. Harry zsunął się z ławki i spojrzał na mnie ponad ramieniem Liama. 

- Wiesz. Chciałbym ją przelecieć. 

Otworzyłam usta ze zdziwienia. Miał tupet. Już chciałam coś mu powiedzieć, ale brat uderzył mnie w udo, bym trzymała język za zębami. Wiedział co się stanie. Zawsze gadałam za dużo, a jak byłam zła...... Lepiej o tym nie mówić. 

- Jestem ciekaw jakbyś zareagował, słysząc ją krzyczącą moje imię.

- Ty chuju! 

- Lydia! 

Liam posłał mi ostrzegawcze spojrzenie, zamilkłam. Harry był chamski, chyba tylko po to by zdenerwować Liama.  Co mu się udało. 

- Jesteś męską dziwką. Styles! 

Zakryłam usta dłonią, nie wierząc w to co mój brat powiedział. Cholera, Leeyum. Prawie zaczęłam się śmiać, było to tak nie możliwe. Harry zacisnął zęby, jego mięśnie się napięły. Jego postawa była gotowa do walki. Oboje byli podobnej wagi, dobrze umięśnieni, ale miałam wrażenie że Harry nie dałby rady wściekłemu Liamowi. Nawet ja się go bałam kiedy był taki zły. 

- Nie Liam! 

Opuścił pięść i cofnął się o krok, w tej samej chwili do sali wpadło dwóch chłopaków. Pierwszy, mulat z mnóstwem tatuaży na ciele, prawdopodobnie Zayn złapał Liama wpół i odciągnął od Harrego. Drugi, zawsze wesoły brunet najlepszy przyjaciel Harrego, Louis. Harry ignorując ich obu rzucił się z pięściami na Liama i Zayna, na szczęście Louis w porę zdążył złapać go w pasie i podnieść do góry. 

- Hazz. Nie uderzysz go. 

- Kurwa! Lou! Postaw mnie!! 

Chłopak zrobił to, ale najpierw odwrócił się tak by swoim ciałem ich rozdzielić. 

- Przestańcie. - zwróciłam się błagalnie do obu. 

- Nie!! 

Teraz to już byłam wkurzona. Mogli swoje sprawy załatwiać inaczej, albo chociaż w innym miejscu. 

- Przestańcie do cholery!!

Mój krzyk obił się echem od ścian, natychmiast przestali się szarpać i spojrzeli na mnie. Liam odepchnął od siebie Zayna, chwycił mnie a nadgarstek i pociągnął w stronę drzwi. 

- Ona nie będzie kolejną, twoją dziwką! 

- Liam. 

- Nie zbliżaj się więcej do niej.

 Odwrócił się do mnie i popchnął na korytarz. Wyszliśmy ze szkolnego budynku, by wsiąść do auta. 

- Nie chcę by cię skrzywdził. Wiem, że ty pod tą swoją skorupą jesteś delikatna. A on.......wprost przeciwnie.

Does He Know?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz