Postanowił się ubrać wygodnie. W końcu to obiad dwóch przyjaciół nie?
Założył różowy sweter, czarne obcisłe spodnie i swoje ukochane czarne vansy, które swoją drogą powinien wyrzucić i kupić sobie nowe , ale miał straszny sentyment do tych butów, ponieważ rok temu kupiła mu je jego zmarła już matka. Gdy doszedł na miejsce, Harr'ego jeszcze nie było, wiec Louis postanowił zapalić papierosa. Kiedy już go kończył usłyszał głęboki głos na sobą.
-Oj Lou, nie wolno palić.- po czym Harry wyjął papierosa z ust zdezorientowanego bruneta i wyrzucił do kosza.
-Zapraszam księżniczkę do restauracji-ujął dłoń Louisa i zaprowadził do środka.
Restauracja była bardzo ekskluzywna. Białe ściany, podwieszany sufit i żyrandolami droższymi niż jego dusza. Zostali zaprowadzenie do stolika po czym dostali menu i złożyli zamówienie. Harry wziął sobie krewetki z kawiorem, a Louis owoce morza.
-Kelner!-zawołał lokowaty-jeszcze białe wino poprosimy.-po czym odwrócił się i cmoknął do Louisa.Spędzili bardzo miło czas do pewnego momentu.
-Lou, bo wiesz kociaku. Podobasz mi się w sumie. Ładna twarz, piękna dupa. Czego chcieć więcej. Wiec jesteś moim chłopakiem.- i okej tego się Louis nie spodziewał. Wiedział ze Harry jest chamem, ale żeby posunąć się do czegoś takiego to już szczyt chamstwa. Louis wstał już miał wychodzić kiedy ktoś go złapał za nadgarstek.
-Gdzie ty idziesz, jeszcze nie skończyliśmy- syknął loczek.
-Przykro mi Harry, ale nie podobasz mi się i nie chce z tobą być. I nie chcesz tez być z chłopakiem, który ma mnie traktować jak chłopca od pieprzenia rozumiesz- nagle oczy Harr'ego stały się ciemne. Było widać w nich gniew i odrobine smutku. Harry złapał szatyna za szyje i przycisnął do ściany.
-Zapamiętaj sobie gówniarzu, ze jak czegoś chce to to dostaje. To jeszcze nie koniec.- puścił szatyna, założył kurtkę i powiedział tylko krótkie 'do zobaczenia w pracy' i wyszedł zostawiajac Louisa samego. Po chwili szatyn oprzytomniał i wybiegł z restauracji z płaczem. Nie obchodziło go gdzie biegnie. W pewnym momencie wpadł na kogoś przewracając się na ziemie. Uniósł głowę do góry i zauważył Nicka.
-Hej Louis, co się stało-pochylił się do niego i pomógł mu wstać, a niebieskooki przytulił się cicho płacząc i szlochając 'jestem do niczego'.
-Shhh, skarbie wcale nie. Jesteś piękny nie mów tak. Chodź pójdziemy do mnie.- po czym zaprowadził chłopaka do swojego mieszkania.Kiedy byli u Nicka, chłopak zrobił kakao dla nich i usiadł obok szatyna czekając aż ten się uspokoi. Kiedy to nastąpiło wysłuchał całej opowieści chłopaka po czym ponownie go przytulił i zaproponował zostanie na noc, po czym zasnęli z swoich ramionach.
*perspektywa Harr'ego*
Wyszedłem z tej restauracji rozzłoszczony. Sam nie wiedziałem czemu tak zrobiłem. Ten chłopak miał coś w sobie takiego ze nie byłem chociaż na chwile egoistycznym dupkiem. Prawda była taka, ze stałem się takim bachorem bo chciałem zwrócić uwagę rodziców i ten charakter pozostał mi do teraz. Postanowiłem wrócić tam i go przeprosić, ale kiedy wszedłem go już tam nie było. Za to zauważyłem jak ten mały krasnoludek biegnie i wpada na kogoś po czyn się przytulają. I wtedy coś we mnie pękło. To ja miałem być tym co trzyma te drobne ciałko. Nagle poczułem ciepła ciecz na swoim policzku i to były chyba łzy. Każdy mi zawsze opowiadał jakie to uczucie płakać, ale ja doświadczyłem tego co dopiero teraz. Pewnie jesteście ciekawi czemu teraz. Poznajcie Harr'ego Edwarda człowieka bez serca Stylesa. I wtedy wiedziałem, ze muszę o kiego zawalczyć i zacznę od jutra.Poszedłem do domu, umyłem się, przybrałem i poszedłem spać śniąc o tym małym człowieczku, który tak bardzo zasiadł mi w pamięci.
Nie podoba mi się ten rozdział. Ale oceniajcie jak wy go czujecie. Nie jest on chyba zbyt ciekawy, ale za jakieś 2-3 rozdziały będzie się działo mówię wam. Soł
Miłego dnia or nocy xx
CZYTASZ
This is not the end|| L.S [ZAWIESZONE]
FanfictionHarry to 27 letni szef jednej z największych firm w mieście. A Louis to jego nowy pracownik, który zrobi wszystko żeby nie stracić stanowiska. A ci jeśli tym razem to boss się zakocha? A ten drugi nie odwzajemni jego uczuć ? Do czego jest się w stan...