Rozdział 15

149 25 2
                                    

Louis obudził się z wyśmienitym humorem. Wstał z łóżka wykonał poranne czynności i udał się do pracy z uśmiechem wymalowanym na ustach.

Kiedy wszedł do budynku od razy poszedł do pana Styles'a, znaczy Harry'ego. Przed drzwiami zawahał się jak ma się przywitać "Dzień dobry panie Styles" czy "Hej Harry". Wybrał ta druga opcje, spędzili wczoraj miły dzień, a są przyjaciółmi wiec...

-Hej Harry- szatyn wszedł do pomieszczenia. Widział, ze Harry był zły i to bardzo. Bał się podejść bliżej, ale przełknął gule w gardle i stanął naprzeciwko jego biurka. Styles podniósł wzrok znad papierów. Jego oczy wyrażały jedynie złość, ale kiedy ujrzał Louis'a lekko się uśmiechnął, a w o oczach był błysk.

-Hej Lou- powiedział miękkim głosem Hazz- mógłbyś mi zrobić kawę najpierw, a później do mnie przyjdź do papieru, które masz wydrukować i mo je przynieś. Okej kochanie?

Louis na słowo 'kochanie' lekko się zarumienił i wyszedł z gabinetu po kawę dla szefa.

Automat nalał mu za dużo gorącej cieczy i musiał iść bardzo ostrożnie, żeby jej nie wylać, ale pech chciał, że akurat wtedy kiedy podawał ja Harry'emu kawa wylała się na spodnie kędzierzawego. Na szczęście kawa nie była bardzo gorąca bo po drodze trochę się ostudziła. Louis momentalnie zaczął go przepraszać biorąc chustkę i wycierając spodnie Harry'ego. Tamten jedynie się zaśmiał i pociągnął niebieskookiego na swoje kolana po czym zaczął go łaskotać.

-Prze-przestań proszę H-Hazz- śmiał się Louis próbując mu się wyrwać, ale nadaremno, bo loczek był od niego silniejszy. Harry go w końcu puścił dalej się śmiejąc i patrząc mu w oczy.

Louis poczynił te same kroki. Nagle przesunął się tak, że siedział na nim okrakiem i pocałował go od razu wpychając swój język do środka i ciągnąć włosy Styles'a. Zielonooki był zdezorientowany, ale później zamknął  oczy i złapał szatyna za biodra. Tamten zaczął rozpinać jego koszule śledząc zarys torsu mężczyzny. H nie był mu dłużny i zdjął jego marynarkę wraz z biała koszulką. H oderwał się od ust L i przyssał się do jego szyi tworząc malinki tu i ówdzie. Louis zaczął jęczeć i ciągnąc Harry'ego za loki i wbijać paznokcie w ramiona.

-Panie Styles, napisałem dla pana ten...- przerwało im otwieranie się drzwi. Natychmiastowo się od siebie oderwali, a Louis zszedł z kolan szefa. W drzwiach stał sam Nick, z buzia szeroko otwartą, a Louis jedynie chytrze się uśmiechnął zakładając swoje ubrania, które leżały na podłodze.

-Tak Nick, zostaw ni te papiery i wyjdź. Zadzwoń tylko do pani Irwin w sprawie jej sprawy sądowej- Harry machnął reka na Grimshawa, a tamten podał dokumenty i wyszedł z gabinetu. Louis szybko podszedł do H i pocałował go w usta, po czym zaczął kierować się do wyjścia, ale zatrzymał go głos H jak pierwszego dnia.

-Bądź gotów kochanie o 19. Przyjadę po ciebie i pójdziemy na randkę- mrugnął Harry i zabrał się za swoją prace uprzednio zapinając koszule. Louis uśmiechanal się i wyszedł. Już nie mógł się doczekać ten randki.

Czuł, że coś się wydarzy...

Jak się podoba rozdział? Jak myślicie coś się wydarzy czy nie? Czekam na kom i gwiazdki
Miłego dnia or nocy xx

This is not the end|| L.S [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz