Rozdział 11

8.4K 366 556
                                    


Zapraszam do czytania i nie zapomnijcie podzielić się swoją opinią na temat rozdziału/opowiadania! :)

~~~~~ ♛ ~~~~~

Louis obudził z uczuciem ciepła oraz bezpieczeństwa, uwięziony w mocnym uścisku. Czuł rozgrzane ciało Harry'ego za swoimi plecami.

Ramiona alfy były owinięte wokół niego. A ból w tyłku i szyi nie był jakąś wielką zapłatą. Próbował przypomnieć sobie poprzednią noc, będąc jeszcze zamroczonym przez sen, ale w końcu obrazy z wczoraj powróciły do niego.

To było okropne. Louis zaczął się wiercić, jednakże przez to poczuł wielką falę bólu w swojej pupie. Nie mógł nic poradzić na to, że zaczął krzyczeć, a Harry jęknął, zacieśniając uścisk wokół niego.

Louis nie zamierzał się już ruszyć, nie chciał czuć tego ponownie. Harry budził się powoli, ciągnąc Louisa na siebie. Louis krzyknął z bólu, znów Harry zmarszczył brwi. Przyciągnął drobnego księcia do siebie, po czym złożył pocałunek na jego włosach oraz czole. Louis trącił nosem obojczyki bruneta.

- Hej, kochanie – Harry powiedział sennym głosem. Szatyn mógł stwierdzić, że nie jest do końca świadomy. Następnie poczuł jak kutas Harry'ego twardnieje. Louis zebrał w sobie wszystkie siły, wciąż mając nadzieję, że to co wczoraj się zdarzyło już się nie powtórzy. Przynajmniej nie dziś rano, nie tak szybko. Harry westchnął, wciąż ocierając się o biodra Louisa. W końcu obudził się całkowicie, zatrzymując się, kiedy zauważył jak szatyn jest niemożliwie blisko niego.

- W porządku, skarbie? Przepraszam, byłem zbyt ostry. Przepraszam, kochanie – Harry szepnął.

- Jest...w porządku – Louis pisnął. Próbował nie pozwolić łzom wypłynąć. Był taki głupi; beznadziejny dla Harry'ego. Bezużyteczna omega. A ich pierwsza noc była koszmarem.- Przepraszam, nie byłem tym czego chciałeś. Wiem, że nie byłem dobry...- jego głos był zbyt zachrypnięty, by mógł kontynuować.

- Shhh – Harry mruknął naprzeciw jego czoła.- O czym ty mówisz? Byłeś idealny. Po prostu chcę byś to polubił.

Louis skulił się na to wspomnienie, jęcząc. Harry pieścił jego skórę, głaszcząc jego biodra, a następnie zjeżdżając w kierunku pupy. Ostrożnie ścisnął pośladki, aby chwilę później dotknąć jego dziurki. Louis wstrzymał swój oddech. Harry ledwie dotknął jego intymnego miejsca, które poprzedniej nocy zostało ujawnione.

- No dalej, weźmy kąpiel – burknął. Pociągnął za sznur koralików, a Louis usłyszał dźwięk dzwoniącego dzwonka w sąsiednim pokoju. Służąca przybiegła i Harry rozkazał jej przygotować wannę.

Louis wciąż trącał nosem skórę Harry'ego, nie patrząc na nic. Nie zamierzał się ruszyć. Chciał zostać tam i już nigdy się nie ruszać. Wypuścił szloch, który zebrał się w jego gardle. Był zraniony, zawstydzony, upokorzony.

Nie tylko nie wyszło mu z Harry'm, ale gorsze jest to, że jego brat był świadkiem tego wszystkiego. Zobaczył go nagiego i bezużytecznego.

Kilka minut później Harry rozplątał ich kończyny, pomagając Louis'owi wstać z łóżka. Nachylił się, wsuwając rękę pod kolana Louisa, unosząc go. Niósł go niczym pannę młodą do łazienki, gdzie delikatnie wsadził go do wanny.

Ciepła woda załagodziła ból omegi. Harry wykąpał go delikatną szmatką, klękając przy wannie. Mył go powoli, jakby chciał zapamiętać każdą część ciała. Wyczyścił go wszędzie, a gdy doszedł do jego penisa, Louis zarumienił się, znów dwie łzy spłynęły po czerwonych policzkach.

London is well worth a mass - Tłumaczenie. |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz