Rozdział 15, Część 2

7.9K 300 275
                                    


- Ale Harry! To... jest... to jest PRAWDA - w końcu krzyknął pomiędzy szlochami, które wstrząsały jego ciałem.

Harry nie ruszał się, po prostu patrzył z nieodczytaną ekspresją. Louis zaczął szeptać w totalnej histerii.

- Pocałowaliśmy się tylko raz, Harry. Obiecuję, pocałowaliśmy się tylko raz i nie potrafiłem, odepchnąłem go po sekundzie. Tak bardzo cię kocham Harry. Przepraszam. Nie wiem dlaczego. Ale bylem smutny i samotny, a ciebie tu nie było. I kocham cię, proszę, proszę, przepraszam...- kontynuował płakanie i błagania, ale Harry wciąż nic nie mówił, patrząc na niego i obserwując go tak jakby chciał zajrzeć do jego środka. Nie wyglądał na złego. Nie wyglądał na szczęśliwego. Nic. Był po prostu obojętny, uprzejmie zainteresowany.

- Przysięgam Harry, kocham cię tak bardzo. Wiem, że możesz mnie odrzucić, zrozumiałbym. Bylem okropny, ale naprawdę przepraszam. Proszę Harry, nie bądź zły...

Louis prosi cicho, nim nie przerywa mu głos Harry'ego.- Nie jestem zły Louis - szepnął. Był zrezygnowany, choć do tej pory wydawał się być daleko od takiego stanu, jakby ta strona ukrywała się za grubą ścianą, albo pod wodą.

Louis zaprzestał próśb w tym punkcie.- Ty... nie jesteś?- zapytał nieśmiało. Nie wiedział jak zareagować. Nie wiedział co robić.

Książę wziął długi oddech i wyjaśnił powoli.- Słuchaj Louis. Tak, jestem zły, oczywiście, że jestem zły. Jestem zły na sytuację. Jestem zły na siebie - odetchnął ciężko przed dalszym mówieniem. Louis był zszokowany.- To moja wina. Powinienem przyjechać tak szybko jak pojawiły się pierwsze pogłoski. Wtedy mógłbym je szybko uciszyć. Zdusić w zarodku. Ale walczyłem, a sprawy się pogorszyły. I zostawiłem cię tu samego, kompletnie samego bez żadnej pomocy. A my niedawno się zeszliśmy i masz trzynaście lat. Boże - westchnął, bliski płaczu.- I ten Aiden - wymówił to imię z takim wstrętem, że aż Louis skoczył.- Tak bardzo jak chcę go zabić, wybebeszyć gołymi rękami - zamknął oczy i westchnął.- On tu był, ja nie. I jestem mu wdzięczny, że nie byłeś sam - zakończył szeptem.

Louis rozpłakał się na dobre, całkowicie nie rozumiejąc tego, że Harry nie był zły. Harry wciąż go kochał i nawet sam się obwiniał o jego paskudne błędy. Zaczął łkać i ponownie przepraszać.- Harry, tak bardzo przepraszam. Harry, kocham cię, bardzo przepraszam, nie chciałem tego, proszę wybacz mi. Kocham cię, kocham cię.

Alfa podeszła i usiadła obok. Dotknął go powoli, ostrożnie.- Lou, Lou, posłuchaj mnie.- omega spojrzała w jego oczy, znów widziała delikatność i miłość. Harry w końcu przełamał się i Louis przytulił go z całych sił, jakby od tego zależało jego życie. Gniótł koszulę alfy przez kilka sekund, ale Harry o to nie dbał i przytulił go mocniej.- Wybaczyłem ci - szepnął w jego włosy, całując czubek głowy. Cofnął się i spojrzał na rozhisteryzowaną omegę.- Mam nadzieję, że ty mi wybaczysz - dodał na co Louis potrząsnął głową.

- Nie, Harry, Harry, nie mam ci czego wybaczać. Jestem taką złą, złą omegą. Jesteś idealny. Kocham cię - to nie miało żadnego sensu, po prostu mamrotał przez łzy.

W końcu usnął, zmęczony przez szokujące wieści i spadający ciężar z poprzednich tygodni. Harry kołysał go tam i powrotem, trzymając mocno w ramionach, zanim zaniósł go do ich sypialni, kładąc na wielkim łóżku. Louis spał cały dzień i całą noc jakby cała ta sytuacja uderzyła go w głowę.

~~~~~ ♛ ~~~~~

Louis obudził się następnego ranka, opleciony stanowczym uchwytem alfy. Musiał przypomnieć sobie kilka chwil z ostatnich dni. Nie mógł uwierzyć, że Harry tak łatwo mu wybaczył. Nie mógł uwierzyć w to jak Harry był idealny i jak bardzo go kochał. Przybliżył się do niego, trącając nosem obojczyki. Brunet jęknął łagodnie w jasne, puszyste włosy.

London is well worth a mass - Tłumaczenie. |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz