Rozdział 8

209 15 12
                                    

Raven POV

Dosyć szybko dotarliśmy na miejsce. Sprawnie podłączyliśmy samochody pod Perłę. Jedno mnie zaskoczyło, Kai nie zaczynał kłótni, ani nie prowokował do nich. Nawet zaczął być miły w stosunku do mnie. To jest dziwne i czymś mi tu śmierdzi... Wsiedliśmy do aut.

~ Vex nie pozwól mi zasnąć, a jak zacznie mi lecieć krew z nosa to ugryź lub podrap kogoś byle nie karoserię.

~ Gryźć, zgoda - merdał energicznie ogonem.

Rozłożyłam się na ostatnim fotelu w siedmioosobowym aucie. Niestety Kai usiadł za kółkiem Dodge'a, jak go zarysuje to zabiję. Nie ma, że nie.

- Cole max pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, jak Vex zacznie szaleć to kończymy na dziś.

- Dlaczego? - Spytał blondyn.

- Bo tak... - Lloyd skarcił mnie wzrokiem. - Ech... Bo mogę tego nie przeżyć. Pasuję? - Odpowiedziałam w miarę ukrywając swój strach.

- Tak - Zastanowił się chwilę. - Czekaj co?!

- No to. Możemy ruszać? - Powiedziałam od nie chcenia zamykając oczy.

- Pierw wyjaśnisz mi o co ci chodzi, bo nie mam zamiaru ryzykować twojego życia - chłopak usiadł na fotelu obok.

- Każde nad używanie mocy skutkuję chwilowym osłabieniem organizmu i jego samookaleczeniu. Poważne staję się to, gdy stracę przytomność podczas używania mocy. Wtedy mózg tak z automatu spowalnia proces leczenia ran wewnętrznych. Powiedzmy jestem taką tykającą bombą, którą może przesadzić z mocą i zginie. Możemy już zaczynać? Chce mieć to już za sobą.

 Możemy już zaczynać? Chce mieć to już za sobą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lloyd POV

Nie wiem co mam o tym myśleć. Szatynka opadła na fotel ze znudzoną miną.

- Lloyd. Ruszamy? - Spytała dziewczyna.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Powiedziałem lekko przerażony.

- Tak - burknęła.

Dałem znak Cole'owi by ruszył. Pierwsze metry poszły gładko, potem Raven zaczęła skręcać się z bólu, chodź chciała ukryć ten fakt to jej nie udawało się to. Wziąłem dłoń szatynki i zacząłem ją wspierać duchowo. Było mi przykro, że przez nas musi cierpieć i to na własne życzenie. Dojechaliśmy do domu dziewczyny w ciągu ośmiu godzin, wliczając w to trzy przerwy na odpoczynek. Gdy mieliśmy zasiąść do kolacji, Raven usiadła na kanapę po chwili zasypiając. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie. Ja z chłopakami i Nya'ą oraz Vex'em zjedliśmy kolację przyrządzoną przez Zane'a, która była jak zawsze wyśmienita.

Chwilę pogadaliśmy i poszliśmy spać. Znaczy najpierw zaniosłem śpiącą dziewczynę do jej pokoju. Ja jakoś nie mogłem zasnąć, pewnie dlatego, że martwiłem się o Raven... Koło piątej skończyłem zwiedzać okolicę, oczywiście zachowując ostrożność. Towarzyszył mi Vex, szkoda, że nie mogę z nim rozmawiać. Od czasu do czasu ganialiśmy się jak głupki. Przynajmniej niczym się nie martwiłem. Włączyłem swojego laptopa, którego miałem w swoim pokoju na Perle i zacząłem grać w zabijanki, słuchając przy tym muzyki. Oczywiście wcześniej zrobiłem sobie gorącą czekoladę (schowałem ostanie opakowanie by nikt mi jej nie wykradł), bez której nie mogę się obejść.

"Mały" Problem ~ L NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz