Rozdział 25

90 7 13
                                    


Raven POV

Obudziłam się wypoczęta i w dobrym humorze. Powoli wstałam z łóżka, o dziwo brzuch prawie wcale mnie nie bolał. Przebrałam się w spodenki i koszulę Kai'a tylko dlatego, że nie założę reszty bluzek, które wybrał mi szatyn. Ruszyłam do kuchni, idealnie się wstrzeliłam w śniadanie. Chyba śniadanie... Przywitałam się i usiadłam pomiędzy Lloyd'em a Jay'em, który unikał wzroku Jeża. Pokłócili się czy co? Później zapytam, jeśli nie zapomnę. Nie wtrącałam się do rozmów, rozkoszowałam się przepyszną sałatką z ryżem i kurczakiem. O dziwo zjadłam trzy tury tej sałatki, co i tak było najmniejszą porcją tego pysznego jedzonka. Najadłam się do syta co jest rzadkością, bo sama z własnej woli tyle zjadłam.

Tuż przed obiadem mają zacząć atak na Tarrak'a, czyli posiłek będę jeść sama o ile coś zjem. Ech... Nie myśleć o tym. Po śniadaniu poszłam posiedzieć nad małym wodospadem z nadzieją, że znowu nie wyląduję w wodzie. Vex położył się tam gdzie zwykle czyli w blasku wschodzącego słońca. Jeszcze chwila i nie będę musiała się niczym martwić oraz będę mogła wrócić do mojego kochanego łóżka. Po mimo wczorajszego dużego dołka, jestem dziś szczęśliwa. Może to dzięki Kai'owi i jego bajkom? Albo temu, że mi zaimponował? Kocham tego głupka i jego opiekuńczość. Usłyszałam jak ktoś obok mnie usiadł, zignorowałam to. Po chwili ktoś przytulił się do mnie.

- Nie wystraszyłem cię tym razem. Jestem z ciebie dumny chudzino moja.

- Posiedzisz ze mną, aż do obiadu? - Rozprostowałam nogi.

- Jasne skarbie, właśnie po to tu przyszedłem - uśmiechnął się do mnie.

Obróciłam się i położyła się tak, że miałam głowę na kroczu chłopaka.

- Nie komentuj zboku - sapnęłam spoglądając w chmury.

- Nie miałem takiego zamiaru. Dlaczego ciągle tu przesiadujesz? - Zaczął bawić się moimi włosami.

- Odpręża mnie to miejsce, a po za tym mogę dać nura w wodę i mnie nie złapiesz.

- Jest płytkie i tej wody się nie boję, więc dogoniłbym cię.

- Zobaczymy - mruknęłam.

- Ej, tylko nie wskakuj teraz do wody - złapał mnie za głowę i pocałował.

- Nie chce mi się, wolę leżeć na tobie, póki jeszcze mam czas -powiedziałam nieobecna.

- Raven wrócę, nie musisz się martwić. Nic mi się nie stanie, zawsze elegancko i gustownie sprintem opuścić tamto miejsce.

- Głupek, po prostu idiota - uśmiechnęłam się szeroko.

- Oj, bo się obrażę - wydął policzki.

- I tak tego nie zrobisz - wystawiłam mu język.

- Tego nie, ale mogę coś innego przeskrobać - uśmiechnął się znacząco.

Nie chciałam kontynuować tej dyskusji. Zapadła między nami cisza, zbok jeden. Ech... Jest tyle rzeczy, które mogą zjebać się w jednym momencie. Przygryzłam lekko wargę.

- Co jeśli po tym dzisiejszym popsuje się między nami?

- Kiedy zrozumiesz, że nie opuszczę cię - westchnął. - Zbyt mocno cię kocham i to się nie zmieni choćby nie wiem co. Może i czasem się posprzeczamy, ale przecież zawsze potem przepraszamy siebie nawzajem to świadczy o tym, że nie chcemy, abyśmy się rozstali. Będę to za każdym razem powtarzał, gdy masz jakieś wątpliwości. Kocham cię nad życie i nie po to odzyskałem ciebie, aby zaraz stracić taką piękną dziewczynę jak ty. Nie liczy się to czy jesteś opętana czy nie, moje serce należy tylko do ciebie. Będę walczył o ten związek, o twoje względy i tylko twoje. Czasem odpuszczę, ale tylko dlatego, żeby nie sprawić ci większych przykrości przez moje słowa. To jedyny wyjątek. Rozumiesz?

"Mały" Problem ~ L NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz