Rozdział 16

148 13 4
                                    

Raven POV

Kolejne dni mijały tak samo, nie przespałam kilku nocy, zwyczajnie bałam się zasnąć. Kai przychodzi do mnie po kryjomu lub gdy wypada warta Lloyd'a, który przymyka oko na nasze spotkania. Było fajnie do czasu... Nie wiem ani jak, w ogóle nie pamiętam tego... Pokłóciłam się z Kai'em znowu... Blondyn był świadkiem tej sprzeczki, nigdy nie widział tak wkurwionego i jednocześnie smutnego Jeża...

Szatyn wie o tym, że czasem tracę kontrolę nad ciałem i nad tym co mówię, ale nie chciał mi wierzyć dzięki Cole'owi... Nawet Nya nie mogła go przekonać do prawdy, bo dupek Cole wraz z mniejszym dupkiem Jay'em coś mu naopowiadali. A po za tym czemu te dwa homosie nie powiedzą prawdy!? Przecież dobrze widać, że kręcą ze sobą.

Ostatnio mało jem, bym przestała jeść, ale Lloyd mnie z tym pilnuje. Nie mam apetytu przez ostatniego ducha, który pojawił się właśnie, gdy jadłam... Dreszcz przeszedł przez moje ciało... Nigdy więcej... Po za tym Vex gdzieś zniknął, znowu. Jak to fałszywy alarm to wykastruję go. Chyba zaraz się porzygam. Nie dobra wstrzymam się. Zresztą i tak nie mam czym zwracać.

Wstałam z pryczy, pewnie zaraz przyjdzie Lloyd z zamiarem wysłania mnie pod prysznic. Mógłby już sobie odpuścić to całe niańczenie mnie, nie ma to już sensu. Tylko czekam aż wysadzą mnie w Kryptarium. Ech... Dlaczego akurat mi się to zdarzyło? Jakby nie mogło na kogoś innego paść. Rozciągnęłam się i podeszłam do kraty. Tak właściwie co ja robię ze swoim życiem? Czekaj to już nie jest życie... Spieprzyłam, zawaliłam, mogło być inaczej, mogło, a nie jest... Dlaczego jestem taką ułomną osobą? Ech... Lloyd wszedł do pomieszczenia smutno uśmiechając się po czym otworzył moją cele.

- Tak, wiem. Bez żadnych numerów - mruknęłam.

- Mam też w miarę dobrą wiadomość. Spędzisz cały dzień z Kai'em.

- I to ta dobra wiadomość? - Westchnęłam stając przed drzwiami od łazienki.

- No tak, bo będziesz w swoim domu przez ten cały czas - uśmiechnął się szeroko.

- Co!? - Zdziwiłam się po czym zaczęłam podskakiwać ze szczęścia.

- Im szybciej się ogarniesz tym szybciej wrócisz do domu. - Przytuliłam blondyna.

- To był twój pomysł?

- Nie, Jay'a. Nie pytaj tylko leć się myć.

- Okey - uśmiechnęłam się.

Dostałam mega kopa energetycznego i w ciągu kilku byłam gotowa na wrócenie do mojego królestwa. Od eskortował mnie Lloyd i wraz z nim weszłam do ciepłego domu i chwilę z blondynem poczekałam na Kai'a. Nie odzywałam się do szatyna, nie czułam takiej potrzeby. Leżałam pięknie rozwalona na kanapie przed telewizorem oglądając jakieś mało istotne programy. Cieszyłam się jak głupia z takiego czegoś. Małe a taką radość sprawia. Po chwili przyszedł Kai i to usiadł specjalnie za blisko.

- Czego chcesz? - Sapnęłam zła.

- Pogadać - spojrzał w moje błękitne oczy.

- Niby o czym? - Przewróciłam oczami.

- O tobie, o nas...

- Odpuść sobie, to nic ci nie da. Znów ci wygarnąć? - Odparłam od niechcenia.

- Raven, przestań. Proszę, powiedz mi samą prawdę, dlaczego tak mnie traktujesz - powiedział ostro, ale jednak łagodnie.

- Nie - warknęłam.

- Proszę...

- Nie!

- Raven, błagam cię. Powiedz mi - powiedział smutno.

"Mały" Problem ~ L NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz