Raven POV
Jestem strasznie szczęśliwa. Koniec kłopotów z Tarrak'iem, wracam do swojego domu wraz z Kai'em. Cole już nie uważa mnie za wroga, Vex lepiej się czuję, ja normalnie sypiam i jem. Nya wraz z Jay'em oficjalnie są parą, choć jej brat zdecydowanie jest przeciwny temu, to nie może nic im zrobić chyba, że chce oberwać ode mnie. Dwa tygodnie tyle zmieniły, nie mogę uwierzyć, że wszystko się układa. Teraz czekam na Kai'a i nasze walizki. Jak znów zacznie marudzić o tej słodkiej bliźnie, którą ma na policzku to chyba go zatłukę. Ciągle uważa, że to tylko szpeci jego piękną twarz. O wilku mowa. Wpakował bagaże na tył Dodge'a, a Vex położył się na siedzeniach i stanął obok mnie opierając się o samochód.
- Jesteś pewna, że chcesz prowadzić?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.
- Nie dasz się przekonać?
- Nie, wsiadaj nie będzie tak źle.
- Dobrze wiesz, że wolałbym, abyś odpoczywała.
- Nic mi nie jest, nawet się nie wykłócaj, bo zostaniesz i będziesz trenował jak reszta.
- Wredota - burknął pod nosem.
- Słyszałam, pakuj swój seksowny tyłek do auta, albo jadę bez ciebie.
- Już, już.
Wsiadł na miejscu pasażera, po chwili i ja usiadłam na swoim miejscu. Chciałam ruszyć, ale ręka szatyna wylądowała na moim kolanie, spojrzał mi prosto w oczy poczym namiętnie pocałował. Powtórzyliśmy tę czynność kilka razy pragnąc coraz więcej.
- Nie przesadzasz?
- Skądże - posłał mi szeroki uśmiech.
- Głupek - westchnęłam.
- Czyli wypróbujemy każdy kąt twojego domu? Idealnie.
- Zbok - przewróciłam oczami.
Przekręciłam kluczyk i ruszyłam w drogę. Dlaczego wpadł mi ten pomysł do głowy? Mogłam jeszcze spać, Kai miałby trening i nie musiałabym słuchać jego dwuznacznych wywodów. Ale wracam na swoje, do siebie i wygodnego łóżka. Chyba od razu po powrocie uwale się i będę spać, milusio, a co szatyn będzie wtedy robił to już nie moja sprawa. Przynajmniej dopóki nie spali mi domu. W samochodzie siedział dziwnie cicho, znaczy nie przeszkadzało mi to, ale ani razu nie wspomniał o bliźnie. Podróż wcale mi się nie dłużyła. Staliśmy już przed moim domem, szukałam dobrych kilka minut kluczy by okazało się, że drzwi były otwarte. Coś jest nie tak. Powoli otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się wielki syf, jakby tajfun przeszedł przez pomieszczenie. W każdym pokoju to samo, przeszukałam wszystko i chyba nic nie zginęło. A miałam iść spać...
- Kto ostatni wychodził? - Westchnęłam siadając na kanapie.
- Nie mam zielonego pojęcia, pomogę ci posprzątać, szybko minie, a potem - uśmiechnął się znacząco.
- Zboku! - Walnęłam go w żebra.
- Przestań mnie bić. - Chłopak złapał mnie za ręce i przytrzymał je za moją głową, a sam usiadł na mnie. - Mogłabyś przestać albo przynajmniej nie bić tak mocno? To boli wbrew pozorom.
- Dobrze, ale dopiero jak zaczniesz hamować swoje zapędy seksualne.
- To już lepiej mnie bij - uśmiechnął się zadziornie. - Później się odegram skarbie - cmoknął mnie w policzek.
Zwaliłam chłopaka z siebie i w miarę ogarnęłam pokoje. Po mimo wielkiego bałaganu nawet szybko poszło. Pewnie to kawał Jay'a, zatłukę go kiedyś. Póki co to będę ignorować jego zachowanie, jakby nie mógł Kai'owi robić durnych żartów, przecież to na nim chce się odegrać. Kiedyś się pogodzą, miejmy nadzieję, że nie zaczną skakać sobie do gardeł. Nawet nie wiem dlaczego ci dwaj tak na siebie reagują. Szatyn zrobił kolację, ja włączyłam film i tak spędziliśmy wieczór. Rozmawialiśmy o wszystkimi o niczym, podziękowałam mu za te vlogi, które nagrywał oraz, że niesamowicie się cieszę, że pójdziemy do kina. . Nadal nie chciał mi powiedzieć dlaczego zaczął je nagrywać ani tego kiedy telefon mi kradnie. Dosyć szybko zaczęły mi się kleić oczy i zasnęłam wtulona w Kai'a.
??? POV
Bawiłem się sztyletem, którego ostrze połyskiwało się raz na złoto a raz na czerwono, na ruinach mojego domu. Wykonany ze specjalnych metali tak, aby rana bardziej krwawiła i gorzej się leczyła, idealnie wyważony, tylko najlepsi kowale znający się na magicznych aspektach pewnych rud żelaza. Ech... Niepotrzebnie poszedłem po ten przeklęty sztylet, bym mu pomógł, a tak patrzę na tę kupę gruzu i nie wiem co mam robić. Musiałbym otworzyć wydarzenia, które się tu wydarzyły. Nienawidzę tego robić. Zdjąłem rękawiczkę i dotknąłem jednego kawałka ściany odtwarzając to co się tutaj wydarzyło. Przed oczami przeleciały mi urywki walki, oni... Zabrali go. No rzesz! Dlaczego oni to zrobili?! Złapałem się na głowę i padłem na kolana. Co ja teraz zrobię? Oni... Pożałują tego. Wstałem z kolan i otrzepałem się z pyłu. Ruszyłem szybkim krokiem do swojego dawnego mieszkanie. Zapłacą mi za to.
Siemaneczko :D Ktoś się spodziewał? :> Wyrobiłam się w tym roku :D zajebiste uczucie ^^
Zapraszam do komentowania, wymyślania teorii spiskowych i co byście chcieli w drugiej części o ile ją napiszę :"D JEŚLI będzie wam zależało to postarałabym się wstawić prolog i możliwe, że pierwszy rozdział do lutego :D Do zoba ^^
CZYTASZ
"Mały" Problem ~ L N
AdventureRaven to osoba posiadająca dar magii, nie jedno już przeżyła. Niska, wysportowana dziewczyna, która potrafi skopać tyłek każdemu, kto prosi się o porządny łomot. Ma czarne włosy z rudymi pasemkami, które ma od urodzenia. Jej dotychczasowe spokojne ż...