Lekcje wreszcie dobiegły końca. Yoongi wrócił do domu wyjątkowo przed czasem ze względu na zmiany w planie.
Atmosfera w mieszkaniu trochę zmieniła się od tej, którą zastał przed wyjściem. Było w nim nadwzyczaj spokojnie i przyjemnie. W powietrzu było czuć zapach znajomych mu kwiatów. Spojrzał na kredens stojący zaraz przy wejściu. Stał na nim dawno zapomniany wazon, w którym umieszczony był bukiet cudownie pachnących, czerwonych róż. Otworzył szeroko oczy, upuszczając przy tym plecak, który z trzaskiem wylądował na podłodze. Rzucił się w kierunku salonu, który był już oblegany przez jego matkę oraz nieznanego mu wcześniej mężczyznę.
Min przeszedł przez próg drzwi i szybko znalazł się w dużym, nowo urządzonym pomieszczeniu. Przywarł plecami do ściany i wpatrywał się zszokowany na nieznaną mu osobę.
- Yoongi, co ty tak wcześnie? – spytała kobieta.
- Mamo... Kim jest ten pan? – zapytał drżącym głosem.
Kobieta trochę zaskoczona zbyt wczesnym przybyciem syna pokręciła kilkukrotnie głową uśmichając się nieporadnie i rzuciła mu ostre spojrzenie.
- Synu... to jest...
- Powiedz błagam, że kolega z pracy.
Mężczyzna w średnim wieku spojrzał się na niego pytająco, a potem odwrócił głowę w stronę kobiety, która w tym momencie pochyliła głowę i oblizała usta zastanawiając się, jak powinna ubrać w słowa swoją ważną wypowiedź.
- Nie mówiłaś mu jeszcze?
Pokręciła głową, po czym jeszcze raz skierowała wzrok na swojego jedynego syna.
- Yoongi, to jest Park JiKyung. On jest moim... narzeczonym – wymusiła uśmiech i kontynuuowała – Za miesiąc bierzemy ślub. Nie musisz go traktować jak ojca, bo wiem, że nikt ci go nigdy nie zastąpi, ale byłoby miło, gdybyś go jakoś zaakceptował.
Blondyn otworzył szeroko usta niedowierzając słowom własnej matki. Wiedział, że nie mógł uronić ani jednej łzy, chociaż bardzo chciał to zrobić, żeby pokazać, jak się czuł. Wpatrywał się przerażony w oczy obcego mężczyny. Zamiast uciec, dalej stał w tym samym miejscu, zastanawiając się nad tym, co powinien powiedzieć.
- Mam go zaakceptować? Jest już twoim narzeczonym, a ja nawet o tym nie wiem? Parę lat temu straciłem ojca, a teraz zastępujesz mi go kimś innym. To jest jakieś nienormalne!
- Yoongi, proszę! – jęknęła zrozpaczona kobieta. – Daj mu szansę, to wspaniały człowiek! Pomógł mi się pozbierać z tego żalu po tamtej stracie i szczerze go kocham. Zrozum to.
- Nie! – ryknął, po czym wybiegł z salonu, uciekając do swojego pokoju, znajdującego się na drugim piętrze.
A kobieta i tak nie powiedziała mu jeszcze wszystkiego.
- Yoongi, otwórz drzwi!
- Nie! – warknął i z powrotem włożył do ucha słuchawki, słuchając dobrze znanego mu kawałka, rozkładając się leniwie na łóżku.
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
- Już mi to mówiłaś.
- Ale nie powiedziałam ci czegoś jeszcze.
Zirytowany ponownie ściągnął z uszu słuchawki i skierował się w stronę drzwi, powoli przekręcając klucz znajdujący się w zamku. Wpuścił do pokoju zapłakaną rodzicielką, która usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach, próbując się jakoś uspokoić.
- Płakałaś? – zapytał blondyn, siadając się obok niej.
- Wiem, że powiedziałam ci to w nieodpowiednim momencie...
- Dobra, mów o co chodzi.
Starła z twarzy wylane wcześniej łzy i spojrzała na swojego syna, biorąc w dłonie te jego, delikatnie je głaszcząc.
- Bo widzisz... Park JiKyung ma syna, który jest w twoim wieku.
Przekręcił głowę wpatrując się w nią pytająco.
- To jakiś żart.
- Ma na imię Jimin. W jego życiu pojawił się wcześniej mężczyna, w którym zakochała się jego matka. Pięć lat temu rozwiedli się po tym, jak okazało się, że była z nim w ciąży. Wyobraź sobie, że Jimin od tego czasu nigdy jej nie widział i co musiał przeżywać JiKyung.
- Czyli mam z nim mieszkać pod jednym dachem?
- Wiem, że taki przyszywany brat mógłby być dla ciebie niemiłym zaskoczeniem, ale widziałam go już parę razy na oczy i to naprawdę cudowny chłopak! Kulturalny, serdeczny i miły. Myślę, że zaprzyjaźnicie się.
- To jakaś paranoja! – wrzasnął łapiąc się za głowę – I jeszcze do tego on wiedział już o wszystkim przede mną?!
- Nawet jeśli nie polubicie się, to za rok przecież oboje kończycie szkołę. Wasze drogi się rozejdą, o ile pójdziesz na studia, wynajmiesz sobie mieszkanie i znajdziesz jakąś pracę.
- Nie o to chodzi. Wciskasz mi w życie jakiegoś obcego faceta i jego syna, a mnie w ogóle masz już w dupie! Obchodzi cię w ogóle moje zdanie?!
- Yoongi...
- Powiedz jeszcze, że się do nich wprowadzimy.
Spuściła głowę, co było dla niego jasnym sygnałem.
- Czy ciebie do reszty popie... - ugryzł się w język. Wiedział, że nie powinien tak mówić do swojej matki.
- Nie będziemy się na siłę cisnąć w małym mieszkanku. Oni mieszkają w bogatszej dzielnicy domków jednorodzinnych, więc tam byłoby więcej miejsca. Mielibyście oddzielne pokoje.
Wyrwał dłonie z rąk swojej matki i podniósł się z łóżka piorunując ją wzrokiem.
- Daj mi już spokój i wyjdź – wskazał na drzwi.
- Powiem ci jeszcze jedno.
- Streszczaj się.
- Obiecałam JiKyungowi, że odwiedzimy go jutro, więc będziesz mógł poznać Jimina.
Już miał ochotę na nią nakrzyczeć, używając przy tym najgorszych słów, które przyszły mu do głowy, ale powstrzymał się. Wziął głęboki oddech i odwrócił się na pięcie, po czym wyszedł z pokoju zatrzaskując drzwi.
-------------------------------------
Wiem, że na razie na to nie wygląda, ale to fluff. No może trochę angst. Zresztą zobaczycie w kolejnych rozdziałach.
Już miałam zamiar opublikować jakieś angsty, ale stwierdziłam , że za dużo tego na wattpadzie i nie będę ludziom depresji robić.
Przepraszam za potraktowanie was po chamsku z poprzednim ff, ale jakoś straciłam ochotę na pisanie i tak jakoś wyszło... Mam nadzieję, że z tym będzie inaczej.

CZYTASZ
Are You Mad? | yoonmin
Fanfiction[Porzucone] 18-letni Min Yoongi z dnia na dzień dowiaduje się o ślubie swojej matki z obcym mu mężczyzną. Okazuje się również, że ma on syna, z którym już niedługo przyjdzie mu mieszkać. Min nie potrafi zaakceptować ani Jimina, ani jego ,,nienormaln...