Z idiotami w jednym pokoju

1.1K 163 69
                                    

Min usiadł posłusznie na podłodze wiedząc, że nie powinien tak uciekać, bo jeszcze wyjdzie na idiotę, a wolał, żeby Jimin go za takiego nie uważał.

Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę, powodując u niego tym samym onieśmielenie. Blondyn spłonął rumieńcem i pokiwał głową wpatrując się w jedyną znaną sobie w tym gronie osobę, która w tym momencie zażarcie rozmawiała z resztą nieznajomych. Min miał nadzieję, że rudowłosy przedstawi go całej reszcie, ale jak widać mylił się. Odchrząknął więc, aby zwrócić na siebie uwagę. Nastała cisza, którą po chwili postanowił przerwać.

- Jimin, jakby to powiedzieć...

- A właśnie! Nie przedstawiłem cię jeszcze.

- Brawo idioto.

- Uwaga, uwaga! Tak się składa, że mamy nowego gościa – zawołał radośnie, obejmując wzrokiem wszystkich dookoła siebie. – Przedstawiam wam mojego przyszłego brata – Min Yoongiego!

W tym momencie Min żałował, że nie pokazał swojej reakcji, tak jak to ma miejsce na filmach. Z wielką chęcią upiłby pół szklanki wody i wypluł jej zawartość na wszystkich dookoła, krzycząc przy tym ,,że co?!'', ale w życiu nie ma tak łatwo. Zamiast tego załamał się i uderzył z otwartej dłoni w twarz, przy okazji dając kuksańca Jiminowi, na co ten syknął z bólu.

- Ooo, będziesz miał braciszka! Tylko taki trochę duży już jest – parsknął któryś z chłopaków.

- Błagam, nie – jęczał blondyn nawet nie próbując otwierać oczu.

- Ale zaraz... Jak to brata?

- Normalnie. Nasi rodzice... - nie skończył, bo jego usta zostały zablokowane przez dłoń Mina, który postanowił zdobyć się na uciszenie rudowłosego.

- Tak jak już Jimin powiedział - jestem Min Yoongi, a wy? – zapytał z wymuszonym uśmiechem, jeszcze bardziej przyciskając usta Parka, który najwyraźniej zdążył się już poddać i przestał go ciągąć za rękę.

- Kim Taehyung – rzekł brunet uśmiechając się szeroko, zadziwiając blondyna swoim niskim głosem niepasującym do jego słodkiego wyglądu oraz dziwnym, kwadratowym uśmiechem. – Ale mówią na mnie TaeTae, albo kosmita – wzruszył ramionami.

- Kim SeokJin.

- Nasza mamusia! – krzyknął Taehyung, klaszcząc radośnie.

- Bardzo śmieszne – rzucił Kim, uśmiechając się pobłażliwie.

- A kto nam ostatnio przygotował żarcie na piknik i imprezę? Kto się o nas tak troszczy i kto jest najstarszy? I kto nam sprzątnął chacjendę po naszej ostatniej balandze? - odezwał się chłopak z twarzy przypominającej Yoongiemu konia.

- Przecież to ty nam ją wysprzątałeś.

- W sumie... - mruknął i zamilkł, nadal się szczerząc.

- Nawet zęby ma jak koń – pomyślał blondyn.

- A ja jestem Kim Namjoon. Miło mi.

- Nasz kochany brzydal i nieudacznik! – parsknął Taehyung, znowu zanosząc się śmiechem i turlając po ziemi.

- Ej, nie jestem aż tak brzydki!

- I tak wszyscy cię kochamy. Jesteś w końcu najmądrzejszy – dopowiedział brunet.

- Wśród was na pewno.

Yoongi pokręcił głową z politowaniem, myśląc tylko o tym, z jakimi idiotami przyszło mu się zakolegować i spojrzał na czarnowłosego chłopaka, który wydawał mu się najmłodszy z całej ich szóstki i zarazem najnormalniejszy. Przez cały czas uśmiechał się tylko obserwując zachowanie całej reszty. Jak na razie Yoongiemu wydawał się być w porządku, co było dla niego dobrym znakiem. Skinął głową w jego stronę, na co ten drgnął i odchrząknął.

- Jeon Jungkook.

- Tylko tyle? – zapytał chłopak z końską twarzą, unosząc brwi.

Uśmiechnął się tylko i rzucił spojrzenie chłopakowi, który właśnie zdał sobie sprawę, że jako jedyny się jeszcze nie przedstawił.

- A jestem Jung Hoseok! – zawołał. – Poza tym puść moją kruszynkę.

- Słucham? – spytał zdezorientowany Min, kiedy zrozumiał, że to było do niego.

- Zostaw go, Jiminnie jest mój! – zawył.

Blondyn nie wiedząc dokładnie, o co tamtemu chodziło, zdjął dłoń z ust Jimina, na co tamtem wciągnął głęboki oddech i zakaszlał kilkakrotnie.

- Dzięki Hobi, bo już myślałem, że zaraz zejdę – zachichotał.

Hoseok rzucił się na Parka i uściskał go mocno, jęcząc przeciągle, co jeszcze bardziej utwierdziło Yoongiego w przekonaniu, że wszyscy w tym gronie byli jacyś nienormalni, a tym bardziej ta dwójka.

- Czy wy...? - zaczął Yoongi.

Po skończonych przytulasach chłopacy odsunęli się od siebie i posłali sobie wymowne spojrzenie. Hoseok odwrócił głowę w stronę Mina i odpowiedział już na spokojnie:

- Tak! Jimin to moja najukochańsza miłość i nikt mi jej nigdy nie zabierze, prawda Chim Chim?

- Nie mów tak do mnie – upomniał go rudowłosy, po czym wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim zrobiła to cała wesoła gromadka, która wyglądała w tym momencie jak niespełna rozumu. Min spoglądał na to towarzystwo z dystansem, bo wiedział, że będzie go od tego momentu czekało życie pełne wyrzeczeń i ograniczeń. Drugą opcją była samotność, ale wiedział, że to za proste rozwiązanie.

- A co z... grą? – zapytał unosząc brwi.

- A właśnie, butelka! – zawołał Jimin i podniósł się do siadu, gotowy do gry.

Blondyn jeszcze raz uderzył się w czoło, ale tym razem zabolało. Miał serdecznie dosyć tego towarzystwa.

- Boże, czemu to widzisz, a nie grzmisz?

--------------------------------

Pisząc to robiłam podobne facepalmy jak Yoongi, ale jakoś dotrwałam do końca i to napisałam xD Mam nadzieję, że nie sprawiłam, że straciliście we mnie wiarę i mój dziwny humor jakoś do was dociera.

Oczywiście w kolejnym rozdziale nie oszczędzę tu dziwactw, ale wprowadzę coś ciekawego. W każdym razie mniej durnego ;)

Are You Mad? | yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz