Rozdział IV ~ Miłość czy zauroczenie

1.2K 73 9
                                    

Gdy weszłam do haremu od razu zobaczyłam Sarę, która czekała na mój powrót. Najchętniej poszłabym teraz się przespać po tym strasznym dniu, ale ona zaczęła mnie wypytywać. 
- I co ci powiedziała sułtanka Yasemin?

- Pomoże mi uciec - szepnęłam.

- Naprawdę chcesz to zrobić? Myślałam, że szczyt głupoty osiągnęłaś podczas rozmowy z władcą.

Rzuciłam w nią poduszką, na co dziewczyna zachichotała.

- Oj żartowałam.

- Dlaczego nie? Chcę wrócić do mojej rodziny to takie złe?

- Nie skąd, ale będę cię podziwiać do końca życia jeśli ci się uda, a raczej wam. Kiedy odchodzisz?

- W piątek w nocy.

- No cóż pewnie już teraz byłabyś w drodze ale dzisiaj czwartek.

- Co to ma wspólniego z moją ucieczką?

- Czwartkowa noc jest święta. Sułtan wtedy spędza ją ze swoją haseki.

- Hmm... ciekawe którą. Czy one mają jakiś kalendarz czy działa zasada na którą padnie wybór to ta przychodzi?

- Dwa pierwsze czwartki Yasemin, dwa kolejne Rabia. Pomyśl tylko. Jesteś wybrana na żonę Murada przez Valide. Masz drogę na skróty do bogactwa i wielkiego szczęścia.

- Jasne, jako ta trzecia.

- Rabia ma problem z poczęciem dziecka, mówią, że jest jałowa, a jeśli to się potwiwrdzi, zostanie wygnana. Jeszcze nic straconego.

- Ja już postanowiłam. Nie będę kolejną zabawką dla waszego sułtana.

- Dobrze, jak sobie chcesz.

Następnego dnia wczesnym popołudniem wracałam z lekcji razem z dziewczynami. Nie rozumiałam po co mam się uczyć tureckiego skoro znam ten język i tylko się nudzę. Mogłabym chodzić tylko na lekcje zasad, jednak nikt nie słuchał moich protestów.

- Destur Safiye sultan hazretleri! - rozległ się nagle  głos strażnika.

Wszystkie ustawiłyśmy się w rzędzie, a sułtanka przechodziła obok. Tym razem wyglądała jeszcze bardziej wyniośle niż wczoraj. Miała granatową suknię wysadzaną diamentami a na głowie srebrną tiarę. Ciekawe jak długo codziennie rano przygotowuje się do wyjścia.

- Cennet! Przygotujesz Monicę do alkowy. Dzisiaj uszczęśliwi mojego syna. - rzekła Valide.

- Tylko nie to - powiedziałam cicho.

- Słucham?

- Yyy... to dla mnie wielki zaszczyt pani. - wypowiedziałam nauczoną formułkę.
Kątem oka zobaczyłam jeszcze jak Leila idzie do komnaty Yasemin.

- Oczywiście pani - przytaknęła Cennet.

W komnacie Yasemin
- Sułtanko, mam źle wieści! - Leila podeszła do Yasemin i przekazała to co zobaczyła w haremie.

Sułtanka zaczęła chodzić w kółko, myśląc co powinna zrobić. Najchętniej od razu by pobiegła i wyrzuciła Monicę z pałacu, ale tak nie mogła postąpić.

- Safiye chyba do reszty postradała zmysły, to dziecko pewnie nawet nie zakwitło a ona już chce ją wepchnąć do alkowy. Ale mi nie przeszkodzi. Pozbędę się tej małej żmiji. Jeśli nie dzisiaj to jutro.

W komnacie Valide.
Sułtan Murad wszedł do komnaty matki, chciał razem z nią zjeść obiad, gdyż dawno nie rozmawiali. Szanował valide, bo dzięki niej zasiadał teraz na tronie. Akceptowała każdą jego decyzję i pomagała w razie problemów. Takiej właśnie osoby potrzebował jako młody władca.

- Valide - podszedł do Safiye i ucałował jej dłoń.

- Witaj synu - uśmiechnęła się. Cieszę się, że przyszedłeś.

Podczas gdy jedli sułtanka poinformowała syna, że przyjdzie do niego nowa nałożnica.

- Dobrze matko, mam nadzieję, że jak zawsze wybierzesz kogoś odpowiedniego-  przytaknął władca.
- Podobno chciałabyś abym ożenił się trzeci raz, ale wiesz, że w moim sercu są dwie piękne haseki.

Safiye westchnęła i spojrzała na niego.

- Nie chcę abyś odtrącił Yasemin lub Rabię synu. Chodzi mi wyłącznie o twoje dobro oraz państwa osmańskiego. Twój pierwszy ślub był w celach politycznych i ja cię namówiłam, abyś przyjął ofertę władcy Hiszpanii, ponieważ mamy wiele korzyści z tego sojuszu. Drugi raz ożeniłeś się z kobietą, która wciąż nie dała ci potomka. Chciałabym abyś tym razem sam wybrał, ale wybrał dobrze.

- Pożyjemy, zobaczymy matko. Na ten etap nie wyobrażam sobie ślubu z inną kobietą.

- Jestem pewna, że ci się spodoba. Jest bardzo młoda i ładna.

- Więc czekam na dzisiejszy wieczór - uśmiechnął się lekko.

Wieczorem
Stałam przed drzwiami do miejsca, które kobiety w haremie nazywają rajem, a ja najchętniej bym stąd uciekła. Czułam się zestresowana, a na policzkach na pewno miałam rumieńce.

- Cennet, ja nie chcę tam iść. - powiedziałam cicho.

- Nie bądź głupia. Wszystkie dziewczęta w haremie marzą o tym żeby być na twoim miejscu. No idź już.

Nie ma to jak pomocna kalfa. Weszłam powoli do środka i drzwi się zamknęły. Serce waliło mi jak młotem, ale tak jak uczyła mnie Cennet, gdy sułtan podszedł uklękłam i pocałowałam jego szatę. Murad  delikatnie uniosł mój podbródek po czym wstałam. Pogładził mnie włosach i patrzyliśmy sobie w oczy.

- Ostatnio jak się spotkaliśmy byłaś bardziej rozmowna- uśmiechnął się.

- Poznałam już zasady, panie. - wyjaśniłam.

- Bardzo dobrze, jednak nie wierzę, że pod ich wpływem można zmienić charakter.

- Oczywiście że nie. Nie mam zamiaru podporządkowywać się temu co mówi Cennet. 

- Przecież właśnie to zrobiłaś przechodząc przez próg tej komnaty.

Zmieszałam się trochę na te słowa, jednak nie chciałam pozwolić mu wygrać. Nie będzie miał nade mną przewagi, udowodnię, że uległość i wrażliwość nie są moimi dominującymi cechami. Cóż szkodzi się trochę zabawić, postawię wszystko na jedną kartę.

- Podporządkowałam się sytuacji w jakiej mnie postawiono, nie zasadom. - oznajmiłam patrząc prosto w jego oczy. - Skąd mogłam wiedzieć jakie są twoje wymagania. Może chciałeś ślicznej, delikatnej dziewczynki? Jeśli tak, muszę cię rozczarować mój panie, nie jestem taka. - powiedziałam  po czym odwróciłam się na pięcie i już miałam odejść, gdy Murad złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Nie pozwolę ci odejść - szepnął mi do ucha. - Uwielbiam takie jak ty. - rzekł zdejmując ramiączka z mojej sukni.

Czas prowadzić grę dalej.

- Naprawdę? - zapytałam po czym wyrwałam się z jego objęć i poprawiłam suknię. - Czym więc różnię się od twych nałożnic? Nie jestem ci potrzebna. Zapomnisz o mnie i wrócisz do nich oraz do swoich haseki.

- Ależ nie! - zawołał po czym podszedł do mnie i objął mnie w talii. - Jesteś inna, piękna i dumna jak najprawdziwsza sułtanka całego świata. Chcę tylko ciebie. - mówił całując mnie po szyji. - Cały harem ci nie dorównuje, drugiej tak wspaniałej  kobiety nie spotkam nigdy. Taka młoda, a taka cudowna.

- Będę haseki sułtana całego świata?

- Tak, najlepszą i najpiękniejszą.

Chwycił mnie w ramiona i zaniósł na łoże, kochaliśmy się całą noc. Obawiałam się zrobić to pierwszy raz, ale byłam szczęśliwa. Całe zdenerwowanie tamtego wieczoru opadło, a jedna noc sprawiła, że chęć powrotu do domu minęła. Chciałam tutaj być, razem z nim. Chciałam zostać sułtanką, haseki władcy świata.

...
Komentarz + Gwiazdka = Motywacja 😉

Sułtanka NursenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz