Rozdział II ~ Dzieci do haremu się nie zabiera.

1.4K 62 16
                                    

Wyjrzałam przez okno, a moim oczom ukazał się wspaniały pałac. Patrzyłam na niego próbując zatrzymać łzy.

- Nie mogę się teraz rozklejać. Muszę być silna. - pomyślała.

- Jesteśmy, wysiadaj - Janczar otworzył drzwi powozu.

Gdy wyszła zobaczyła jakąś kobietę. Nazywała się Cennet.

- No nareszcie, ile można czekać, podejdź tu dziecko, jesteś Monica tak?

Brunetka podeszła do niej, a ta zaczęła jej się uważnie przyglądać.

- Myślę, że jak się ją umyje, uczesze i da jakąś suknię będzie całkiem ładna. - chodź pokażę ci, gdzie będziesz mieszkać - zaśmiała się i poszła w stronę pałacu, a ja za nią jak jakieś zagubione dziecko. Im bliżej wejścia się znajdowałam tym bardziej było mi słabo z nerwów. Chyba za dużo opowieści o haremie i nałożnicach się nasłuchałam...

Na początku kalfa zaprowadziła mnie do hammamu. Przedstawiła służące, których zadaniem było mnie umyć i ubrać. Cennet oznajmiła, że zaraz wróci i pójdziemy do sułtanki Safiye, która czeka w swojej komnacie. Zastanawiałam się jaka ona jest. Z pewnością musi być bardzo piękną i silną kobietą. Myślałam czy poprosić ją o odesłanie do domu... Chyba jednak lepiej będzie jak sama ucieknę.
Po godzinie byłam już gotowa i kalfa przyszła zobaczyć jak wyglądam.

- No, rzeczywiście jesteś całkiem ładna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- No, rzeczywiście jesteś całkiem ładna. Jeszcze jak w końcu dorośniesz i nabierzesz kształtów to już w ogóle. Powiem ci jeszcze kilka słów odnośnie twojego zachowania w czasie rozmowy z sułtanką.

- Cennet?

- Skąd znasz moje imię?

- Słyszałam jak cię wołali.

- Więc słucham, o co chodzi?

- Skąd mnie znacie?

- To długa historia, a ja nie mam czasu. Chodźmy już. - pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy do komnaty Safiye. W czasie drogi Cennet coś tam mówiła, ale jej nie słuchałam. Byłam zajęta szukaniem drogi, dzięki której będę mogła uciec.

- Mira, powiadom sułtankę, że przyszłyśmy. - Cennet powiedziała do dziewczyny stojącej przy drzwiach.

Po chwili weszłyśmy do środka i nagle Kalfa popchnęła mnie lekko żebym się ukłoniła. Zniżyłam się trochę, bo skąd miałam wiedzieć jakie obowiązują metody pokłonów.

- Pani - zaczęła Cennet. To jest właśnie nowa nałożnica dla naszego władcy.

- Nareszcie - powiedziała Safiye, a potem podeszła żeby na mnie popatrzeć. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy do fakt, że na głowie sułtanki była tak piękna korona jakiej nie widziałam nawet na obrazkach. Kiedy jednak się odezwała od razu się opanowałam i spojrzałam w dół.

- Jesteś bardzo ładną dziewczyną. Nazywasz się Monica, tak? - sułtanka uniosła delikatnie jej podbródek.

- Zgadza się pani.

- Ślicznie, ile masz lat? - uśmiechnęła się.

- Czternaście.

Safiye spojrzała na Cennet.

- Tak, jest idealna. On jednak nie kłamał mówiąc o jej urodzie. Poza tym...

- Jaki on? - wyrwało mi się, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

- Monico, w obecności sułtanki nie możesz się odzywać, jeśli nikt nie zadał ci pytania. Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie.

- Wybacz pani, ale ja nie chcę tu być. Mam swój dom, rodzinę, którą kocham...

Safiye spojrzała na mnie politowaniem.

- Zapomnij o swoim byłym domu. Nigdy już nie zobaczysz swojej rodziny. Odtąd należysz do mojego syna, sułtana Murada i teraz już tylko od ciebie zależy jak będzie wyglądało twoje życie.

Cennet! pokaż jej wszystko, ja mam jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia. - powiedziała i wyszła z komnaty.

Fantastycznie, najlepiej sobie po prostu wyjść. Nie jestem niczyją własnością i nie zamierzam tu zostać na zawsze.

- Chodź, pokażę ci twój nowy dom - Cennet posłała mi szyderczy uśmieszek.

Po chwili doszły do jakiegoś dużego pomieszczenia, gdzie było około trzydziestu dziewczyn. Wszystkie rozmawiały ze sobą i śmiały się głośno.

- Dziewczęta! - krzyknęła kalfa. - To jest Monica, ona jest tu nowa.

- Zobacz, tutaj masz swoje posłanie, rano codziennie śniadanie potem nauka, przyzwyczaisz się.

- Nie zamierzam się do niczego przyzwyczajać. Nudna rutyna.

- Przestań ciągle gadać o tym co ci przeszkadza, bomyślałby kto że jakaś wielka pani z ciebie. Takim zachowaniem nie znajdziesz sobie przyjaciół.

Cennet sobie poszła, więc nie zdążyłam jej powiedzieć, że nie zamierzam szukać przyjaciół. Zostawiła mnie samą, a dziewczyny zaczęły coś szeptać do siebie. Usiadłam z boku i poczułam łzy napływające do oczu, szybko otarłam je ręką.

- Hmm... Witaj. Ja jestem Mahfiruz, a to moja przyjaciółka Ayse. Więc... Ty będziesz tą trzecia żoną władcy? - zapytała jedna z moich obecnych sąsiadek.

Boże ratuj, chyba się przesłyszałam. Trzecia żona? No to ciekawie. Nie dość, że te dziewczyny patrzą tak jakby mnie chciały zabić, to jeszcze dwie haseki zabiją mnie naprawdę. Ah, zdecydowanie za dużo opowieści o haremie...

- Może ona jest niemową - Ayse zaczęła się śmiać.

- Wcale nie. Po prostu nie mam ochoty z wami gadać. Nie chcę tu być. - odwróciłam głowę.

- Ale ona jest głupia, takie ma szczęście i jeszcze narzeka. - stwierdziła Mahfiruz. Nie zdążyła jednak nic dodać, bo rozległ się głos strażnika:

- Destur! Haseki Yasemin sultan hazretleri.

Wszystkie dziewczyny ustawiły się w rzędzie i skłoniły głowy. Yasemin nie zwracała na nie uwagi, podeszła do stojącej na końcu Monici i spojrzała na nią wyniośle.

- Jak masz na imię i ile masz lat? - zapytała starając się zachować spokój, ale słabo jej to wychodziło.

- Mam na imię Monica i mam czternaście lat.

Sułtanka zlustrowała mnie wzrokiem, czyżby w jej oczach ujrzałam zazdrość

- Dzieci do haremu się nie zabiera - powiedziała ze złością i poszła.

Sułtanka NursenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz