Było już bardzo późno, gdy wróciłam do swojej komnaty i położyłam się na łóżku. Sen jednak długo nie nadchodził, mimo że zacisnęłam powieki i starałam się myśleć o czymś innym. W końcu wstałam i podeszłam do okna. Próbowałam coś wymyślić, żeby Sara została w pałacu. Musiałam z nią porozmawiać, ale nie wiedziałam jak się dostać do lochów, dlatego postanowiłam pójść tam rano. Może uda mi się przekupić strażników? W końcu gdy zaczęło śwtać poszłam się znów położyć. Obudziłam się, bo nagle usłyszałam czyjeś kroki i głosy, po chwili usiadłam na łóżku i zobaczyłam obok mnie jakąś dziewczynę z poduszką w ręce. Już miałam zacząć krzyczeć, bo myślałam, że chciała mnie udusić we śnie, jednak ona odezwała się pierwsza.
- Oh cicho bądź. Cennet kalfa powiedziała, że narazie mam z tobą mieszkać, bo inne komnaty na piętrze faworyt nie są gotowe.
- Słucham, jak to nie gotowe? Od kiedy stałaś się faworytą? I kim w ogóle jesteś?
- Dobrze, wyjaśnię ci. Mam na imię Mahperi, przyjechałam z Albanii. Wczorajszej nocy byłam u sułtana. A komnaty muszą zostać umyte i posprzątane, bo dawno nie były używane. Nasz władca używa życia, nie sądzisz? - posłała mi pogardliwy uśmieszek. - Nie obawiaj się, zostanę tu góra dwa dni.
Poczułam ukłucie w sercu po tym co właśnie usłyszałam. Przecież jeszcze niedawno byłam dla Murada najważniejsza, miałam zostać haseki, urodzić mu synów i zostać sułtanką. A on teraz postanowił mnie zostawić i spędzać noce z kobietami z haremu? Czy to przez moje podejrzenia co do Yasemin? Mahperi musiała dostrzec moje zmieszanie, bo sama postanowiła nadal prowadzić rozmowę.
- Wiesz, mnie jest już wszystko jedno. Sama odeszłam z domu jak miałam dziesięć lat, matka zmarła podczas porodu, a ojciec mnie za to znienawidził. Wolał mieć przy sobie moich braci, którzy byli bardziej pożyteczni. Dlatego uciekłam z domu. Pewnego dnia, gdy siedziałam na drzewie widziałam wiele dziewczyn, które zmierzały do pałacu. Udało mi się wmieszać w tłum i tak zamieszkałam tutaj. Przynajmniej nie muszę martwić się o jedzenie- wzruszyła ramionami biorąc winogrono do ust.
- Przez cały tamten czas mieszkałaś na ulicy i kradłaś? - zapytałam kiedy odzyskałam mowę.
- A co miałam umrzeć z głodu? Jakoś trzeba było się utrzymywać. Mieszkałam w różnych miejscach.
- Musisz być tutaj długo. Dlaczego cię wcześniej nie widziałam?
- Możesz mi wierzyć lub nie ale nie jestem osobą, która się rzuca w oczy, nie mam ambicji zostania sułtanką. Inne dziewczęta w haremie mają jeden cel, wszystkim wiadomy. Yasemin dotychczas pozbyła się trzech. Dwie zostały zmuszone do opuszczenia pałacu, jedna w tajemniczych okolicznościach popełniła samobójstwo. A ty Nursen? - zapytała nagle. - Jak będziesz się pozbywała konkurentek?
- Co chcesz przez to powiedzieć? Przecież to okropne, jak Yasemin może żyć mając krew na rękach?
- Jak widzisz może. Sułtan Murad jest młody i bardzo kochliwy, nie wytrzyma długo z jedną kobietą. Zresztą w tym pałacu nie ma niewinnych ludzi. Kiedyś przyznasz mi rację.
- Ciekawe skąd to wszystko wiesz.
- Mieszkam tu od początku panowania naszego władcy. W swoim życiu dużo widziałam, a poza tym lubię obserwować ludzi.
Chciałam jeszcze z nią porozmawiać, ale przyszła Cennet mówiąc, że sułtanka Safiye chce mnie widzieć. Szybko się ubrałam i poszłam za nią. Ciekawe po co mam iść na spotkanie z Valide. Nie widziałam jej odkąd tutaj przyjechałam, jedynie czasami Sara o niej wspominała. W końcu stanęłyśmy przed komnatą sułtanki, a kalfa poszła mnie zapowiedzieć. Drzwi się otworzyły i weszłam do środka. Tak jak za pierwszym razem tak i teraz, nie mogłam nadziwić się bogatemu wystrojowi tego pomieszczenia. Pamiętałam jednak o zasadach i ukłoniłam się czekając aż Safiye odezwie się pierwsza.
CZYTASZ
Sułtanka Nursen
FanfictionMonica w wieku 14 lat trafia do haremu sułtana Murada, jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Walka o władzę, intrygi i morderstwa. {Książka jest poprawiana i częściowo pisana na nowo.}