TYDZIEŃ OD ZERWANIA
*NINA*
Odrzuciłam kolejne przychodzące połączenie od mojej mamy. Ona po prostu nie potrafi zrozumieć, że chcę być teraz sama. Myśli, że jestem obłożnie chora i nie mogę wstawać z łóżka. Zawsze była taka przewrażliwiona. A tymczasem ja mam tylko złamane serce... Tylko albo aż. Czuję się jakby ktoś zdeptał i wyrzucił do kosza ogromny kawałek mojego życia. Czyli okropnie w wolnym tłumaczeniu.
Sięgnęłam po kubek i przystawiłam go do usta, ale nic tam nie było. Moja herbata się skończyła, więc musiałam wstać i iść zaparzyć sobie nową. Tak wygląda właśnie mój tydzień, od kiedy jestem singielką. Leżę, oglądam seriale, pije herbatę i od nowa. Na wychodzenie nie mam ochoty, na rozmowy wcale, tak samo jak na jedzenie. Nie widzę sensu w niczym i jestem w kompletnym dołku, który jest taki wielki, że nie wiem czy z niego wyjdę kiedykolwiek.
Po trzech dniach nie miałam siły już płakać i najważniejsze nie miałam czym. Zostało mi jedynie użalanie się nad sobą i obwinianie się o nasze rozstanie. Więc tak robię do dziś.
Siedząc na blacie wyspy kuchennej, czekałam aż woda się zagotuje. Rozglądałam się po pomieszczeniu, bo coś mi tu nie pasowało. Wiedziałam, że jeszcze wszystkiego po nim nie sprzątnęłam. Zeskoczyłam z miejsca i podeszłam do lodówki gdzie była przywieszona jedna z jego prac. Ściągnęłam ją jednym ruchem ręki i wrzuciłam do kartonu, który stał w korytarzu i czekał, aż łaskawie odbierze ode mnie wszystkie swoje śmieci.
Wywróciłam tylko oczami na myśl, że jedynie zmarnował swój czas rysując nasze karykatury. To nie jedyny rysunek, który walał się po moim mieszkaniu. Lubiłam jego twórczość i to było urocze, że chciał nas rysować, ale jednak nie chcę ich już więcej oglądać. To za bardzo boli.
Zalałam herbatę wrzątkiem i udałam się z powrotem do sypialni. Na początku nawet nie chciałam tam przebywać, bo było tam tak dużo jego ubrań i niedokończonych szkiców, a do tego dosłownie wszystkie pościele pachniały jego perfumami i papierosami. Które swoją drogą jakimś cudem przemycał do sypialni chociaż wiedział, że wolno mu palić tylko na balkonie. Jeszcze do teraz denerwują mnie nasze odciśnięte dłonie koło łóżka. Jak na razie wczoraj zdołałam przykleić tam białą kartkę taśmą.
Włączyłam jakiś film dla odmiany i zakopując się w kołdrze zaczęłam oglądać. Od razu mi się odechciało widząc aktora cholernie podobnego do mojego ex. Czy to jakiś nieśmieszny spisek?
O dziwo pod koniec filmu byłam zadowolona z takiego obrotu spraw. Główna bohaterka wylądowała w takiej samej sytuacji jak ja. Zasmarkana, w łóżku, bez makijażu i ze złamanym sercem. A on, jak mój były, okazała się zwykłym dupkiem, który bał się zobowiązania i uciekł. Uprzedzałam, że ją zrani. Nie posłuchała to ma co chciała.
Wyłączyłam laptopa i położyłam go na podłogę. Takie zakończenie mi pasowało. To trochę egoistyczne, ale w tym momencie nie chcę oglądać niczyjego szczęścia, tylko dlatego, że moje odeszło.
*ZAYN*
Zdążyłem wypalić już dwa papierosy od kiedy wstałem. A zrobiłem to jakieś dziesięć minut temu. O wiele lepiej spało mi się z myślą, że nikt się nie rozpycha i nie zabiera mi kołdry. Tak właściwie to porządnie wysypiam się dopiero od tygodnia, czyli od kiedy jestem sam. Przez ostatni rok mogłem tylko o tym pomarzyć.
- Jaki tu zaduch - do pomieszczenia wszedł Harry i od razu otworzył okno na oścież. - Nauczysz się kiedyś wychodzić na zewnątrz z fajką? - oparł się o blat na nim i patrzył na mnie karcącym wzrokiem.
- Dopiero co uwolniłem się od jednej jędzy, możesz chociaż ty przestać mnie pouczać?
- Wiem, że jesteś teraz jakby na specjalnym traktowaniu, ale tu nadal są takie same zasady jak przed twoją wyprowadzką.
- Specjalnym traktowaniu? - prychnąłem. - Nie traktujcie mnie jakoś inaczej, bo jestem znowu singlem. Spójrz na to z innej strony. Od dzisiaj z powrotem będziemy ostro imprezować całą paczką - uśmiechnąłem się szeroko i klepnąłem go w plecy.
- Musisz dużo nadrobić, bo przez rok rzadko z nami wychodziłeś - zaśmiał się.
- Wiesz jak było, nie muszę ci dużo opowiadać - wzruszyłem ramionami. Nina tak jakby niechętna była do tego abym z nimi wychodził. Wolałem zostawać niż potem się kłócić całymi dniami. Czasem nie żałowałem, bo robiliśmy ciekawe rzeczy i było fajnie, a czasem to nie wytrzymywałem i wyrywałem się do kumpli. Ale to drugie działo się bardziej pod koniec naszego związku. Kiedy wszystko się kompletnie popsuło.
- Dałeś wciągnąć się pod pantofel - zarechotał. Wywróciłem oczami i zacząłem robić sobie śniadanie. Szczerze wypadłem trochę z wprawy, bo zazwyczaj zajmowała się tym ona. Nie narzekałem, a jeśli to ja musiałem coś robić to chodziłem do sklepu po pieczywo i dżem. Tyle dotychczas wystarczało, żeby nie kręciła nosem.
- To płatki Liam'a - zwrócił mi uwagę, kiedy sięgałem po jedne z półki. - Te są moje - zacisnąłem zęby i złapałem następne. - Te leżą tu od kilku miesięcy i prawdopodobnie nie są nawet chrupiące.
- Jesteś tu coś do jedzenie co nie jest wasze albo nie rośnie na tym pleśń? - spytałem zirytowany. Pokręcił głową przecząco, a ja jęknąłem.
- Chyba czas zrobić zakupy co nie Malik? Już Nina nie zrobi za ciebie wszystkiego - wydawało mi się, że dobrze się bawił nabijając ze mnie. Nie moja wina, że od kiedy ją znam zawsze się o mnie martwiła. Nawet poznaliśmy się w dziwnym miejscu, bo w szpitalu.
Ona przyszła na kontrole do tego całego lekarza od kobiet, a ja złamałem wtedy palec. Pomogła mi się zarejestrować i tak dalej. A kiedy już założyli mi gips poszliśmy na kawę. Zaprzyjaźniliśmy się i zajmowała się mną, bo byłem uziemiony bez prawej ręki. No była po prostu jak druga mama. Zawsze miałem jedzenie, uprane, poskładane, ale nie tylko to dla mnie jest najważniejsze w związku. Po części dlatego z nią zerwałem. Za bardzo mnie niańczyła. Szukam żony, nie kolejnej mamy.
- Lecę do spożywczaka, a ty obdzwoń chłopaków, że widzimy się tam gdzie zawsze i pijemy dzisiaj za moje - powiedziałem wychodząc z mieszkania. Trzeba opić to, że znowu jestem wolny, tak?
__________________
Tak to będzie wyglądać!
Myślę, że długość was zadowoli tak samo jak mnie :) Zostawcie po sobie ślad, będzie mi miło!
Do następnego xx
CZYTASZ
Love you goodbye | z.m
Fanfiction"To nieuniknione, że wszystko co dobre kiedyś się kończy To niemożliwe, żeby po tym wszystkim nadal się przyjaźnić.." "To niezapomniane, mieliśmy razem cały świat w naszych rękach To niewytłumaczalne, ta miłość którą tylko my moglibyśmy zrozumie...