DZIESIĘĆ TYGODNI OD ZERWANIA
*NINA*
- Tylko my będziemy? - zapytałam odstawiając szklankę z wodą na stolik. Wszystkie, czyli ja, Mo, jej siostra i kuzynka oraz obie siostry Rob'a, siedziałyśmy w salonie. Trochę plotkowałyśmy i jakoś nie ciągnęło nas za bardzo do przymierzania sukienek. Miałyśmy po prostu lenia, po tym jak zjadłyśmy wcześniej zamówione pizze.
- Zaraz powinien przyjść Rob.. i jego drużby - odpowiedziała patrząc na mnie trochę niepewnie. Już wiedziałam doskonale co znaczy jej wzrok.
- On będzie?
- Będzie, ale..
- Przymierze sukienkę i będę się zbierać - postanowiłam wstając z miejsca. Dziewczyny patrzyły na nas niezrozumiale, ale nie miałam ochoty im wszystkiego tłumaczyć. Zajęłoby to za dużo czasu.
- Nina proszę cię - Mo złapała mnie za dłoń i zaciągnęła na korytarz gdzie zostałyśmy same.
- Nie mam ochoty go widzieć, zobaczę go na waszym ślubie i to mi wystarczy.
- Rozumiem cię, ale przecież ostatnio na imprezie nie miałaś oporów, żeby się z nim przywitać.
- Byłam pijana - westchnęłam. Nigdy nie lubiłam imprez, które musiałam odsypiać, a ta właśnie do tych należała. Nie żałowałam jej tylko miałam do siebie pretensje, że tyle wypiłam. Nie zdarzało mi się to często.
- On o tym nie wiedział.
- Oh.. Mo daj spokój! On zna mnie na wylot, na pewno zauważył, że nie mogłam ustać i, że śmierdziało ode mnie na kilometr piwem.
- Ale.. - zacięła się. Uniosłam brew i spojrzałam na nią wyczekująco. Skończyły jej się argumenty? I bardzo dobrze.
- Przymierze sukienkę i uciekam, Mo. Nic tu po mnie. Przeprosisz ich ode mnie i powiesz, że spotkamy się na ślubie - stwierdziłam zdecydowanie i już miałam iść po moje ciuchy, ale spojrzałam na wyraz twarzy blondynki. Uśmiechała się od ucha do ucha tajemniczo i do tego założyła ramiona na piersiach. - Co?
- Sama im to powiesz. Idą już - wskazała brodą na okno za nami. Obróciłam się i zobaczyłam całą paczkę jak przemierza mały ogródek przed domem. Wypuściłam powietrze i jęknęłam pod nosem. Za jakie grzechy?!
Na przodzie szedł Rob z siatką pełną piwa, a za nim kroczyła reszta tak samo obładowała jedzeniem i napojami. Czy tu się szykuje jakąś impreza, o której nie mam pojęcia? Dlaczego nie wpadłam na to wcześniej? Ratunku?
- Monica, moje kochanie. Czekałaś na mnie? - Rob kiedy tylko zobaczył swoją narzeczoną w progu drzwi przyciągnął ją do siebie ramieniem i pocałował w policzek. Muszą być tak cholernie uroczy? Uśmiechnęłam się pod nosem i jakby trochę złość ze mnie zeszła, ale nie całkowicie.
- Co robicie w korytarzu? - spytał zdezorientowany Niall, który wszedł jako ostatni i zamknął drzwi. Wcześniej przywitałam się z Lou, Liamem i Harry'm, którzy pocałowali mnie w policzek. Nie było w tym nic dziwnego, bo od kiedy pamięta tak robili. Nawet chyba sama to zapoczątkowałam.
- Pomyślałyśmy, że potrzebujecie pomocy i wyszłyśmy - wyjaśniłam podchodząc do niego i witając się tak samo jak z pozostałą trójką. Czy miałam Zayna gdzieś i nie zwracałam na niego uwagi? Tak, dokładnie tak robiłam i szło mi naprawdę dobrze.
- Mamy wszystko co potrzebne na nasza małą domówkę! - wykrzyknął Harry i wszyscy zgodnie ruszyli do salonu, ale zatrzymałam Mo jeszcze na chwilę.
- Wiedziałaś o wszystkim? - wycedziłam przez zęby.
- Nie złość się i po prostu z nami zostań.
*ZAYN*
Kiedy zgadzałem się na te całe przymiarki dzisiaj to nie sądziłem, że tak będą wyglądać. Jakieś piętnaście minut poświęciliśmy na to wszystko, a później już siedzieliśmy w salonie przy przekąskach i piwie. Nie miałem nastroju na jakieś domówki, tym bardziej jeśli Nina siedziała naprzeciwko mnie. I jeszcze Harry, który nie miał żadnych hamulców i od samego początku ją zagadywał na wszystkie sposoby. Jak nie jakieś beznadziejne żarty, to zaczepki w jego stylu. Boże, przecież Nina nigdy na to nie poleci. Jest zbyt inteligentna, żeby spodobały jej się żarty typu "puk, puk". Normalnie roznosiło mnie od środka widząc poczynania Harry'ego.
- Bez obrazy, ale kuzynka Mo jest strasznie tępa - mruknął cicho Lou, kiedy wszystkie dziewczyny wyszły, żeby pogadać na osobności? Nie mam pojęcia.
- Doskonale to wiem - prychnął Rob, co spowodowało u nas śmiech. Rzadko spotyka się takie płytkie dziewczyny jak ona, jest zupełnym przeciwieństwem Niny.
Stwierdziłem, że jeśli dziewczyny długo nie wracają to zostawię na chwilę chłopaków, bo muszę iść za potrzebą i miałem ochotę zapalić.
Wyszedłem na ganek, żeby nie zatruwać im powietrza w środku i odpaliłem papierosa. Usłyszałem jak drzwi za mną się otwierają i już przygotowywałem się na usłyszenie wyrzutów od Mo, ale nic takiego nie nadeszło. Za to poczułem specyficzny zapach Niny kiedy przechodziła obok mnie.
- Już idziesz? - spytałem wstając ze schodka.
- Tak, jestem zmęczona, jutro wyjątkowo idę do pracy - wzruszyła ramionami i zatrzymała się naprzeciwko mnie. Kiwnąłem głową rozumiejąc. - Już przyzwyczaiłeś się, żeby wychodzić na zewnątrz z papierosem? - słyszałem w jej głosie lekką drwinę, więc uśmiechnąłem się pod nosem. Chyba trochę mi tego brakuje..
- Można tak powiedzieć - pomiędzy nami zapadła ciszą, która była okropnie niezręczna. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji wcześniej z Niną. To było nowe.
- Wiesz Zayn - zaczęła, czym mnie zaciekawiła. Oh, coś poważnego chyba się szykuje. - Pamiętaj, że nawet kiedy już nie jesteśmy w takich relacjach jak kiedyś to możesz przyjść do mnie po pomoc czy coś takiego - podniosła głowę i skupiła swój wzrok na moich poranionych i posiniaczonych dłoniach. Schowałem je od razu do kieszeni. - Słyszałam o tym, że twoja agresja wróciła.
Zmarszczyłem brwi i patrzyłem tępo w przestrzeń. Nie lubiłem kiedy ktoś wtrącał się w moje sprawy, nawet wtedy kiedy była to w tym przypadku Nina.
- Myślę, że nie powinno cię to interesować. Nie jesteśmy już razem.
- Ale..
- Moja agresja, to moja sprawa i nie powinnaś zaczynać ze mną w ogóle tego tematu. Ja miałem cię gdzieś kiedy ryczałaś do poduszki, bo uraziłem twoje serduszko i ty też tak powinnaś zrobić. Zajmij się swoim nudnym życiem i siedź na tyłku nadal jak robiłaś to przez rok naszego związku - powiedziałem i dotarło to do mnie dopiero kiedy wyraz jej twarzy zmienił się w zmieszanie i smutek jednocześnie.
- Chciałam ci tylko pomóc.
- To ci się nie udało, jak mówiłem wcześniej przestań ingerować w moje spawy i zajmij się swoim tyłkiem - może byłem zbyt chamski i bezpośredni, ale powinna się tego po mnie spodziewać.
- Nadal jesteś cholernym dupkiem, nic się nie zmieniłeś, a chciałam dać ci kilka rad - pokręciła nie dowierzając głową.
- Gdzieś mam twoje rady, sama ich użyj, bo za bardzo wtrącasz się tam gdzie nie powinnaś, od zawsze taka byłaś.
- Nie wiesz jaka byłam, bo ciągle tylko zajmowałeś się sobą egoisto. Nie obchodziły cię moje uczucia. Strasznie się cieszę, że już nie jesteśmy razem. Jesteś cholernym tyranem. Mimo to, życzę ci, żebyś znalazł dziewczynę, która wytrzyma twoje humorki, bo ja najwidoczniej nie potrafiłam - rzuciła i odeszła ode mnie.
_____________________
Hej! Jak mija wam weekend?
Moje ferie się skończyły :c więc muszę się wziąć w garść i zrobić lekcje..
Trzymajcie za mnie kciuki, bo nie mam pojęcia kiedy się z wszystkim uporam ;-;
Zostawcie po sobie jakiś ślad! Będzie mi bardzo miło :)
I do następnego! xx
CZYTASZ
Love you goodbye | z.m
Fanfiction"To nieuniknione, że wszystko co dobre kiedyś się kończy To niemożliwe, żeby po tym wszystkim nadal się przyjaźnić.." "To niezapomniane, mieliśmy razem cały świat w naszych rękach To niewytłumaczalne, ta miłość którą tylko my moglibyśmy zrozumie...