*ZAYN*
Szliśmy wolnym krokiem w stronę małego parku. Był niedaleko restauracji, gdzie zostawiliśmy Roba i Mo. Trochę nieciekawa sytuacja wyszła, więc wydaje mi się, że dlatego Nina postanowiła zostawić ich samym. Z drugiej strony bardzo mi to pasowało. Wreszcie jesteśmy sami! Po to tutaj przyjechałem!
- Chcesz porozmawiać? - spytałem. Każda okazja do rozmowy pomiędzy nami jest dobra.
- Nie po to tutaj przyszłam. Chciałam dać im czas na uspokojenie się - oznajmiła i usiadła na ławce naprzeciwko placu zabaw, gdzie dookoła latały dzieciaki. - Poza tym nie mamy o czym.
- Mamy.
- Więc? - westchnęła. Zająłem miejsce obok niej, żeby być po prostu bliżej. Trochę zirytowało mnie jej podejście do tej całej sprawy, bo to w końcu nie chodzi o jakiś głupi drobiazg, a o coś ważnego. O naszą relacje.
- Kiedy mówiłem, że chcę do ciebie wrócić mówiłem poważnie. Nadal się tego trzymam...
- Więc po co było to całe przedstawienie z naszym rozstaniem? - prychnęła. - Gdybyś naprawdę coś do mnie czuł nie powiedziałbyś do mnie tego! Wiesz jak ja się czułam? Okropnie, bo cholernie cię kochałam i nawet nie myślałam, że nasz koniec może być tak blisko. Byłam totalnie załamana po wszystkim. Sam wiesz jaka jest moja mama, tylko wbijała mi szpilki za każdym razem kiedy rozmawiałyśmy. Mówiła jaki wielki błąd zrobiłam, wtedy kiedy się poznałam. Zaczęłam jej wierzyć, bo nie jesteś wart ani jednej łzy, którą przez ciebie uroniłam. Nie chcę cię znać - wyznała, czym wbiła mnie w ławkę. Do dzisiaj nie chciałem przyjąć do wiadomości, że aż tak okropnie ją potraktowałem.
- Mówiłem ci już, że żałuje i chcę naszego powrotu...
- A pomyślałeś co ja chcę? Nie oczywiście, że nie, bo co cię obchodzą moje uczucia?! Ważne przecież, że ty odszedłeś, pobawiłeś się, zatęskniłeś i chcesz znowu wrócić, tak? - sarknęła, czym znowu zbiła mnie z tropu.
- To nie jest tak.
- Nie kłam, proszę cię. Jeśli już rozmawiamy poważnie to bądź ze mną szczery. Nie uwierzę ci, że tak samo dołowałeś się w łóżku jak ja - pokręciła głową.
- Nina.. - zacząłem. Próbowałem złapać ją chociaż za dłoń, bo nie chciała na mnie patrzeć. W jakimś sensie ją rozumiałem. - Ok, dobra przez pierwsze dni się nawet cieszyłem tą wolnością i tak dalej, ale później dobiło mnie to strasznie i nie chciałem dalej być sam. Naprawdę zrozumiałem co zrobiłem źle i przepraszam cię za to.
- Nie wydaje mi się, że po jednym przepraszam znowu możemy żyć jak dalej.
- Zgadzam się - pomiędzy nami zapadła cisza, bo ani ja ani ona nie wiedzieliśmy co powiedzieć. - M.. może moglibyśmy zacząć wszystko od początku?
- Od początku? Po tym wszystkim? Żartujesz sobie?
- Nie mogę cię stracić już na zawsze. W tej kwestii będą samolubny. Tylko ty potrafisz jakoś zapanować nad moją agresją - szepnąłem. Byłem tak zdesperowany, że nawet byłem gotowy wpakować się w przyjaźń z nią. Z moją byłą dziewczyną, z kobietą którą kocham całym sercem i z którą wiązałem swoją przyszłość. Co ja robię?!
- Nie wiem.. - pokręciła głową.
- Proszę.. - wreszcie udało mi się złapać z nią kontakt wzrokowy. Bez żadnych okularów, bez żadnych przeszkód. Mogłem z nich czytać jak z otwartej książki. Bała się, tak samo jak ja.
- Jestem głupia, ale zgadzam się - wzruszyła ramionami. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem mocno. Nie obchodziło mnie co sobie pomyśli. Przyjaciele tak robią, a ja tego potrzebowałem. - To chyba za wiele jak na jeden dzień - mruknęła, próbując uwolnić się z moich ramion.
CZYTASZ
Love you goodbye | z.m
Fanfiction"To nieuniknione, że wszystko co dobre kiedyś się kończy To niemożliwe, żeby po tym wszystkim nadal się przyjaźnić.." "To niezapomniane, mieliśmy razem cały świat w naszych rękach To niewytłumaczalne, ta miłość którą tylko my moglibyśmy zrozumie...