18.

2K 116 2
                                    

OSIEMNAŚCIE TYGODNI OD ZERWANIA

*NINA*

- Trevor zostaw mnie w końcu w spokoju, nie mam ochoty z tobą rozmawiać ani dzisiaj ani już nigdy - westchnęłam. Bezskutecznie próbowałam zamknąć drzwi, ale niestety on był silniejszy.

- Nie zgrywaj cholernej księżniczki i wpuść mnie do środka. Chce ci wszystko wyjaśnić!

- Ale ja tego nie chcę? Wiem wystarczająco dużo - stanęłam z założonymi rękami przed nim kiedy wepchnął się do mojego mieszkania.

- Nie wiesz nic, bo wcale ze mną nie rozmawiałaś od tamtego czasu - powiedział i złapał mnie za ramie. Zaciągnął mnie do salonu i posadził na kanapie. Miałam wielką ochotę skopać mu tyłek za to jak się zachowuje.

- Wtedy was widziałem, ok? Powiedziałem tylko tobie i nikomu więcej, więc nie wiem dlaczego mnie ignorujesz całymi dniami. Oglądaliśmy te zdjęcia i oni sami do tego doszli, bo wyobraź sobie, że też mają oczy i potrafią połączyć wątki. A tak poza tym to ja widziałem was na balkonie, a nie w łazience! I tak już na zakończenie to szczerze mam gdzieś co wy tam robiliście. Nie jestem aż tak głupi, żeby opowiadać tym wszystkim, jeśli ty tego nie chcesz. Teraz mi wierzysz Nina? Nie zrobiłbym nic czego byś nie chciała... - zatrzymał się przede mnie, bo wcześniej chodził od okna do ściany i z powrotem.

Na początku myślałam, że to naprawdę Trevor powiedział wszystkim o tym pocałunku i byłam na niego trochę zła. A teraz jestem w ogóle zła na niego, na Mo, która się do mnie nie odzywa, a najwięcej jestem zła na siebie. Jak głupia musiałam być, żeby do tego wszystkiego dopuścić?

Usiadł obok mnie, a ja od razu przytuliłam się do jego boku.

-Przepraszam - szepnęłam - nie wiem co mam robić Trevor, mam dość wszystkiego - wyznałam. Czułam, że zaraz się rozpłacze. Nie dosyć, że nie mogę liczyć na rodziców to jeszcze odstraszę od siebie wszystkich przyjaciół, którzy na dobrą sprawę zastępują mi rodzinę.

- Pozbyłaś się Malika, więc niedługo wszystkie problemy powinny zniknąć - przyciągnął mnie do siebie bliżej i pocałował w czoło. Nie chciałam się do tego przyznać, ale potrzebowałam prawdziwego wsparcia i bliskości od drugiej osoby, która by mnie zrozumiała.

Tak właśnie spędziliśmy ten wieczór razem z Trevorem. Mogłam wygadać mu się do woli, wypłakać się w ramie i naprawdę dobrze spędzić czas z przyjacielem.

*ZAYN*

Całą noc myślałem o jednym, przez co nie zmrużyłem oka na dłużej niż trzy godziny. Nie myślałem nawet, że rozwiązanie jest bliżej niż mi się wydawało. Raz w roku wszyscy pracownicy w mojej firmie dostają karnety na weekendowy wypad gdzieś poza miasto z osobą towarzyszącą. W tym roku trafiło się spa i myślałem nawet o oddaniu moich karnetów, bo przecież nie miałbym nawet z kim tam pojechać. Ale teraz mam zamiar zdobyć jeszcze jeden od osoby, która nie potrzebuje. Mam doskonały pomysł, który nie ma prawa nie wypalić.

Z samego rana, kiedy tylko zjadłem śniadanie byłem gotowy, żeby pojechać do Mo, bo niestety chłopaki nie mogli mi w tym pomóc, jedynie blondynka się nadawała.

Po trzydziestu minutach byłem na miejscu. Przywitałem się z nią wchodząc do środka. Była trochę zaskoczona moim widokiem, bo wcześniej nic nie wspominałem, że wpadam, a mogłem to jednak zrobić.

- Roba nie ma jeśli przyszedłeś do niego - oznajmiła siadając obok mnie i podają mi wodę, o którą poprosiłem.

- Ja przyszedłem do ciebie.

- Do mnie? - zdziwiła się. - Słucham w takim razie...

- Mam dwa zaproszenia do spa.

- Zayn, ja mam męża! - pisnęła wstając gwałtownie z kanapy.

- Co? Oszalałaś? Nie chodzi mi o to - pokręciłem głową. Jak w ogóle mogła o tym pomyśleć? - Posłuchaj mnie do końca - poprosiłem. Kiwnęła głową niepewnie i ponownie usiadła.

- Więc mam te zaproszenia i chciałbym, żebyś mi pomogła, bo mam pewien plan. Ja.. um chcę odzyskać Ninę i..

- Co?! Poważnie mówisz? - w jej głosie dało usłyszeć się nutkę radości, więc już wtedy wiedziałem, że przyszedłem do właściwej osoby.

- Um.. tak - podrapałem się niezręcznie po karku. - Nadal ją kocham - westchnąłem. - Mogłabyś zaklepać następny weekend na ten wypad do spa? Z nią?

- Po pierwsze, dlatego tak późno to zrozumiałeś durniu?! - uderzyła mnie w ramie, na co wywróciłem oczami. - Po drugie, nie rozumiem w jaki sposób ma ci to pomóc ją odzyskać, ale załóżmy, że się zgodzę i co wtedy? - spytała. Już w środku skakałem ze szczęścia, bo połowa mojego planu została zrealizowana. Przecież Mo nie może mnie zostawić teraz na lodzie! Wiem, że chcę tak samo jak ja powrotu mojego i Niny.

- Wtedy wy pojedziecie do tego spa, a po kilku godzinach ja i Rob przypadkowo też się tam pojawimy, bo Rob nie mógł wytrzymać z tęsknoty. A potem ja już to jakoś sam rozegram.. - wzruszyłem ramionami.

- Ty naprawdę masz wszystko przemyślane - pokręciła głową nie dowierzając. - Tylko jest jeden problem.

- Jaki? - zmarszczyłem brwi. Przecież wszystko przemyślałem doskonale i nie mogłem niczego pominąć.

- Aktualnie, tak jakby, jesteśmy pokłócone z Niną, gdybyś zapomniał - powiedziała, na co mentalnie zdzieliłem się po głowie. Schowałem twarz w dłonie i wypuściłem powietrze.

- Uhh... - podparłem się na łokciu i zacząłem głęboko myśleć jak się pozbyć konfliktu między nimi. Jeśli kobiety są pokłócone to nie jest łatwo im się pogodzić, tym bardziej żadnej z nich nie jest łatwo pierwszej wyciągnąć dłoń. A Nina na sto procent nie będzie tą pierwszą, bo jest uparta, bardziej niż ja.

___________

Hejka! Ten jest troszku krótszy niż reszta, ale tak wyszło :c

Nina się poddaje, a Zayn walczy! >>

Dajcie znać co myślicie o rozdziale! :)

Dzisiaj mijają dwa lata od kiedy założyłam konto na Wattpadzie i opublikowałam moją pierwszą prace! WOW! MDB ma już 470k odsłon <3

Nawet nie wiecie jak bardzo się z tego powodu cieszę! Jest was ze mną tak dużo, że to niewyobrażalne <3 

DZIĘKUJĘ!

Do następnego xx

Love you goodbye | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz