*ZAYN*
Wczoraj nieźle opiliśmy ostatnie godziny "wolności" Roba, do takiego stopnia, że dzisiejszy ranek był dla nas zabójczy. Ledwo wyrobiliśmy się, żeby być trochę przed czasem w kościele. No a kiedy już tam dotarliśmy, prawie wszyscy byli. Dobre chociaż to, że młoda para przyjechała po nas. Rob chyba by nas udusił gdybyśmy się spóźnili, no może odpuściłby nam, ale mamy ich obrączki, więc...
Głowa pękała mi niesamowicie, dlatego trzymałem się na uboczu, żeby nie słuchać podniesionych głosów czy czegoś podobnego.
Najchętniej nie spuszczałbym wzroku z Niny, tak ślicznie wyglądała. Byłoby niezręcznie gdyby mnie na tym przyłapała, ale miałem okulary i nie powinienem się o to martwić. Podobno czuję się, że ktoś się na nas patrzy, najwidoczniej Nina tego nie czuła, bo bezkarnie ją obserwowałem.
Odeszła trochę na bok, kiedy Mo i Rob przyjechali. Byłem zdziwiony jej zachowaniem, ale patrzyłem na nią nadal. Chyba to był czas kiedy miałem do niej podejść i przeprosić za to co odwaliłem i nagadałem mojej rodzinie. Co prawda nadal nie wiedzą wszystkiego, ale czekam aż to mama do mnie pierwsza zadzwoni. Po co mam się śpieszyć i specjalnie wystawiać się na ścięcie?
Chciałem ostatni raz zapalić, bo jeśli wejdziemy do środka nie będę miał takiej okazji i będę musiał wytrzymać pewnie dobre dwie godziny bez fajki. Ale jak to bywa, nie poszło to po mojej myśli, ponieważ zostaliśmy zawołani do wejścia. Mo wymarzyła sobie, że my mamy iść centralnie za nimi, żeby stworzyć taki klimat, więc nie zostało nam nic innego jak spełnić jej życzenie.
Nina nadal nie ruszała się z miejsca i pomyślałem w pewnej chwili, że ją sparaliżowało czy coś.
- I..idziesz? - spytałem po wewnętrznej bitwie ze samym sobą. Podniosła głowę, a ja mogłem przysiądź, że widziałem łzy w jej oczach. Cholera? Znowu coś zrobiłem nie tak? Powiedziałem jej tylko "cześć" dzisiaj.
- Tak, tak. Już idę - mruknęła przeglądając się szybko w ekranie telefonu. Miałem ochotę powiedzieć jej, że nie musi się poprawiać, bo i tak wygląda pięknie.
*****
Ceremonia jak dla mnie była naprawdę... fajna. Obowiązkowo dziewczyny, szczególnie Nina, płakały. Plułem sobie w brodę, że nie mogę być na miejscu Trevora, który swoją drogą pojawił się znikąd i wycierał łzy mojej byłej dziewczynie.
Stoliki na sali, gdzie dalsza część ślubu miała miejsce, były okrągłe i dosyć duże. Znalazłem swoje imię oczywiście przy stoliku gdzie siedzieli już chłopaki i jeszcze inni znajomi pary młodej. Mimowolnie uśmiechnąłem się widząc Ninę naprzeciwko mnie. Może jednak nie będzie tak źle. Przynajmniej będę miał ładne widoki.
- Czym się strułeś tym się lecz - powiedział Louis podając mi kieliszek z szampanem. Pokręciłem rozbawiony głową i odebrałem go od niego.
CZYTASZ
Love you goodbye | z.m
Fanfiction"To nieuniknione, że wszystko co dobre kiedyś się kończy To niemożliwe, żeby po tym wszystkim nadal się przyjaźnić.." "To niezapomniane, mieliśmy razem cały świat w naszych rękach To niewytłumaczalne, ta miłość którą tylko my moglibyśmy zrozumie...