11.

1.9K 134 4
                                    

JEDENAŚCIE TYGODNI OD ZERWANIA

*NINA*

Od poniedziałku przypominałam trupa. Naprawdę nie wiem z jakiego powodu. Tak po prostu. Zdecydowanie nie było to spowodowane Zaynem, bo już następnego dnia wyrzuciłam jego niezbyt miłe słowa z głowy. Cieszyłam się z jednej strony, że nie jestem już z nim związana w żaden sposób. Nie czułam żadnych uczuć kiedy go zobaczyłam, no może oprócz lekkiego sentymentu. Jednym słowem czułam pustkę.

Odbębniłam moje godziny w pracy i wróciłam do domu. Nie zapraszałam nikogo i najwyraźniej wszyscy byli tak zajęcie, że zostawili mnie w spokoju na ten jeden dzień. Mo ostatnimi dniami była potwornie zabiegana, bo wiadomo ślub i inne takie. Trey wyjechał na jakiś czas w sprawie pracy, a rodzice też byli zajęci. Czego chcieć więcej? Po prostu idealnie.

Ściągnęłam wysokie buty z moich stóp i wrzuciłam je do szafki. Nigdy już nie pokuszę się, żeby założyć je do pracy. Jak na złość musiałam dzisiaj przemierzyć kilka ulic i łydki jak i stopy wysiadały mi na samą myśl o chodzeniu.

Usiadłam na kanapie przed telewizorem, oparłam nogi o stolik przede mną i odetchnęłam z ulgą. Zrzuciłam koszulę i odpięłam spódnice. Czułam ulgę kiedy pozbyłam się obcisłych ciuchów i zostałam w samej bieliźnie.

Miałam się kompletnie odmóżdżyć z jakimś serialem, ale moje wszystkie myśli tego nie chciały. Jakoś od razu pojawiły mi się wspomnienia, trochę nieprzyjemne. Kiedy to wracałam do domu, Zayn siedział właśnie jak ja teraz, a ja musiałam jeszcze zapieprzać w kuchni, żeby odgrzać dla nas dwoje kolacje. Teraz mam na to kompletnie wywalone i jem kiedy mi się przypomni. Może to niezdrowe, ale tak mi wygodniej. Życie singielki to jednak nie jest takie złe. Wydaje mi się, że wytrzymałabym na dłuższą metę. To nic strasznego, nawet lepsze niż moje poprzednie życie.

*ZAYN*

Trzasnąłem zdenerwowany drzwiami i wbiegłem do salonu.

- Dlaczego żaden z was do cholery nic mi nie powiedział?! - wszystko się we mnie skumulowało. Stres z pracy, telefony mamy co godzinę i do tego te pieprzone poczucie beznadziei, które nierozłącznie jest ze mną od kilku dni. - Mogliście mi chociaż przypomnieć - mruknąłem stając obok kanapy. Wszyscy byli w salonie i wyglądali na wyluzowanych. Dlaczego ja nie mogę taki być?

- Przecież to twój obowiązek, żeby pamiętać o urodzinach ojca. Zayn nie będziemy ci przypominać na każdym kroku, żebyś nie zapomniał czasem oddychać, nie jesteśmy jak Ni.. - przerwał Louis. Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami. Chrząknął niepewny i podniósł się z miejsca.

- No dokończ to... Proszę bardzo! - krzyknąłem, a on ucichł. Nie chciałem na niego krzyknąć, to mój przyjaciel i nie powinienem wyładowywać na nim złości. - To wszystko jej pieprzona wina, gdyby tylko nie była taka nudna, nie miałbym z nią zrywać.. - mruknąłem pod nosem do siebie.

- Nie obrażaj jej - powiedział pewnie. Znowu spojrzałem na niego pytająco. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. - Starała się, żeby cię postawić do pionu, ale jesteś tak zepsuty, że nie da się tego zrobić. Nie da się ciebie uratować, bo...

- Zamknij się! - krzyknąłem i po chwili oboje leżeliśmy na podłodze. - Puszcza się z tobą, że jej bronisz?! Przyznaj się! Zawsze na nią leciałeś! - złapałem jego bluzkę w pięści.

- No i co mi zrobisz, jeśli to prawda?! - wyszarpnął się i popchnął mnie na ścianę. - Z jednej strony jej nienawidzisz i narzekasz jaka to zła była, a później mażesz się w poduszkę, bo cię nie chcę. Była najlepszym co cie spotkało w życiu, gościu - ścisnąłem dłonie jeszcze bardziej, chociaż nie wiem czy to możliwe. Byłem tak zły jak jeszcze nigdy, a on tylko mówił samą prawdę. Nie mogłem tego znieść.

- Ogarnij się zanim będzie za późno! A nie przepraszam, już jest za późno. Nina ma cię kompletnie gdzieś i ruszyła dalej, bez ciebie i tego całego gówna, które masz ze sobą. Straciłeś swoją szansę.

Później wszystko działo się zbyt szybko. Nie panowałem nad sobą i nie do końca kontaktowałem. Rzuciłem się na niego i oboje dostaliśmy po kilka ciosów. Chłopaki nie zdążyli w pora zareagować, więc krew się polała. Odciągnęli nad od siebie i zaprowadzili do dwóch osobnych pokoi.

Harry szarpnął mnie za ubranie i popchnął na moje łóżko, a ja usiadłem na nim z westchnieniem. Musiałem się uspokoić, bo bałem się, że znowu coś komuś zrobię. Co ja najlepszego wyprawiam..

- Popieprzyło cię do końca? Żeby bić się z Lou? Z twoim przyjacielem? Co ty masz w głowie? - spojrzałem w górę na Harry'ego, który chodził w tą i z powrotem. Też był zdenerwowany.

- Nie wiem - przyznałem przeszukując kieszenie moich spodni. Musiałem zapalić teraz, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Czułem kolejną fale złości, która zaczęła się we mnie unosić. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem się tak okropnie. Zapewne przez poznaniem Niny, zdarzało mi się to bardzo często.

Harry wyszedł i po chwili wrócił z kilkoma rzeczami.

- Opatrz sobie rany - oznajmił podając mi bandaże i wodę utlenioną. Wskazał na moje dłonie oraz twarz. Spuściłem wzrok i zobaczyłem, że z moich kostek cieknie krew. Nie byłem do końca pewien czy to moja.

*****

- Zayn? Dlaczego was nie będzie? - oparłem czoło o rękę i westchnąłem przeciągle.

- N..Nina źle się czuje od kilku dni. Obiecuje, że wpadniemy kiedy będziemy mieli tylko czas. Przeproś jeszcze raz tatę - powiedziałem. W tle słyszałem głośne rozmowy i śmiechy, wszyscy już tam byli. Jak miałem się tam pokazać z obitą twarzą i do tego bez Niny?

- Jest obok ciebie? Możesz mi ją dać do telefonu? - zacisnąłem usta i potarłem twarz.

- Mamo... Ona śpi, naprawdę źle się czuje - mruknąłem. Byłem bardzo blisko od powiedzenia jej wszystkiego. - Muszę kończyć.

- No dobrze, trzymajcie się! Ucałuj ode mnie Nine i życz jej zdrowia - kiwnąłem głową, chociaż nie widziała mnie, co dopiero uświadomiłem sobie po chwili. Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na szafkę. Czułem się jeszcze bardziej beznadziejnie, kiedy nie potrafiłem powiedzieć moim bliskim prawdy. Kto jak kto, ale oni na to zasłużyli.

________________

Hej!

Dzisiaj trochę mało Niny, ale u Zayna to się dopiero dzieje!

Co myślicie o tym wszystkim? >>>

Piszcie komentarze, chętnie poczytam :)

Miłego weekendu, do następnego! xx

Love you goodbye | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz